Jacek Zieliński: Podczas tego meczu straciłem 10 lat swojego życia

Zdenerwowany trener Lecha Jacek Zieliński oświadczył, że ani on, ani nikt w Lechu nie traktuje tego wyniku z Interem Baku jak sukces. - To jest remis - powiedział i poprosił, aby nie domagać się od niego zaraz po meczu, by popełnił publiczne harakiri. Lech po serii rzutów karnych wyeliminował Inter Baku i awansował do trzeciej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. Kolejnym rywalem będzie Sparta Praga.

Jacek Zieliński, trener Lech Poznań

Podczas tego meczu straciłem 10 lat swojego życia. Wiem, że publiczność będzie zawiedziona. Mówiłem jednak, że słabych drużyn nie ma, że podział na Europę A, B i C nie ma sensu, że rywalizacja nie jest rozstrzygnięta. Mówiłem tak, czy nie? Gdybyśmy przez pierwsze 15 minut strzelili to, co wtedy mieliśmy do wykorzystania, inaczej by się to potoczyło. A tak sami zaprosiliśmy Azerów do tańca.

Nie interesuje mnie, co jutro napiszecie. Wiele osób czekało na to, byśmy wyjęli siekierę i rozdawali ciosy. Nie traktuję tego wyniku w kategoriach sukcesu, oczywiście że nie. Nikt go tak nie traktuje. W szatni Lecha nie ma wielkiej euforii. Dajcie nam jednak ochłonąć, uspokoić się. Nie wymagajcie zaraz po meczu, żebym tu popełnił harakiri. Nie jestem niewidomy, widziałem co się działo, widziałem że to był słaby mecz. Wyciągniemy wnioski, aby coś takiego się już nie powtórzyło.

Artur Wichniarek zszedł, bo dostał po nodze. Semir Stilić grał z kontuzją, na jednej nodze. Trzymałem go jednak, gdyż jedno zagranie Stilicia potrafi rozstrzygnąć mecz. No tu akurat się tak nie stało. Wpuściłem na boisko Jacka Kiełba, a nie nominalnego napastnika Tomasza Mikołajczaka, gdyż Mikołajczak przed meczem zgłosił mi niedyspozycję. Ma bóle pleców. Od razu było wiadomo, że nie zagra.

Nie zmieniamy planów. Zagramy w piątek sparing z Górnikiem Zabrze, bo w moim zespole wielu ludzi przez dwa tygodnie w ogóle w piłkę nie grało.

Kachaber Cchadadze, trener Interu Baku

Piłka jest pięknym i kolorowym sportem, który dostarcza mnóstwa emocji kibicom. Ten mecz też ich dostarczył kibicom w Polsce i Azerbejdżanie. Piłka jest też jednak okrutna - wygrać może tylko jedna drużyna. Cieszę się, że moja drużyna zagrała z takim sercem po przegranej w Baku. Tego oczekiwałem i to otrzymałem od nich.

Nie powiem, że straciłem 10 lat życia, bo taki zawód sobie wybrałem. te emocje i te nerwy. Karne są jak rosyjska ruletka, a ja jako radziecki człowiek potrafię sobie radzić z rosyjską ruletką.

Do bramkarza Lomaii nie mam pretensji. Grał dobrze przez cały mecz. Żeby być fachowcem od strzelania karnych, musiałby być Rene Higuitą. A nie jest. Nie jego wina. Co innego stać w bramce i robić swoją robotę, a co innego znaleźć się po drugiej stronie. To niecodzienna sytuacja dla każdego bramkarza. Skoro jednak Baresi i Baggio nie strzelili karnych w finale mistrzostw świata, to trudno żebym miał teraz pretensje do Lomaii.

Kotorowski ratuje Ligę Mistrzów dla Lecha ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.