Liga Europy. Hat trick Sevilli, albo Sevilla League

Grzegorz Krychowiak drugi raz wygrał Ligę Europy. Sevilla po raz piąty w historii i trzeci z rzędu. Tego nikt przed nią nie dokonał. W Bazylei Sevilla pokonała Liverpool Jürgena Kloppa 3:1.

Hiszpańska teoria, że Liga Europy kocha zespół z Andaluzji, znalazła kolejne spektakularne potwierdzenie. W pierwszej połowie drużyna Unaia Emery'ego była gorsza od Liverpoolu co najmniej o klasę. Przegrywała 0:1 po przebłysku geniuszu Daniela Sturridge'a. W 35. min Anglik wykonał techniczny strzał zewnętrzną częścią stopy, po którym piłka poleciała z chirurgiczną precyzją, wpadając do bramki Sorii tuż przy słupku.

Po tym golu Liverpool osiągnął dużą przewagę, strzelił drugą bramkę, ale arbiter uznał, że będący na spalonym Sturridge przeszkadzał bramkarzowi Sevilli w interwencji. Były jeszcze dwa dyskusyjne zagrania ręką w polu karnym, raz Carrico (12. min), raz Krychowiaka pół godziny później. W obu sędzia nie przyznał "jedenastki" dla The Reds.

W ostatnich minutach pierwszej połowy stłamszona Sevilla próbowała już tylko przetrwać. Wyglądała jak bokser okładany seriami silniejszego rywala, który rozpaczliwie trwa do gongu. Udało się. Ktoś, kto spojrzał na statystyki, znalazł tam zaledwie jeden niecelny strzał obrońcy trofeum. Wydawało się, że kosa, czyli najbardziej utytułowany zespół Ligi Europy, trafiła na kamień, na którym połamie się w drobny mak.

"Mam w domu nadmiar srebrnych rywali" - zdanie Jürgena Kloppa cytowały przed meczem wszystkie europejskie media. Niemiecki trener, który zaczął pracę w Liverpoolu pół roku temu, budzi bardzo pozytywne uczucia. W tym sezonie The Reds grali już w jednym finale, Pucharu Ligi Angielskiej, przegrywając po karnych z Manchesterem City. W środę stawka była wyższa, przez ligę angielską Liverpoolowi nie udało się awansować do Ligi Mistrzów, z Sevillą zespół Kloppa miał dopiąć celu.

Nie był jednak w stanie, bo w drugiej połowie przez boisko w Bazylei przetoczył się futbolowy tajfun, burząc to, co się działo dotychczas. 18 sekund drugiej połowy i Mariano ograł Moreno, podał do Gameiro, który trafił do siatki. Remis. Za chwilę Banega podał do Gameiro, który przez 40 m sam biegł z piłką na bramkę Mignoleta, ale w ostatniej chwili Kolo Toure go zablokował. W 60. min Mignolet zostawał bohaterem Liverpoolu, Gameiro był sam przed bramką, strzelił, ale nieczysto trafił w piłkę i bramkarz ją odbił. To była szansa, która mogła rozstrzygnąć mecz, lub nawet powinna. Nic jednak obrońcom tytułu nie zaszkodziła. W 64. min wspaniała akcja Sevilli, po której Coke strzelił tak dokładnie jak Sturridge. Było 2:1 dla obrońcy trofeum. Teraz drużyna Kloppa wyglądała na zamroczoną, zdezorientowaną, ale gdyby czekała do gongu, oznajmiłby on tylko jej klęskę.

Krychowiak grał pewnie, spokojnie, dobrze rozgrywał piłkę, a gdy nie miał wyjścia, pozwalał się faulować. Mógł mieć asystę w 68. min, gdy zgrał piłkę do Gameiro, który do niej nie zdążył. Chwilę potem Coke zapakował gola na 3:1 dla Sevilli, kapitan był na pozycji spalonej, ale piłkę dostał od gracza Liverpoolu, więc bramka była prawidłowa. Liverpoolowi pozostało wspomnienie ćwierćfinału z Borussią Dortmund, gdy przegrywając 1:3 w 66. min, potrafił wygrać. W środę cud się nie mógł powtórzyć.

Drużyna Emery'ego wygrała trzeci kolejny finał Ligi Europy. Dwa lata temu z Benficą po rzutach karnych, przed rokiem pokonując Dnipro w Warszawie 3:2, gdy Krychowiak zdobył bramkę na 1:1. To dało jej awans do Ligi Mistrzów, wydawało się, że Ligę Europy wygra wreszcie kto inny. Ale Sevilla zajęła w grupie trzecie miejsce, co znaczyło powrót do jej ukochanych rozgrywek. I znów je wygrała, znów zdobywając awans do Champions League, który, jak oblicza się w Hiszpanii, wart jest koło 18 mln euro.

Kompany, Verratti, Gundogan. Wielkie gwiazdy opuszczą Euro 2016

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.