Liga Mistrzów. Bez bramek w meczu Olympique - Manchester

Na palcach jednej ręki można policzyć ciekawe akcje w meczu w Marsylii. Piłkarze z Anglii zagrali zbyt nonszalancko i z solidnie broniącym zespołem z Francji sobie nie poradzili. Gospodarze kilka razy zagrozili bramce rywali ale bali się zaatakować większymi siłami.

Jesteś ligowym ekspertem? Zagraj w Wygraj Ligę ?

Gospodarze zagrozili bramce Edwina Van der Sara w 62. minucie, gdy obrońcy z Manchesteru się pomylili i pozwolili na strzał Andre Ayewowi. Ghańczyk nie trafił jednak w bramkę, a Brandao nie sięgnął piłki by ją dobić. To była najlepsza okazja dla piłkarzy z Francji by strzelić gola, choć wyraźnie zależało im przede wszystkim na tym, by go nie stracić. Kibice jeszcze kilka minut przed końcem meczu świętowali remis z utytułowanym rywalem.

Manchester przeważał, częściej atakował, ale w decydujących momentach piłkarze z Anglii gubili piłkę, lub podawali niedokładnie. Kilka minut po okazji dla Olympique goście rozgrywali szybko kontrę. Zakończyła się ona kiksem Naniego, który zamiast podać wychodzącemu na pozycję Dymitarovi Berbatowowi kopnął wprost na głowę obrońcy gospodarzy. Tak wyglądała większość akcji Manchesteru.

Obie drużyny próbowały dośrodkowań. Obie kilkakrotnie miały okazję do uderzeń z rzutów wolnych i rożnych, ale stałe fragmenty gry nie stanowiły żadnego zagrożenia dla bramkarzy. Zarówno Van der Sar, jak i Steve Mandanda rozgrzewali się przede wszystkim skacząc do górnych piłek. Francuz w pierwszej połowie popisał się refleksem przy strzale Darrena Fletchera z linii pola karnego, ale uderzenie leciało w środek bramki i gdyby go nie złapał, to pewnie by je wybił.

Drużyna, która chce awansować musi w rewanżu za trzy tygodnie zagrać ładniej, dokładniej, a przede wszystkim skuteczniej. Za środowy występ w Marsylii żadnemu z zespołów awans się nie należy.

Olympique Marsylia - Manchester United ? - relacja

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.