Między słupkiem a poprzeczką: Wymiany ciosów nie było

- Poprzedni mecz Lecha z Legią na Bułgarskiej był raczej wymianą ciosów i szczerze mówiąc, oczekiwałem, że tak będzie i tym razem. Jednak trener Franciszek Smuda podobnie jak Jan Urban poszedł na kunktatorstwo - komentuje sobotni mecz w Poznaniu dziennikarz tamtejszej ?Gazety Wyborczej?, Radosław Nawrot

Przyznaje to też trener lechitów. - Ten mecz był zupełnie inny, niż ten na wiosnę - stwierdził Smuda na pomeczowej konferencji. Dzisiejsze spotkanie było wyrachowane, bo wiedzieliśmy, że nie możemy go przegrać, jeżeli chcemy się liczyć w walce o "majstra" - stwierdził "Franz". Trener Lecha nie był jednak do końca zadowolony. - Dlaczego mam się uśmiechać? Kibice obrzucają mnie różnymi epitetami, pytają: "Smuda, gdzie te cuda"? Pozwólcie, że cuda zademonstruję później - mówił zdenerwowany szkoleniowiec poznaniaków.

- Faktycznie, Smuda jest bardzo spięty, bo wie, że nie jest tu akceptowany - komentuje Nawrot. - Jednak zwycięstwo z Legią może przekonać kibiców, że Smuda zrobił swoje. Wygrana z Legią jest tu z definicji obowiązkowa. Gdyby tu nie daj Boże przegrał, albo zremisował... no, wtedy miałby spore problemy - śmiał się dziennikarz poznańskiej "GW".

Piotr Reiss, kapitan Lecha cieszy się z czystego konta "z tyłu". - W ostatnich meczach traciliśmy sporo bramek, a grać z takim zespołem jak Legia i gola nie stracić, to jest coś - mówił. Odżegnywał się jednak od porównywania obecnego Lecha z ekipą trenowaną przez Wojciecha Łazarka w latach 80. ubiegłego wieku, która podobnie jak teraz pokonała Legię trzy razy z rzędu. - Tamta drużyna była naprawdę wielka, zdobywała mistrzostwa Polski, grała w europejskich pucharach... My o swojego "majstra" musimy dopiero powalczyć - mówił król strzelców ubiegłego sezonu ekstraklasy.

- Graliśmy już lepsze mecze, musimy przeanalizować tę porażkę - mówił po spotkaniu Marcin Burkhardt z Legii. Wzbraniał się jednak przed stwierdzeniem, że warszawiaków zdeprymowało prawie 30 tysięcy kibiców na stadionie Lecha. - Każdy marzy o grze przy takiej publiczności i nikt nie ma prawa w takiej atmosferze mieć miękkich nóg - stwierdził popularny "Bury". - Wszystkim życzyć takiej atmosfery. U nas byłaby jeszcze lepsza, gdyby nie konflikt kibiców z zarządem - dorzucił napastnik "wojskowych" Kamil Grosicki.

Co innego twierdzi trener Legii Jan Urban. - Dla niektórych moich piłkarzy ten mecz okazał się za wielki. Nie jestem zadowolony z gry mojej drużyny. Przegrywamy mecze, których nie powinniśmy przegrać - z Lechem, z Koroną. Dzięki temu meczowi liga może być ciekawsza, bo Lech włącza się do gry o mistrzostwo - mówił po meczu.

W Poznaniu na meczu było 28 tysięcy kibiców, co jest rekordem frekwencji Orange Ekstraklasy. - Wyglądało to jak St. James' Park w Newcastle albo Westfalenstadion w Dortmundzie - ocenił dziennikarz "Gazety Wyborczej" Michał Pol.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.