PGE GKS poza pucharami - w Bełchatowie wrócił koszmar

Sekundy dzieliły piłkarzy PGE GKS od zakwalifikowania się do Ligi Europejskiej. Szefowie bełchatowskiego klubu zapowiadają jednak, że mimo niepowodzenia wyprzedaży zawodników latem nie będzie.

To było najsmutniejsze zwycięstwo odniesione przez PGE GKS w tym sezonie. Po ostatnim gwizdku sędziego w meczu z Jagiellonią w Białymstoku piłkarze czekali na komunikat z Zabrza... Kiedy okazało się, że Polonia Warszawa wygrała, niemal wszyscy bełchatowianie załamani upadli na murawę. Trudno się dziwić, bo nie awansowali do europejskich pucharów. Do wielkiej radości zabrakło kilkudziesięciu sekund.

Bełchatowianie niewątpliwie mają déja vu. Dwa lata temu, kiedy drużynę prowadził Orest Lenczyk, GKS walczył do ostatniej kolejki z Zagłębiem Lubin o mistrzostwo Polski. Bełchatowianie wygrali z Pogonią w Szczecinie, ale do szczęścia zabrakło im 17 minut. Bo tyle minut przed końcem meczu w Warszawie z Legią mistrzowskiego gola zdobyli lubinianie.

- Można powiedzieć, że koszmar wrócił - mówi Jacek Popek, obrońca z Bełchatowa. - Nie udało nam się zrealizować celu, który sobie założyliśmy już w trakcie rundy wiosennej. Ciężko się z tym pogodzić, ale trzeba żyć dalej i postarać się, aby w przyszłym sezonie zająć wyższe miejsce.

Jak na zwycięstwo, które nic nie dało, zareagował szkoleniowiec bełchatowian? - Osiągnęliśmy tyle, na ile było nas stać - twierdzi Rafał Ulatowski. - W rundzie rewanżowej mieliśmy ogromne problemy kadrowe. Wielu podstawowych zawodników wypadło ze składu z powodu kontuzji. Jesteśmy strasznie źli i smutni. Wielka szkoda, że w lipcu, zamiast grać w oficjalnych spotkaniach pucharowych, skupimy się tylko na treningach i wyjazdach na zgrupowania. Ale jesteśmy sami sobie winni, bo w trzech poprzednich pojedynkach zdobyliśmy tylko jeden punkt.

Co dalej z drużyną PGE GKS? Szefowie klubu kategorycznie twierdzą, że wyprzedaży zawodników nie będzie. Wręcz przeciwnie, celem jest zbudowanie silnego zespołu, który będzie rywalizował o najwyższe cele. Ale połowa ekstraklasy chce kupić Dawida Nowaka, Mateusza Cetnarskiego i Janusza Gola. Najprostsza jest sytuacja tego pierwszego - wystarczy wyłożyć milion euro. W Bełchatowie zdają sobie jednak sprawę, że polskich klubów na to nie stać. A za mniej Nowak nie odejdzie, bowiem GKS woli go zostawić. A kontrakt reprezentanta Polski kończy się dopiero za półtora roku.

Cetnarski i Gol nie chcą odchodzić z Bełchatowa, choć na brak ofert nie mogą narzekać. Poza tym utrzymanie tych trzech piłkarzy jest warunkiem pozostania także Ulatowskiego. - Jestem ambitnym trenerem i jeśli w tym sezonie zająłem piąte miejsce, to w następnym chcę być przynajmniej na czwartej pozycji - twierdzi. - A bez podstawowych zawodników będzie to po prostu niemożliwe.

Dlaczego Górnik spadł? Siedem grzechów głównych drużyny z Zabrza ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.