Jak Ryan Giggs chciał zakneblować internet. Seks-skandal zaszkodzi Manchesterowi?

Cztery dni przed finałem Ligi Mistrzów Manchester United - Barcelona w gruzach legło życie prywatne supergwiazdy MU Ryana Giggsa i jego wizerunek nieskazitelnego piłkarza-dżentelmena. Próba zablokowania publikacji o jego romansie z piersiastą gwiazdą Big Brothera wywołała na Wyspach Brytyjskich burzę medialną, awanturę w parlamencie, a zmiany w systemie prawnym zapowiedział brytyjski premier.

O Lidze Mistrzów czytaj w specjalnym dziale Sport.pl  ?

W dniu, w którym do Wielkiej Brytanii z wizytą przybył prezydent USA Barack Obama, a islandzki wulkan paraliżuje lotniska na Wyspach, głównym tematem na czołówkach londyńskich gazet jest sprawa Ryana Giggsa. Nie tylko pozamałżeński romans, ale przede wszystkim próba zakneblowania przez piłkarza mediów i wojn a wydana internetowym serwisom społecznościowym.

Ostatni Mohikanin brytyjskiego futbolu...

12 tytułów mistrza Anglii przez 21 sezonów świetnej gry dla Manchesteru United, pobity rekord legendy "Czerwonych diabłów", sir Bobby Charltona 875 występów w barwach klubu, podziw za niewiarygodną kondycję i status najstarszego strzelca gola w historii Lidze Mistrzów. Tytuł Sportowej Osobowości Roku w Wielkiej Brytanii, nadany przez stację BBC. Wzór lojalności wobec klubu, w którym się wychował w czasach komercji, gdy piłkarze zmieniają drużyny jak rękawiczki. Do tego piłkarz-dżentelmen - w całej karierze ani razu nie dostał czerwonej kartki! Wzór oddanego męża i ojca, w kraju, w którym media co rusz obiegają zdjęcia jego kolegów z boiska popijających w nocnych klubach, uwodzących żonę kolegi z drużyny (John Terry), czy zdradzający ciężarną małżonkę z prostytutką (Wayne Rooney). Wydawało się, że Ryan Giggs jest w tym światku pod każdym względem "ostatnim Mohikaninem".

Ten wizerunek Giggsa właśnie rozpadł się w wielkim hukiem. Tym większym, że nie tylko przyłapano go na zdradzie żony, z którą ma dwójkę dzieci. Romans gwiazdy Manchesteru z uczestniczką brytyjskiej wersji Big Brothera Imogen Thomas trafiłby do tabloidów raczej, niż do poważnych gazet i telewizji BBC. Ale wszystkich wzburzyło to, że Giggs próbował zakneblować media, uzyskując sądowy zakaz rozpowszechniania informacji na temat swojego prywatnego życia nie tylko w prasie, stacjach telewizyjnych i radiowych ale także w serwisach społecznościowych jak twitter, facebook itp. Tzw. "gag order" pozwala w Anglii nałożyć taki knebel na media, powstrzymując je od publikowania informacji na różne tematy, np. gdy może to zaszkodzić dochodzeniu policji. O jego wydanie przez sędziego mogą się również ubiegać w uzasadnionych przypadkach osoby prywatne, które nie życzą sobie wycieku niewygodnych, prywatnych treści, najczęściej dotyczących praw intymnych.

Najbardziej publiczny sekret Wlk. Brytanii

O tym, że nieujawniony z nazwiska celebryta, prawdopodobnie znany piłkarz, właśnie uzyskał taki "gag order" zrobiło się głośno na Wyspach dwa tygodnie temu, ale media - pod groźbą bardzo wysokiej grzywny nie mogły odsłonić jego personaliów. Robili to jednak zwykli ludzie na mikroblogowym serwisie twitter - bardzo popularnym w Wlk. Brytanii. Wtedy Giggs poszedł na wojnę z internetem. Jego prawnicy, poprzez londyński sąd, zaczęli zmuszać przedstawicieli serwisu do podania informacji o użytkownikach, którzy powtarzali informacje o romansie Giggsa.

O walce Giggsa z twitterem angielskie gazety też musiały milczeć - sędzia zakazał publikacji również na ten temat.

Doszło do sytuacji schizofrenicznej - bo miliony kibiców wiedziały o skandalu z udziałem Giggsa z twittera i internetowych forów, oraz zagranicznych serwisów internetowych (np. amerykańskich). Ale gazety i telewizje musiały udawać, że nic się nie dzieje...

W ostatnią niedzielę zareagował na to szkocki dziennik "Sunday Herald". Opublikował na całej pierwszej stronie olbrzymi portret Giggsa z wąziutkim czarnym paseczkiem na oczach z napisem "Ocenzurowane".

"Wszyscy wiedzą, kim jest piłkarz oskarżony o zasłanianie się systemem prawnym, by zatuszować swój udział w aferze seksualnej. Ale nam nie wolno było o tym powiedzieć. To chore, że zakazuje się dziennikarzom zidentyfikowania mężczyzny ze zdjęcia, skoro robią to setki osób na twitterze" - napisano w komentarzu.

W poniedziałek Sąd Najwyższy w Londynie odrzucił prośbę brukowca "The Sun" o zgodę na ujawnienie danych "celebryty". Sędzia David Eady tłumaczył w orzeczeniu, że nie ma żadnego interesu publicznego w podawaniu nazwiska. W zeznaniach przed sądem Giggs podobno ujawnił, że Imogen Thomas żądała od niego 100 tys. funtów za milczenie w sprawie ich romansu.

Tama pękła w Parlamencie

Cała sprawa wywołała jednak wielką debatę w Anglii na temat granic wolności wypowiedzi oraz wolności prasy. Poseł partii liberalno-demokratycznej John Hemming, który od dłuższego czasu prowadzi kampanię na rzecz wolności mediów, skorzystał z immunitetu i w parlamencie publicznie wymienił nazwisko piłkarza. - Skoro 75 tysięcy użytkowników twittera mówi o Ryanie Giggsie, to oczywiste jest, że niepraktycznie byłoby ich wszystkich skazać - powiedział, czym złamał nałożony przez sędziego knebel. Kilka minut później, wczesnym popołudniem w poniedziałek, wypowiedź parlamentarzysty - i upublicznione przez niego nazwisko Giggsa - podały dziesiątki serwisów internetowych, stacji radiowych i telewizyjnych. Tama pękła.

 

Za łamanie nakazów sądów skrytykowali Hemminga posłowie wszystkich partii. Ale on kreuje się na obrońcę wolności słowa: - Dopóki Giggs nie pozwał Twittera, nie było w interesie publicznym ujawnianie jego nazwiska. Ale w momencie kiedy prawnicy piłkarza obrali strategię "search and destroy" (znajdź i zniszcz) wobec zwykłych ludzi, którzy po prostu plotkują sobie na twitterze, tym krokiem sami zdjęli z Ryana Giggsa status anonimowego celebryty. W Birmie wtrącają ludzi do więzienia za krytykowanie króla. U nas jest gorzej. Zwykłym ludziom zabrania się krytykować piłkarza, a mediom zabrania wymieniać go z nazwiska - stwierdził Hemming.

Kilka godzin później premier Wielkiej Brytanii David Cameron obiecał prace nad zmianą przepisów kneblujących media, bo "to nie fair, że stare media nie mogą informować o tym samym, o czym huczą nowe media jak serwisy społecznościowe" .

- Największa ironia w tym całym zamieszaniu polega na tym, że gdyby Giggs po rozstaniu z panną Thomas nie wystąpił o "gag order", nikt nie dowiedziałby się o jego zdradzie. Ona sama zgłosiła się do mnie, żebym tak jej pomógł załatwić sprawę, by ich romans nie ujrzał światła dziennego - oświadczył guru PR na Wyspach, Max Clifford, który został przedstawicielem Imogen Thomas. Oświadczył oczywiście na... twitterze.

Tymczasem panna Imogen jeszcze we wtorek popołudniu mówiła mediom, że prawo wciąż zabrania jej ujawnienia nazwiska piłkarza, który zdradzał z nią żonę. Może jednak zdradzić, że ich romans trwał sześć miesięcy, a zawodnik m.in. przemycał ją do pokoju hotelowego podczas przedsezonowego tournee Manchesteru United po USA.

Walijczyk już podczas niedzielnego, ostatniego w sezonie Premier League meczu z Blackpool był obrażany z trybun przez kibiców rywali, którzy wykrzykiwali o zdradzie małżeńskiej. Nie przeszkodziło mu to wyjść po meczu na środek boiska z dwójką swoich dzieci i pozdrawiać pięknej żony Stacey.

Nie wiadomo czy to poniedziałkowe wydarzenia w parlamencie sprawiły, że Giggsa zabrakło na wtorkowym treningu Manchesteru United przed sobotnim finałem Ligi Mistrzów z Barceloną na Wembley. Do ośrodka MU w Carrington zjechało ponad 200 reporterów, wielu z pism brukowych i lifestylowych. Nie jest pewne czy trener Alex Ferguson zwolnił go z treningu, żeby zdjąć z niego presję czy po prostu dał mu dzień odpoczynku, nie trenowali bowiem i inni wiekowi zawodnicy "Czerwonych diabłów' - Paul Scholes, Edwin van der Sar oraz bułgarski napastnik Dymitar Berbatow. Na konferencji po treningu Ferguson żachnął się na dźwięk nazwiska Giggsa. Zapytany jak ważny dla drużyny jest Walijczyk, odparł, że "wszyscy moi piłkarze są ważni, każdy co do jednego".

Według angielskich mediów z powodu afery Giggs stracił szansę na otrzymanie szlachectwa z rąk Królowej Elżbiety II. Tytuł szlachecki otrzymał Alex Ferguson za wygranie Ligi Mistrzów w 1999 roku. Walijczyk zdobył od 1991 roku dokładnie wszystkie te same trofea co szkocki trener. Że Giggs może liczyć na to szczególne uznanie, niezależnie od wyniku finału z Barceloną, mówiło się na Old Trafford od jakiegoś czasu. Niedawno Wayne'owi Rooney'owi wymsknęło się w wywiadzie, że już wkrótce będą mówić do Giggsa per "Sir Ryan".

Ryan Giggs i Imogen Thomas - skaza na nieskazitelnym wizerunku [zobacz galerię]

 

Barcelona wystraszyła się chmury i już leci na finał LM  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.