- Karny? Nie chcę tego komentować. Dlatego, że nie widziałem dobrze tej sytuacji. Ale z opinii, które do mnie dotarły, interwencja Kuby Szumskiego była prawidłowa. Cóż, niestety, sędzia liniowy nakazał powtórkę i stało się faktem to, czego nie zakładaliśmy - mówił po meczu Piotr Mandrysz, trener Zagłębia Sosnowiec, które w niedzielę zremisowało 1:1 z Chojniczanką Chojnice, liderem I ligi.
Sytuacja, której nie chciał komentować Mandrysz, zaczęła się od 84. minuty. Wtedy błąd popełnił Arkadiusz Najemski, który faulował jednego z zawodników Chojniczanki. Przy rozegraniu rzutu wolnego sędzia Daniel Stefański dopatrzył się kolejnego faulu - tym razem Marcina Sierczyńskiego w polu karnym.
Po chwili do jedenastki podszedł Jakub Biskup, ale Jakub Szumski obronił jego strzał z 11. metrów. Obronił też dobitkę, ale po chwili sędzia znowu przerwał grę. Uznał, po konsultacji z asystentem, że karny musi zostać powtórzony, bo Szumski wyszedł przed linię, zanim jeszcze zawodnik Chojniczanki oddał strzał.
I wtedy się zaczęło. W obronie bramkarza stanęła cała drużyna Zagłębia - doskoczyła do arbitra, na czele z Szumskim, za co ostatecznie golkiper gospodarzy otrzymał żółtą kartkę - ale sędzia zdania nie zmienił. Bisukp znowu podszedł do piłki ustawionej na 11. metrze i tym razem trafił. Kibice Zagłębia byli wściekli, chcieli rozszarpać sędziego i ławkę rezerwowych Chojniczanki.
- Trzeba z tym żyć, zdobyliśmy tylko punkt i przeciwnik zachował dystans [Chojniczanka ma pięć punktów przewagi] - dodał jedynie po meczu Mandrysz. Jego Zagłębie zremisowało 1:1 i nie zdołało przerwać znakomitej serii Chojniczanki, która jest niepokonana już od jedenastu spotkań.
Zobacz kontrowersyjną sytuację z meczu Zagłębie - Chojniczanka na polsatsport.pl .
Klub ekstraklasy przebudowuje swój stadion! Będzie wyglądał znakomicie [ZOBACZ]