Liga Mistrzów. Czy Barcelona okaże się za krótka na Real

José Mourinho prześladował Katalończyków od lat, aż stał się ostatnim przeciwnikiem, który skutecznie sprzeciwia się ich totalnemu panowaniu w Europie. W środę wraz z Realem Madryt podejmuje Barcę w półfinale Ligi Mistrzów. Relacja Z Czuba i Na Żywo od 20.30.

Przed dwoma laty wygrali i ligę hiszpańską, i Champions League, i jeszcze cztery inne trofea, dzięki czemu przeżyli sezon, jakiego nie przeżył nikt w historii. W zeszłym roku utrzymali rządy w kraju, ale w Champions League odbili się - w półfinale - od fortecy wzniesionej przez Mourinho w Interze Mediolan. W bieżącym sezonie znów niemal na pewno obronią lokalny prymat, a w półfinale Champions League - bukmacherzy już tradycyjnie widzą w nich faworytów - znów zderzą się z fortecą zaprojektowaną przez trenera, którego nazywają pogardliwie "tłumaczem".

Teraz to Barca musi wykombinować taktykę na Real, a nie odwrotnie

 

Przezwisko wzięło się stąd, że z wielkim futbolem zetknął się Mourinho właśnie przez swoje talenty językowe - jako asystent Bobby'ego Robsona w Barcelonie. Jednak to już przeszłość tak odległa, że nie wiadomo, czy nie została zmyślona. Dziś to on pisze historię wielkiego futbolu, dziś sami Katalończycy muszą czuć, że lekceważące "tłumacz" brzmi niewiarygodnie, wręcz kuriozalnie. Portugalczyk to wróg, który wpędza w trwogę.

Z 13 meczów przeciw nim przegrał tylko pięć. Dwukrotnie był lepszy w dwumeczu jako trener Chelsea, wypchnął ich z LM jako trener Interu, tydzień temu zabrał im sprzed nosa Puchar Hiszpanii jako trener Realu. Kiedy się na Barcę zasadza, katalońscy wirtuozi - w normalnych okolicznościach mający z kopania piłki wzbudzającą powszechną zazdrość uciechę nie z tej ziemi - przeżywają udrękę.

Demonstracja Realu

Niezapomnianym odstępstwem od tej reguły był jesienny mecz w lidze hiszpańskiej, w którym faworyci wprost Real rozdeptali. 0:5 było najbardziej bolesną klęską w karierze Mourinho, ale on błyskawicznie się Barcelony uczy.

W listopadzie zaryzykował odważniejszą taktykę i odsunął defensywę od własnego pola karnego, jakby zapomniał, że w starciach z tym przeciwnikiem grać brawurowo oznacza grać straceńczo. W niedawnym ligowym rewanżu wrócił do strategii wielokrotnie sprawdzonej i tym razem zdołał już zremisować (1:1), choć jego ludzie przez godzinę biegali w osłabieniu. Wreszcie w finale krajowego pucharu zwyciężył (1:0).

Mourinho po raz drugi z rzędu został najęty przez słynną firmę, aby przywrócić jej utraconą międzynarodową wielkość. W Interze potrzebował jednego sezonu, aby wykryć słabości w szatni, w letniej przerwie zaordynował kilka kluczowych - jak się okazało - transferów, aby w następnym sezonie wynieść mediolańczyków na europejski szczyt. W Madrycie też prosił o rok cierpliwości, ale do szczytu zbliżył się natychmiast. Owszem, mistrzostwa kraju nie odbił. Ale wziął krajowy puchar, którego Real nie dotknął od 18 lat. I awansował do półfinału LM, do którego Real nie zajrzał od lat ośmiu.

Królewscy ulatują ku szczytom w opętańczym tempie także dlatego, że w szatni trzymają piłkarzy zdolniejszych od tych, których portugalski trener zastał w Mediolanie. Przekonaliśmy się w sobotę - miała ona być dla obu hiszpańskich gigantów chwilą oddechu od serialu z El Clasico, a okazała się spektakularną demonstracją siły Realu.

W Walencji w podstawowej jedenastce ostał się tylko jeden zawodnik, który w środę wyszedł pobić Barcę, lecz goście trzecią drużynę ligi znokautowali (6:3). Nagle okazało się, że rezerwowy tercet madryckich atakujących - Gonzalo Higuain, Karim Benzema, Kaka - może aspirować do czołowego na świecie. Zachwycił zwłaszcza ten ostatni. Brazylijczyk do dwóch goli dołożył dwie asysty i jeśli w poprzednich dwóch El Clasico nie wpadł na murawę ani na chwilę, to świadczy to tyleż o głębokości kryzysu w jego karierze, co o potędze rezerw Realu.

Barca pod presją

W środowym meczu gospodarzom zabraknie postaci absolutnie kluczowej. Zdyskwalifikowany za żółte kartki Ricardo Carvalho to przywódca defensywy, ale przede wszystkim najbliższy adiutant trenera, który najchętniej ciągnąłby go za sobą przez całą karierę. Miał rodaka w Porto i Chelsea, próbował ściągnąć go do Interu, ma go w Realu.

Jego nieobecność zawsze dezorganizuje pracę obronną i będzie ogromną szansą dla Barcelony, która jednak w przeciwieństwie do bogatego w zmienników z klasą rywala coraz wyraźniej cierpi na syndrom krótkiej ławki rezerwowych. Jej nie było stać, aby w sobotę zrezygnować ze wszystkich podstawowych graczy (choć kilka gwiazd odpoczywało), Osasunę pokonała w średnim stylu, a Josep Guardiola po raz pierwszy przyznał, że dostrzega w swojej kadrze poważne luki. Kataloński trener radykalnie zrewidował poglądy, dotąd upierał się, że wskazywane przez fachowców niedobory są pozorne, bo dysponuje mnóstwem wychowanków szkółki La Masia gotowych w dowolnym momencie wejść w korki Messiego, Xaviego czy Iniesty.

Pomylił się. Młodzi jeszcze nie dorośli, a na rynku transferowym Guardiola notorycznie popełnia grube - i do tego kosztowne - błędy. I choć on swojego szefa obrony odzyska (wobec pomoru na lewej stronie defensywy tam właśnie ustawi Carlesa Puyola), to mecz rozpocznie bez genialnego w bardzo ważnych meczach Iniesty oraz ze świadomością, że w rezerwie nie ma nikogo - znów: w przeciwieństwie do rywali - zdolnego w trakcie gry znacząco wzbogacić ofensywę. A jego ludzie wydają się zmęczeni, ostatnio w boiskowych ruchach żadnego nie widać znamion optymalnej formy.

Jeśli Realu w dwumeczu nie przepchną, Mourinho znów skradnie show wszystkim - także swoim podkomendnym - jako trener, który wznosi niezdobytą fortecę wszędzie, gdzie się zjawi. W tej edycji Ligi Mistrzów jego drużyna na Santiago Bernabeu nie straciła jeszcze gola, wygrywając zazwyczaj wysoko (2:0, 2:0, 4:0, 3:0, 4:0).

Teraz uniknąć strat będzie trudno, faworytami pozostają barcelończycy. Ale to oni dźwigają niewyobrażalną presję. Jeśli znów nie zdobędą trofeum, zaczną wyglądać trochę jak drużyna niespełniona. Nie dlatego, że wygrali niewiele. Dlatego, że sprawiali wrażenie, jakby mieli wygrywać wszystko.

Prawdopodobne składy

Real: Casillas - Arbeloa, Ramos, Albiol, Marcelo - Lass, Pepe, Alonso - Di Maria, Ronaldo, Ozil

Barcelona: Valdes - Alves, Mascherano, Pique, Puyol - Xavi, Busquets, Keita - Pedro, Messi, Villa

10 najładniejszych goli w historii El Clasico

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.