Strach w oczach Termaliki Bruk-Bet Nieciecza. Trzeci mecz i trzecia porażka

Zero punktów, zero bramek i niewiele więcej strzałów - liczby po trzech kolejkach beniaminkowi ekstraklasy nie dają najmniejszych powodów do optymizmu. Tym razem drużyna z Niecieczy przegrała ze Śląskiem we Wrocławiu 0:2.

Facebook?  | A może Twitter? 

Termalica dostała kolejny dowód, że ekstraklasa to mogą być dla niej za wysokie progi. W niedzielę Śląsk po prostu nie zszedł poniżej przyzwoitego poziomu i to wystarczyło, by nie miał kłopotów z odniesieniem pierwszego zwycięstwa w sezonie. Gdyby goście wywalczyli choćby punkt, to rywale mogliby pokręcić głową i powiedzieć: "piłka jest bardzo niesprawiedliwa". - Termalice brakuje odwagi - komentował Maciej Murawski, ekspert Canal+.

Śląsk nie przestawał atakować, ale przez 45 minut piłkarzom z Niecieczy jakoś udawało się uciekać spod topora. Już czekali na przerwę, która miała pozwolić złapać oddech, kiedy... stracili bramkę. W ostatniej akcji pierwszej połowy Flavio Paixao idealnie wyłożył piłkę Kamilowi Bilińskiemu, który nie miał problemów, by trafić do siatki. Wcześniej gospodarzom do gola brakowało niewiele - np. Tomasz Hołota z ok. 30 metrów trafił w poprzeczkę, a innym razem bramkarz Sebastian Nowak dobrymi interwencjami ratował kolegów.

- To nie tak, że się boimy. Chcemy strzelić i robimy wszystko, by się udało, ale jakoś nie wychodzi - pomocnik Krzysztof Kaczmarczyk przed kamerami Canal+ rozkładał ręce. W pierwszej połowie to on jako jedyny z Termaliki oddał strzał, ale słaby i niecelny. Źle trafił w piłkę, więc na gola nie było co liczyć.

Jeśli w przerwie trener Piotr Mandrysz miał nadzieję, że jego drużyna w drugiej połowie rzuci się na rywala, to się przeliczył. Termalica nie potrafiła choćby stworzyć zagrożenia. Bramkarz Mariusz Pawełek co prawda miał problemy ze strzałem Dariusza Jareckiego z rzutu wolnego, ale poza tym był bezrobotny.

Ze strony Termaliki było więc kilka dośrodkowań, kilka przerzutów i nieśmiałe szarże, ale nic więcej. Za to Śląsk szybko wybił gościom z głów myśli choćby o remisie. W 58. min Robert Pich kopnął zza pola karnego, piłka otarła się o głowę Paixao i poleciała za plecy Nowaka. Prowadzenie 2:0 zagwarantowało wrocławianom spokój już do końca. Mogli zresztą wygrać wyżej, ale m.in. Krzysztof Danielewicz z czterech metrów trafił głową wprost bramkarza.

W efekcie Termalica po trzech kolejkach ma na koncie trzy porażki i ani jednego zdobytego gola. Jaskółki nadziei na razie nie widać. Być może łatwiej będzie za tydzień, kiedy drużyna Mandrysza zagra pierwszy mecz w roli gospodarza. Kłopot w tym, że na czas budowy stadionu w Niecieczy będzie przyjmowała gości w Mielcu. Przedsprzedaż biletów na spotkanie z innym beniaminkiem Zagłębiem Lubin już trwa.

Więcej o:
Copyright © Agora SA