Liga Europejska. Lech Poznań awansował. Styl mizerny

Pierwsze 20 minut dla Dnipro Dniepropietrowsk. Reszta dla Lecha Poznań. W mizernym dla polskich klubów sezonie w europejskich pucharach mistrz kraju obronił zaliczkę z pierwszego meczu na Ukrainie i zagra w Lidze Europejskiej.

Serwis Lecha Poznań na Sport.pl ?

Lech w LE! 'To wielkie święto wszystkich nauczycieli WF!' Tego niewielu się spodziewało jeszcze miesiąc temu. Polska drużyna jednak zagra w grupowej fazie europejskich pucharów. Do grudnia mamy zapewnione mecze w Europie.

W Poznaniu Dnipro szturmowało Lecha od pierwszych minut i to bardzo zdecydowanie. Jewhen Konoplianka stwarzał największe zagrożenie i najwięcej kłopotu obrońcom mistrzów Polski. Po 10 minutach Ukraińcy zaczęli dochodzić do sytuacji strzeleckich. Wyglądało to źle, gdyż Lech miał kłopoty z dojściem do piłki, za to Ukraińcy grali nią z dużą wprawą.

Po 20 minutach jednak Lech złapał oddech, jakby przetrwał to oblężenie. Teraz to on odważniej zaatakował. W 26. minucie meczu Kolumbijczyk Manuel Arboleda mógł raz jeszcze stać się bohaterem całego Poznania i tej polsko-ukraińskiej rywalizacji, gdyż wpadł w pole karne i omal nie strzelił gola. A to właśnie Arboleda dał Lechowi jedyną bramkę w Dniepropietrowsku, dzięki której mógł on teraz cierpliwie znosić napór Ukraińców.

Lech bardzo wiele akcji rozgrywał w ten sposób, że posyłał piłki wysoko, w powietrze. W żadnym razie nie po trawie. Było to zapewne pochodną zaleceń trenera. Na Bułgarskiej murawa jest w złym stanie - zostanie wymieniona dopiero po koncercie Stinga 20 września. Poznaniacy w ten sposób unikali dziur i kęp, ale mecz przez to był niespecjalnie ładny.

Dnipro miało w swych szeregach nie tylko Konopliankę, nie tylko uczestników mundialu 2006 r. Maksyma Kałynyczenkę czy Andrija Rusoła. Był też bardzo aktywny lewy obrońca Witalij Denisow, pochodzący z Uzbekistanu - najlepszy piłkarz tego meczu. Rola włączających się do ataku obrońców w tym meczu była nie do przecenienia. Przy zupełnej nieprzydatności w ataku Joela Tshibamby największe zagrożenie bramki Antona Kanibołockiego stanowili właśnie defensorzy Lecha, Manuel Arboleda oraz Grzegorz Wojtkowiak. Lech, jak pamiętamy, grał bez swego najlepszego strzelca Łotysza Artjomsa Rudnevsa, który nie mógł występować w barwach Kolejorza na tym etapie pucharów.

Lech paraliżował poczynania Dnipro. Zmusił trenera Biessonowa do zdjęcia z boiska i Kąłynyczenki, i najlepszego strzelca ligi ukraińskiej Sełezniowa. Nie tylko Biessonow jednak wiedział, że końcówki meczów, ostatnie 20 minut to najgorszy czas dla Lecha. Wtedy traci on siły i bramki. Tym razem to Lech mógł w końcówce strzelić zwycięską bramkę, ale słabo dysponowany Siergiej Kriwiec zmarnował okazję.

Lech kontra Dnipro w Relacji Zczuba i na żywo ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.