Leo Beenhakker o zawieszeniu pijanych piłkarzy: Musiałem to zrobić

- Myślicie, że robiłbym taką burzę z powodu dwóch czy trzech piw? Przecież mnie trochę znacie i wiecie, że nie jestem głupi. Nie ma problemu, jeśli przy kolacji po meczu ktoś wypije kieliszek wina. Ale zapewniam, że to nie ten przypadek - tak Leo Beenhakker tłumaczy Sport.pl zawieszenie trzech reprezentantów Polski.

Blog Dariusza Wołowskiego: Ile straci kadra bez Boruca ?

Boruc, Dudka i Majewski wykluczeni z kadry ?

Michał Pol: Dlaczego wyrzucił pan z kadry Artura Boruca, Dariusza Dudkę i Radosława Majewskiego?

Leo Beenhakker: Nie wyrzuciłem, ale zawiesiłem na czas nieograniczony, to pewna różnica. Oni sami zmusili mnie do tego. Pogwałcili zasady, które wspólnie ustaliliśmy dla całej ekipy. Nie ważne, czy chodzi o kluczowych zawodników w kadrze, czy drugoplanowych. Każdy, kto łamie dyscyplinę, musi ponosić konsekwencje. Jeśli zawodnicy okazują brak szacunku dla trenera i reszty drużyny, szkoleniowiec musi podjąć taką bolesną decyzję dla dobra całego zespołu.

Piłkarze tłumaczą, że po środowej porażce z Ukrainą żadnej libacji nie było, a pan zwykle pozwalał po meczach na dwa czy trzy piwa.

- Myśli pan, że chodziło o dwa, trzy piwa? Uważa pan, że robiłbym taką burzę z powodu dwóch czy trzech piwa? O czym my rozmawiamy? Bądźmy rozsądni! Przecież już mnie trochę znacie i wiecie, że nie jestem głupi. Tak, zwykle po meczach pozwalam zawodnikom na wypicie jednego piwa czy dwóch. Nie ma problemu, jeśli przy kolacji po meczu ktoś chce wypić kieliszek wina. Ale zapewniam, że to nie ten przypadek. Jeśli ktoś po meczu ma większą ochotę na alkohol niż na wodę czy sok pomarańczowy, w porządku. Ale wszystko w odpowiednim momencie, miejscu i w odpowiedniej ilości.

Boruc to bramkarz nr 1 pańskiej kadry, Dudka z zawodników z pola zawiódł najmniej na Euro 2008, a Majewski miał być przyszłością reprezentacji. Bardziej jest pan wściekły czy rozczarowany, że brak dyscypliny okazali akurat ci piłkarze?

- Jedno i drugie, ale moje uczucia są tutaj nieważne. Każdy trener zawiera z zawodnikami umowę. Żeby grupa ludzi podążała wspólnie w jednym kierunku, wszyscy muszę przestrzegać tych samych reguł. Kto je łamie, sam decyduje się stanąć poza nawiasem grupy. A trener musi zareagować, bo zostaje jeszcze reszta grupy. Pomijam już to, że chodzi o drużynę narodową, reprezentującą kraj na zewnątrz, co zobowiązuje każdego zawodnika do zachowania szczególnych standardów.

Jestem pewien, że każdy odpowiedzialny trener, który wprowadził do drużyny pewne zasady, zachowałby się na moim miejscu tak samo. To była bolesna decyzja i było mi przykro, ale musiałem to zrobić.

Co dalej? PZPN twierdzi, że zawiesił ich pan na pierwsze dwa mecze eliminacji MŚ 2010 ze Słowenią i San Marino.

- Nie podam teraz żadnych szczegółów kary. Po tak rażącym i niedopuszczalnym złamaniu dyscypliny zawieszam ich do odwołania. Na początku przyszłego tygodnia ogłoszę skład 23-osobowej kadry na zgrupowanie przed meczami ze Słowenią i San Marino, wtedy wszyscy się dowiedzą, czy są w niej zawieszeni zawodnicy.

Czy ich brak to poważne osłabienie reprezentacji przed meczami w eliminacjach do mundialu?

- To akurat nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Dla funkcjonowania drużyny najważniejsze są zasady, których przestrzega cala grupa. Owszem, to bardzo ważni piłkarze. Ale nie ma zawodników niezastąpionych. Nasza drużyna przegrywała już i z Dudką w składzie, i z Borucem. Nie wygraliśmy Euro 2008, chociaż wystąpili w Austrii we wszystkich meczach. Ale te rozważania nie mają żadnego sensu. Nie o to chodzi kto. Chodzi o to co.

Czy jeśli pana przeproszą i obiecają poprawę, rozważy pan, czy ich jednak nie powołać na oba spotkania?

- Już z nimi rozmawiałem. Jeszcze we Lwowie oznajmiłem im, co sądzę o ich zachowaniu i usłyszeli, że zawieszam ich do odwołania. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

Co muszą zrobić, żeby przyjął ich pan z powrotem do drużyny?

- W tym momencie niczego od nich nie oczekuję. Zmusili mnie do podjęcia decyzji, której bardzo nie chciałem. Nie wiem, jak powinni teraz zareagować. To ich problem. Jestem trenerem ponad 40 lat i to nie pierwszy taki przypadek w mojej karierze. Niestety, co jakiś czas każdy trener trafi na zawodników, którzy nie potrafią zachować się odpowiedzialnie, którzy przedkładają własne kaprysy nad dobro zespołu. Zawodnicy to tylko ludzie, więc takie historie zdarzają się i będą zdarzać. Ale reakcja trenera może być tylko jedna.

Blog Michała Szadkowskiego: Leo zrobił co trzeba ?

Blog Roberta Błońskiego: Jak to było we Lwowie ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.