Dylemat kibiców ŁKS-u: Podbeskidzie czy Barcelona?

W środę kibice z al. Unii będę mieli problem - pójść na mecz swojej drużyny czy obejrzeć w telewizji półfinał Ligi Mistrzów.

Pierwotnie mecz z drużyną z Bielska-Białej miał zostać rozegrany 10 kwietnia, ale cała 26. kolejka została odwołana ze względu na katastrofę samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Wszystkie spotkania (oprócz rozegranego dzień wcześniej Wisły Płock z Widzewem) zostały przełożone na jutro. Zaczną się o różnych porach - o godz. 16, 17, 18. Najpóźniej, bo o godz. 20, na boisko w Pruszkowie wyjdą piłkarze Znicza i Pogoni Szczecin. Ełkaesiacy zaczną mecz o godzinę wcześniej. Spotkanie z Podbeskidziem powinno się więc skończyć około godz. 20.45, raczej nieco później. A właśnie kwadrans przed godz. 21 zacznie się arcyciekawy półfinał Ligi Mistrzów - FC Barcelona zagra z Interem Mediolan. Transmisja w otwartym paśmie w Polsacie. Kibice, którzy na żywo obejrzą mecz ŁKS-u, raczej stracą pierwszą połowę europejskiego hitu.

Zdali sobie z tego sprawę działacze klubu z al. Unii i w poniedziałek od rana starali się przesunąć godzinę rozpoczęcia spotkania z drużyną z Bielska-Białej. W Wydziale Gier PZPN-u nie było problemu. Także szefowie Podbeskidzie powiedzieli "tak". - Możemy zagrać wcześniej. Myślę, że wystarczy tylko oficjalne pismo z ŁKS-u - mówił Władysław Szypuła, wiceprezes klubu.

Ale to nie wystarczyło. Filip Kenig, właściciel klubu z al. Unii: - Nie uda się, bo straż pożarna, policja i pogotowie dawno zgodziły się na ten termin meczu i przygotowały wszystko na środę na godz. 19. Nie można tego zmienić ot, tak.

I dodaje: - Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaapelować do naszych kibiców, aby przyszli na stadion i pomogli drużynie.

Nie jest też tajemnicą, że nowi właściciele ŁKS-u liczą na wpływy ze sprzedaży biletów - to ma być ważny składnik klubowego budżetu. Na sobotnim meczu z Sandecją Nowy Sącz było niecałe 5 tys. kibiców, co trudno uznać za dobry wynik, zważywszy, że był to pojedynek na szczycie.

Nieoficjalnie wiadomo, że aby do meczu nie trzeba było dokładać, klub musi sprzedać przynajmniej 5 tys. biletów. W tym roku ŁKS zarobił więc na spotkaniach z Widzewem (około 7 tys. kibiców) i GKS-em Katowice (o tysiąc mniej). Jak będzie teraz, skoro drużyna zawiodła w meczu z Sandecją, a kibice mają do wyboru transmisję spotkania Barcelona - Inter? - Chciałbym, aby frekwencja była porównywalna z tą z soboty - mówi Kenig. - Walczymy o awans do ekstraklasy i bardzo liczymy na pomoc kibiców.

Co wybierzesz?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.