Liga Europejska. Lech musi odpalić szybciej niż inni

Od 20 lat polski klub nie przeszedł wiosną żadnej rundy żadnych międzynarodowych rozgrywek. W czwartek przed szansą na okazały sukces stają piłkarze Lecha Poznań, którzy podejmują portugalski Sporting Braga. Relacja od 19. Z czuba i na żywo na Sport.pl.

O Lechu czytaj w specjalnym serwisie Lech Poznań na Sport.pl ?

Wielka szansa Lecha: Braga dużo słabsza niż jesienią

 

Sukces mistrzowie Polski osiągnęli już jesienią, gdy sensacyjnie wyeliminowali z Ligi Europejskiej Juventus Turyn. Na tle reszty naszej ligi wybijają się od lat, bo jako jedyni toczą równą walkę z europejskimi rywalami. W tym sezonie wyrzucili już z rozgrywek Dnipro Dniepropietrowsk i pokonali Manchester City, dwa lata temu wyprzedzili w fazie grupowej nieistniejącego już Pucharu UEFA Feyenoord Rotterdam i AS Nancy, by po zimowej przerwie napsuć sporo krwi Udinese.

Ale po zimowej przerwie naszym zawsze szło jak po grudzie. Ostatni mecz wygrała Legia Warszawa. W 1991 r. pokonała faworyzowaną Sampdorię Genua.

"Kolejorz" wylosował rywala, który wcale murowanym faworytem nie jest. Sporting nie należy do "wielkiej trójki" klubów portugalskich, które tworzą: FC Porto, Benfica Lizbona i Sporting Lizbona. W tym sezonie rewelacyjnie wystartował, w imponującym stylu bijąc w eliminacjach Ligi Mistrzów Celtic Glasgow oraz Sevillę i awansując do tych rozgrywek (to z nich odpadł i trafił LE). Przez minione pół roku wiele się jednak w Sportingu Braga zmieniło. Na gorsze. Piłkarze stracili formę, niedawno opuścił ich najlepszy strzelec Matheus. Do Poznania rywale przyjeżdżają po ligowej porażce 0:2 z Porto. Portugalska prasa określiła ich postawę w tym meczu jako "katastrofalną".

Forma Lecha, jak forma wszystkich polskich drużyn o tej porze roku, jest zagadką. Ostatni mecz o stawkę rozegrał 1 grudnia z Juventusem. Zaplanowana na później ligowa kolejka została odwołana z powodu ataku zimy.

- Przerwa w grze jest bardzo długa, ale co możemy na to poradzić? Taki klimat. Musimy to zaakceptować. Portugalczycy grają regularnie mecze ligowe, są w rytmie meczowym, odpowiednio skoncentrowani i rozgrzani. My tego atutu nie mamy - mówi hiszpański trener José Bakero. I zaraz dodaje: - Ale za to mamy świeżość, której może brakować Sportingowi.

Poznaniacy spędzili zimę inaczej niż pozostałe polskie kluby. Najpierw przeszli ciężkie zgrupowanie w Hiszpanii, potem - bardziej rozluźniające w Turcji. Na hiszpańskich boiskach dużo trenowali, zwłaszcza bez piłki. Bartosz Bosacki, jeden z najbardziej doświadczonych całej polskiej ligi, mówi, że takich przygotowań jeszcze nie przeżył. Trzy treningi dziennie, jakie zaordynował trener, mocno drużynę zaskoczyły. - Tak nie było nawet za znanego z twardej ręki Franciszka Smudy - mówi kapitan Lecha.

Razem z Bakero plan na zimę opracowywał jego rodak, odpowiadający za przygotowanie fizyczne Luis Milla Villarroel, z którym współpracował wcześniej w swoim kraju i Polonii Warszawa. - Nie wymyśliliśmy niczego niezwykłego, to był raczej standardowy tryb przygotowań. Wszystkie zespoły w Hiszpanii tak trenują. Polskie też mogą - tłumaczy.

W sparingach lechici potrafili pokonać 2:1 silną Steauę Bukareszt, ale rozgrywali też słabiutkie mecze, jak 0:2 z Litexem Łowecz w ostatnią sobotę. W obu meczach Bakero miał do dyspozycji tylko szczątki optymalnego składu - wielu graczy wyjechało na zgrupowania reprezentacji narodowych. Nawet Dimitrije Injac dostał pierwszy raz w życiu powołanie do silnej przecież kadry Serbii - niezwykle wzruszony i przejęty debiutował w niej w wieku 31 lat.

Czy Lech nie opuścił śródziemnomorskiej ciepłoty zbyt późno (dokładną datę powrotu klub utajnił), skoro w czwartek wieczorem ma być nawet osiem stopni mrozu? Trener uspokaja. - Czasu na aklimatyzację było dość. Poza tym, jeśli komuś będzie podczas meczu zimno, to chyba dlatego, że jest chory. Owszem, podczas meczu z Juventusem odrobinkę chłodu czułem, ale paliłem się z emocji.

Wtedy odczuwalna temperatura na stadionie sięgała -30 stopni.

Klimat nie służy murawie na Bułgarskiej. Ta po meczu znów będzie się nadawała do wymiany. W środę drużyny Lecha i Sportingu nie mogły nawet trenować na głównej płycie, by jej nie zniszczyć. Ćwiczyły na bocznych boiskach.

Dwa lata temu lechici nie zdołali w lutym wyeliminować chroniących się przez polską zimą pod czapkami, rękawiczkami i szalikami Włochów z Udinese. Przed tamtym meczem "Kolejorz" w ogóle się nie wzmocnił. Tym razem pozyskał kilku znaczących graczy, ale Rafał Murawski nie jest zgłoszony do rozgrywek, a Vojo Ubiparip, Hubert Wołąkiewicz i Bartosz Ślusarski raczej nie zmieszczą się dziś w wyjściowej jedenastce. Są szykowani na walkę w lidze, w której obrońcy tytułu mają aż 11 punktów straty do lidera, Jagiellonii Białystok.

I to liga tej wiosny dla Lecha jest priorytetem. Ale za wyeliminowanie Bragi mogą zostać wspaniale nagrodzeni - prawdopodobnym dwumeczem w następnej rundzie z Liverpoolem.

Przewidywane składy. Lech: Kotorowski - Kikut, Arboleda, Bosacki, Gancarczyk (Henriquez) - Djurdjević, Możdżeń - Kiełb, Stilić, Kriwiec - Rudnevs. Braga: Artur - Miguel Garcia, Kaka, Rodriguez, Silvio - Custodio, Hugo Viana - Alan, Mossoro, Helder Barbosa - Lima. Sędzia: Władisław Biezborodow (Rosja). Przewidywana liczba widzów : 30 tys. (na tyle zezwoliła UEFA).

Bakero: w meczu z Bragą najważniejsza będzie koncentracja

 

Trener Bragi: Wyniki Lecha Poznań > budzą szacunek

Więcej o:
Copyright © Agora SA