Wilkowicz: A czy ty już sprzedałeś Lewandowskiego?

Robert Lewandowski w Barcelonie to może brzmi dumnie, ale nic na taki transfer nie wskazuje - komentuje dziennikarz Sport.pl Paweł Wilkowicz.

Lewandowski trafił dziś na okładkę barcelońskiego "Sportu", duży tekst o jego możliwym transferze do Barcelony napisało też "Mundo Deportivo" , ale wszystko opiera się na gdybaniach, w dodatku bez udziału Roberta i jego menedżerów. Hiszpańscy dziennikarze dzwoniący do Maika Barthela, niemieckiego menedżera Roberta, zostali przez niego potraktowani ostro, zarzutem, że piszą nieprawdę. Polski menedżer Lewandowskiego Cezary Kucharski w ogóle nie chce barcelońskiego wątku komentować.

Na pozór wszystko układa się w logiczny ciąg: Barcelona szuka napastnika, Tata Martino chce kogoś właśnie w typie Lewandowskiego, kto w ewentualnej nowej taktyce mógłby grać przed trójką Neymar, Messi, Alexis, dyrektor sportowy Barcelony Andoni Zubizarreta był w Niemczech w sprawach przyszłych transferów, a Robert będzie mógł już od stycznia negocjować z przyszłym pracodawcą - tym, z którym się zwiąże latem 2014, gdy skończy mu się kontrakt - bez oglądania się na Borussię. I nie trzeba będzie za niego w lecie zapłacić odstępnego.

Barcelona jest - według dziennikarzy bliskich klubowi - zainteresowana Polakiem. Ale nie jest to żaden jej cel nr 1, po prostu jeden z kilku kandydatów. Tyle tylko że - jak wynika z naszych informacji - Lewandowski nadal wybiera się latem przyszłego roku do Monachium i nie zdarzyło się jeszcze nic, co by go skusiło do zmiany planów. Przecieki z Bayernu o tym, że Pep Guardiola nie chce Polaka w klubie, bo znalazł już sposób na optymalne wykorzystywanie umiejętności Mario Mandżukicia, żyją własnym życiem, ale pozostają tylko przeciekami. Inne przecieki mówią o tym, że wręcz przeciwnie, transfer był z Guardiolą uzgodniony i trener Bayernu czeka na Roberta. Anonimowe słowo przeciw anonimowemu słowu.

A informacje, że Borussia miała oferować Roberta angielskim klubom jeszcze w tym oknie transferowym, by skorzystać z ostatniej szansy zarobienia na nim, brzmią jeszcze bardziej absurdalnie. Skoro Polak nie przedłużał kontraktu w Dortmundzie mimo tylu propozycji, dlaczego miałby się nagle zgodzić na związanie sobie rąk, i to akurat w tym oknie, w którym zyska swobodę decydowania o swoim przyszłym klubie. Wirtualne sprzedawanie Lewandowskiego z każdym kolejnym tygodniem ma coraz mniej sensu. Ale jest jasne, że ciąg dalszy nastąpi.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Który klub powinien wybrać Lewandowski?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.