Maciej Szczęsny: Lech uciekł spod topora

- Na boisku Lech był absolutnie lepszy, nie wiem dlaczego zaczął grać tak głupio w ostatnich 15 minutach - zastanawia się Maciej Szczęsny, były bramkarz reprezentacji Polski, uczestnik Ligi Mistrzów z Legią i Widzewem. Mistrz Polski przegrał na własnym stadionie z Interem Baku i do III rundy kwalifikacji awansował dopiero po rzutach karnych.

- Lech uciekł katu spod topora. Będą trwały gorące dyskusje dlaczego tak się stało, że może to być wina trenera Jacka Zielińskiego, bo zdjął z boiska Artura Wichniarka, że można było wygrać wysoko na wyjeździe, a w Poznaniu załatwić sprawę w pierwszej połowie - mówi "Gazecie Wyborczej" Szczęsny. - Tylko, że ten trener nie miał kogo wstawić za Wichniarka. Joel Tshibamba został kupiony za późno, innego napastnika poza młodym Tomaszem Mikołajczakiem nie było.

- Pytanie, czy ktoś w klubie się nie zdrzemnął? Owszem, można było zatrzymać Roberta Lewandowskiego, ale ja uważam, że on swoją postawą w Lechu zasłużył na to, żeby nie przebywać rok dłużej w więzieniu. Kiedy już się wiedziało, że Robert odejdzie, trzeba było szukać innych rozwiązań.

- Druga sprawa to katastrofalny stan murawy w Poznaniu. Grałem tam w niedzielę z oldboyami Lecha i do dziś bolą mnie nogi. Ci piłkarze, którzy mają w nogach 120 minut meczu odczują to na pewno, pojawią się kontuzje. Jestem bardziej zawiedziony stroną organizacyjną niż sportową, zwłaszcza, że Lech zawsze wydawał mi się klubem dosyć rozsądnie zarządzanym.

- Na boisku Lech był absolutnie lepszy, nie wiem dlaczego zaczął grać tak głupio w ostatnich 15 minutach. Mógł wcześniej zapewnić sobie zwycięstwo i nie męczyć się w karnych. Ładnym akcentem tego meczu jest postawa Krzysztofa Kotorowskiego, który odradził się w wieku chrystusowym - kończy Szczęsny.

Trener Lecha z trudem panował nad sobą ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA