Sąd w sprawie Górnik kontra Hajto

100 tysięcy złotych, których od blisko roku domaga się Górnik Zabrze od Tomasza Hajty, wciąż jest w kieszeni zawodnika.

Prawie rok temu, w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu, ŁKS pokonał w Łodzi Górnika, a w barwach gospodarzy niespodziewanie zagrał wtedy Tomasz Hajto. Były piłkarz Górnika kilka miesięcy wcześniej odszedł z Zabrza w wyniku decyzji trenera Henryka Kasperczaka. Zawodnikowi wypłacono pieniądze do końca kontraktu, w tym nawet wejściówki (wypłaty za każde pojawienie się na boisku, zwykle po kilka tysięcy złotych), jakby grał we wszystkich wiosennych spotkaniach. W zamian piłkarz podpisał klauzulę, zgodnie z którą miał nie zagrać tamtej wiosny przeciw Górnikowi...

Kiedy Hajto w meczu jednak wystąpił, Górnik sprawę oddał do sądu. W pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Gliwicach zdecydował, że piłkarz pieniądze ma klubowi oddać.

Jednak od tamtego wyroku minęło blisko pół roku, a pieniądze wciąż nie trafiły do klubowej kasy. Okazuje się, że od kilkunastu dni teczka z dokumentami ze sprawy "Górnik kontra Hajto" spoczywa w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach. - Zażalenie wniósł pan Tomasz Hajto. Strona wniosła o zwolnienie z kosztów procesu oraz odwołała się od nakazu zapłaty pieniędzy. W tej pierwszej sprawie decyzja już zapadła, w drugiej, niebawem ustalony zostanie termin rozprawy - mówi sędzia Waldemar Szmidt, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Katowicach.

Łukasz Mazur, nowy prezes Górnika, ma w tej sprawie jasny pogląd. - To nie jest sprawa karna, to kwestia honoru. Pan Hajto powinien po prostu te pieniądze oddać. I tyle. Wszystko wskazuje na to, że jest człowiekiem całkowicie pozbawionym zasad moralnych - twierdzi szef zabrzańskiego klubu.

Tymczasem Hajto jednocześnie chce, by sprawa została wyłączona z jurysdykcji sądu powszechnego i przekazana do decydowania przez władze piłkarskie. Liczy, że Sąd Apelacyjny w Katowicach przychyli się do jego wniosku o przekazanie sprawy w ręce PZPN-u. - W kontrakcie jest zapis, że wszystkie spory wynikające z umowy będą rozstrzygane przez PZPN. Kopię kontraktu dostałem z Ekstraklasy SA i jest ważnym dowodem w tej sprawie. Dla mnie organem kompetentnym do rozstrzygania w tej sprawie powinien być związek piłkarski, nie sąd. Ponadto jesteśmy przecież w Unii Europejskiej i nie można nikomu zabronić wykonywania zawodu - mówi były reprezentacyjny obrońca.

W Górniku nie zgadzają się z taką interpretacją przepisów. - Przepisy piłkarskie nie mają z tym nic wspólnego, bo to była umowa cywilnoprawna między Górnikiem a Hajtą - replikuje Jędrzej Jędrych, były prezes Górnika. - Podobne umowy zawarliśmy z Marko Bajiciem, Patrikiem Pavlendą, Jurkiem Brzęczkiem, Leo Markowskim czy Willym Rivasem. Wyłamał się tylko Tomek, zresztą z pełną premedytacją. Jestem zawiedziony jego postępowaniem, bo do końca byłem przekonany, że zachowa się honorowo - przyznaje były prezes Górnika.

Rozprawa odbędzie się zapewne w kwietniu. Obecnie trwa uzupełnianie dokumentów i przygotowywanie spraw formalnych. W ciągu kilkunastu dni sędzia wyznaczy termin rozprawy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.