Po zamieszkach. Legia potępia zachowanie kibiców, ale...

Legia Warszawa potępia zachowanie swoich kibiców podczas wtorkowego finału Pucharu Polski, ale w oficjalnym oświadczeniu zaznacza, że to kibice Lecha starli się z policją i demolowali stadion.

Legia wyraża ubolewanie, że część kibiców warszawskiego klubu nie potrafiła uszanować święta, jakim jest finał Pucharu Polski, tłumaczy jednak, że wtargnięcie na boisko było wynikiem ogromnych emocji tuż po decydującym rzucie karnym.

Stołeczny klub dodaje także, że kibice Legii nie brali udziału z zamieszkach, które doprowadziły do zdemolowania stadionu i zrzuca winę na kibiców Lech Poznań.

"Po kilkunastu minutach, po zejściu zawodników do szatni, kibice Legii wrócili na trybuny i oczekiwali na ceremonię wręczenia medali i Pucharu i w przeciwieństwie do kibiców drużyny przeciwnej nie brali udziału w potyczkach ze służbami ochrony i policji oraz w demolowaniu stadionu" - czytamy w oświadczeniu na oficjalnej stronie Legii.

Legia podkreśla także, że nie była organizatorem meczu i nie odpowiada za zaniedbania organizacyjne, do których doszło na stadionie w Bydgoszczy.

Treść oświadczenia Legii Warszawa

"Zarząd Legii Warszawa wyraża ubolewanie, że wielkie święto piłki nożnej, jakim bez wątpienia jest finał Pucharu Polski, zostało zakłócone przez niewłaściwe zachowanie części kibiców naszego Klubu. Wielokrotnie podkreślaliśmy, iż potępiamy wszelkiego rodzaju akty chuligaństwa, a także manifestacje polityczne. Przykro nam iż obiektem obraźliwych przyśpiewek kibiców Legii stał się PZPN a także kibice i zawodnicy naszych wtorkowych rywali.

Nie ulega wątpliwości iż chuligaństwo, polityczne przepychanki czy w końcu pirotechnika i wejście na płytę boiska są niedopuszczalne i prawnie zabronione, a każdy kibic który złamie przepisy musi liczyć się z naszą reakcją i konsekwencjami prawnymi. Nie akceptując w żaden sposób tego faktu pragniemy zauważyć, że wtargnięcie kibiców Legii na płytę boiska bezpośrednio po zakończeniu meczu wywołane było euforią zwycięstwa i chęcią wspólnego celebrowania wraz z zawodnikami wielkiego sportowego sukcesu jakim jest wywalczenie trofeum Pucharu Polski.

Po kilkunastu minutach, po zejściu zawodników do szatni, kibice Legii wrócili na trybuny i oczekiwali na ceremonię wręczenia medali i Pucharu i w przeciwieństwie do kibiców drużyny przeciwnej nie brali udziału w potyczkach ze służbami ochrony i policji oraz w demolowaniu stadionu.

Pragniemy także podkreślić, że Legia nie była organizatorem meczu i nie odpowiada za zaniedbania organizacyjne i bezpieczeństwa, do których doszło na stadionie w Bydgoszczy. Nasz klub nie odpowiadał również bezpośrednio za dystrybucję biletów, a był jedynie pośrednikiem przy sprzedaży wejściówek na to spotkanie. Weryfikacja danych kibiców, którzy zgłosili chęć zakupu biletu leżała po stronie firmy odpowiedzialnej za obsługę systemu biletowego działającej na zlecenie PZPN."

Zamieszki kiboli w Bydgoszczy

Na oczach delegatów UEFA, którzy przyjechali zobaczyć, czy Polska jest gotowa na Euro 2012, kibole Legii i Lecha starli się z policją oraz ochroną i zdemolowali stadion, na którym rozgrywano we wtorek finał Pucharu Polski

W Bydgoszczy był minister sportu, władze PZPN oraz delegacja UEFA, która przyjechała skontrolować, czy Polska gotowa jest do organizacji i zapewnienia bezpieczeństwa przed przyszłorocznymi mistrzostwami Europy. Byli mocno wystraszeni, kiedy na płycie boiska kibole stoczyli bitwę z policją i ochroną, demolując po drodze wyposażenie i trybuny lekkoatletycznego stadionu Zawiszy.

Czytaj więcej o zamieszkach po finale Pucharu Polski.

Nikogo nie złapali, liczą straty

Żaden z kiboli z Poznania i Warszawy, którzy uczestniczyli w bijatyce po finale Pucharu Polski nie został zatrzymany przez policję. Straty na stadionie w Bydgoszczy wynoszą 40 tys. złotych. Zniszczona jest przede wszystkim część trybun zajmowanych przez kiboli z Poznania. - Do wymiany jest około 500 plastikowych krzesełek, część płotu, fragmenty nagłośnienia - mówi wiceprezes C-WZS Zawisza Dariusz Bednarek.

Czytaj więcej o stratach na stadionie Zawiszy.

Prezydent Bydgoszczy: To nie powinno się zdarzyć

- To, że może się coś takiego zdarzyć, wie każdy, kto był na imprezie sportowej albo oglądał ją w telewizji. To nie powinno się zdarzyć, ale zabezpieczyć się przed tym do końca się nie da - skomentował zajścia jakie miały miejsce po finałowym meczu Pucharu Polski w Bydgoszczy prezydent miasta Rafał Bruski.

Czytaj całą wypowiedź prezydenta Bydgoszczy.

Tusk o kibolach: Jeden przepis problemu nie rozwiąże

- Nie jestem naiwny. Nie wierze, że jednym przepisem wyeliminujemy przemoc na stadionach. To nigdzie na świecie się nie udało - powiedział premier Donald Tusk i zapowiedział ostrą walkę ze stadionowymi przestępcami. - Nawet jeśli miałoby to trwać miesiącami, nie ustąpimy nawet na krok - dodał.

Czytaj całą wypowiedź premiera Tuska.

"Mamy dużo ostry przepisów, ale nie są one egzekwowane"

Czytaj o meczu Lech - Legia ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.