Działacze Widzewa Łódź w piśmie przesłanym do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl napisali, że organy dyscyplinarne Polskiego Związku Piłki Nożnej, nakładając na klub karę degradacji za udział w aferze korupcyjnej, naruszyły prawo. Tego samego zdania jest również właściciel Widzewa, Sylwester Cacek, który uważa, że należy poczekać na końcową decyzję, nawet kosztem opóźnienia rozgrywek.
- Sprawy Widzewa i ŁKS zostaną definitywnie rozstrzygnięte przez Trybunał Arbitrażowy, Wojewódzki Sąd Administracyjny i ewentualnie PZPN. Nic by się nie stało, gdyby ekstraklasa wystartowała nawet w październiku. Kiedyś było tak we Włoszech, czy nawet w NBA. Jak chce się postawić grubą kreskę, to nie jest problemem przesunięcie rozgrywek - powiedział właściciel Widzewa.
Problemem mogą być umowy telewizyjne.
- Znam umowę na sprzedaż praw telewizyjnych z meczów ekstraklasy, bo i ja ją pośrednio negocjowałem. Nie ma tam zapisu o nieprzekraczalnym terminie inauguracji rozgrywek. Po prostu ktoś z Ekstraklasy SA kłamie, mówiąc, że najbliższy sezon musi rozpocząć się 31 lipca - dodał Cacek.
Cały Łódź bez ekstraklasy. Maleją szanse ŁKS-u i Widzewa ?