Oszukać przeznaczenie w Lidze Europy

Legia, Jagiellonia i Śląsk marzą o fazie grupowej Ligi Europy. Na razie grają w II rundzie rewanże na wyjazdach. Legii do awansu wystarczy remis, Jadze i Śląskowi - remisy bramkowe.

Przez poprzednie sześć lat istnienia Ligi Europy (rozgrywki w 2009 r. zastąpiły Puchar UEFA) do pierwszej rundy eliminacji przystąpiło 376 drużyn. Ledwie czterem z nich udało się pokonanie czterech kolejnych rywali i przebicie się do fazy grupowej. Reszta odpadała na następnych etapach z coraz mocniejszymi przeciwnikami. Tego lata oszukać przeznaczenie próbują Jagiellonia i Śląsk. Trzecia i czwarta drużyna ostatniego sezonu ekstraklasy chciałaby pójść drogą norweskiego Tromso (2013), holenderskiego Twente, norweskiego Rosenborga (2012) i angielskiego Fulham (2011), które przebiły się do fazy grupowej, grając kwalifikacje od I rundy.

Na razie pokonały po jednym rywalu - teoretycznie najsłabszym z czterech, odniosły komplet zwycięstw (Jagiellonia wygrała 9:0 w dwumeczu z litewską Kruoją, Śląsk - 4:1 ze słoweńskim Celje). II rundę zaczęły jednak od bezbramkowych remisów na własnych stadionach. Jagiellonia z cypryjską Omonią Nikozja, Śląsk ze szwedzkim IFK Goëteborg. W rewanżach muszą bramkowo zremisować, aby przejść do III rundy.

- Gdybym nie zostawił w Białymstoku najlepszych piłkarzy, na Cypr jechalibyśmy tylko na wycieczkę - przekonuje trener Jagiellonii, który w sobotę na starcie ligi oszczędzał podstawowych zawodników. Żadnego nie zabrał do Kielc na mecz z Koroną (2:3). Jagiellonia bardzo poważnie podeszła do pucharów, na Cyprze trenowała już we wtorek. I wtedy miejscowi chuligani obrzucili białostoczan kamieniami, a drużynę Probierza eskortowała policja. Dziś znów czeka ich gorąca atmosfera. - To nie jest tak, że Cypryjczycy mają komfortowy wynik po pierwszym meczu i to my musimy się na nich rzucić. Omonia jest zdecydowanym faworytem. Oni muszą, my możemy. I chcemy grać mądrze - mówi Probierz.

Mniej bojowe nastroje są w Śląsku, który w niedzielę na inauguracji ekstraklasy we Wrocławiu poległ aż 1:4 z innym pucharowiczem Legią. Do drużyny nie zdążyli się dotąd wpasować nowi piłkarze, którzy właśnie w II rundzie eliminacji mieli pomóc drużynie Tadeusza Pawłowskiego. Czech Marcel Gecov (były piłkarz Fulham) jest bez formy. Żadnego pożytku Śląsk dotąd nie miał z napastnika Kamila Bilińskiego. Być może zmieni się to w rewanżu z IFK w Göteborgu.

- Spodziewam się, że IFK się na nas rzuci. Szwedzi są pewni, że awansują. Przejście tej rundy byłoby naszym wielkim sukcesem - mówi trener Pawłowski. Ale w Göteborgu też jest nerwowo. Lider szwedzkiej ligi nie wygrał od czterech meczów.

Najbardziej spokojni polscy kibice są o Legię. Drużyna Henninga Berga tylko chwilami grała nieźle, ale wygrała 1:0 pierwszy mecz z rumuńskim Boto˛sani po golu Ondreja Dudy. Wysoka wygrana ze Śląskiem była najlepszym meczem Legii w 2015 roku. W Rumunii przekonamy się, czy Legia w ofensywie faktycznie odnalazła swój rytm.

Katarzyna Kiedrzynek, gwiazda ligi francuskiej, w świetnej sesji [ZDJĘCIA]

Ile polskich drużyn awansuje do III rundy kwalifikacji LE?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.