Żewłakow: Chemia między nami jest ?
Piłkarze stoją murem za selekcjonerem, który jest permanentnie skonfliktowany nie tyle ze swoim przełożonym czyli prezesem PZPN, ile z Wydziałem Szkolenia. Otwarta wojna z Antonim Piechniczkiem i Jerzym Engelem w tle ciągle trwa, a Lato jest między młotem a kowadłem. Z Beenhakkerem do porozumienia doszedł, ale byli selekcjonerzy kadry nieustannie prowadzą grę za plecami Holendra.
We wtorek Lato przyleciał do Portugalii. Przyznał, że była rozmowa z Beenhakkerem w sprawie pracy Holendra w Feyenoordzie. Ale on nie wyrazi na nią zgody. Był zdziwiony tym, że Piechniczek - z którym się konsultował w tej sprawie pomocy Beenhakkera Feyenoordowi - upublicznił wszystko przed rozmową z selekcjonerem, na którą Lato umówił się z Leo w Portugalii. Nieobecność Piechniczka w Albufeirze prezes usprawiedliwił obowiązkami w senacie. Sprawą Feyenoordu Leo zaszkodził kadrze
- Mamy dość tej wojenki, tej atmosfery wokół zespołu - powiedział we wtorek Lewandowski. - Nie wiemy, o co toczy się gra, ale ten konflikt rodzi niezdrowe emocje. Nam, piłkarzom to przeszkadza.
Rada Drużyny (m.in. Lewandowski, Krzynówek i Żewłakow) miała się spotkać z prezesem. - Jest parę tematów do rozmowy, ale generalnie mamy dość tego robienia ze wszystkiego afer - mówił Lewandowski.
Piłkarze mają raczej neutralny stosunek do tego, że ich selekcjoner pomagałby Feyenoordowi. Ich zdaniem tę sprawę powinien z szefami Związku. Nie widzą w tym tak wielkiej afery, jaką zrobił PZPN. Nie poczuliby się w kwietniu i maju sierotami po Beenhakkerze.
- Jeśli już chcieli odmówić, nie powinni robić tego w taki sposób. Rozmowa trenera ze swoim przełożonym w cztery oczy nie powinna zostać upubliczniona. Załatwione to zostało bez żadnej klasy - powiedział jeden z zawodników.
Beenhakker: trener, czyli doradca - czytaj tutaj ?
