Premier League. Suarez: W Anglii liczy się dla mnie tylko Liverpool

W niedzielę Luis Suarez wystąpił na Anfield Road w charytatywnym meczu z okazji 25-lecia w Liverpoolu Stevena Gerrarda. W spotkaniu zmierzyły się drużyny przyjaciół kapitana ?The Reds? z ekipą przyjaciół Jamiego Carraghera. Suarez po meczu przyznał, że jeśli miałby wrócić do Premier League, to tylko do Liverpoolu. Urugwajczyk co prawda gola nie strzelił, ale i tak publiczność przywitała gorąco swojego ulubieńca, skandując głośno jego nazwisko. Mecz zakończył się remisem 2:2.

Napastnik FC Barcelona pojawił się na boisku w drugiej połowie i stworzył duet napastników z Fernando Torresem. - To wspaniałe, że mogłem zagrać razem z nim - powiedział zadowolony Suarez. - Cztery lata temu, gdy przychodziłem na Anfield, trzymałem kciuki za to, by występować razem z Fernando. Niestety, trzy dni po moim transferze przeniósł się do Chelsea.

Po meczu, w którym dla drużyny Carraghera gole strzelali Balotelli i Drogba, a Gerrard dwa razy trafił dla swojej, Suarez zapytany został, czy chciałby wrócić na stare śmieci. - W piłce nożnej nigdy nie wiesz, co przyniesie przyszłość, dziś jesteś tu, a jutro tam. Jeśli jednak miałbym wrócić do Premier League, mógłbym zagrać tylko w Liverpoolu. Nie interesuje mnie żadna inna drużyna.

W trakcie meczu kibice pokazali, że nie zapomnieli o piłkarzu, który dla ich ukochanego klubu w 133 spotkaniach strzelił 88 goli, żywiołowo dopingując swojego idola. Po zawodach Suarez, który latem przeniósł się z Anfield do Barcelony za 75 milionów funtów, nie był dłużny swoim fanom. - Brakuje mi ich - powiedział o sympatykach Liverpoolu. - Atmosfera na stadionie jest fantastyczna. Każdy piłkarz grający dla "The Reds" wie, jak ważnym ogniwem są kibice klubu. Mam ich głęboko w sercu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.