Liga Mistrzów. Paulo Dybala - ostatni polski wątek w Lidze Mistrzów. Czy po finale trafi do Realu Madryt?

Mający polskie korzenie Paulo Dybala, wraz z Gonzalo Higuainem i Mario Mandžukiciem, pokonał w półfinale Ligi Mistrzów AS Monaco 2:1 i wprowadził Juventus Turyn do finału Champions League. Być może mecz o panowanie w Europie, w którym Włosi prawdopodobnie zmierzą się z Realem Madryt, będzie ostatnim przystankiem Dybaly w drodze do Hiszpanii.

Mieszkańcy Kraśniowa, niewielkiej wioski położonej 70 km od Krakowa, mogą czuć dziś wielką dumę. Paulo Dybala, potomek ich krajana Bolesława Dybały, który przed II wojną światową uciekł aż do Argentyny, razem z Juventusem awansował do finału Ligi Mistrzów, w półfinale ogrywając AS Monaco z ostatnim Polakiem na tym etapie rozgrywek Champions League, Kamilem Glikiem. Palmę polskości przejął więc Dybala, który już oczekuje wielkiego starcia z (wszystko na to wskazuje) Realem Madryt. Co ciekawe, nie jest wykluczone, że właśnie w czerwcowy wieczór w Cardiff Argentyńczyk przekona działaczy z Madrytu do wykupienia go z Juve. Już w kwietniu dziennikarze informowali, że "Królewscy" latem zaoferują Włochom nie tylko kilkadziesiąt milionów euro, ale też króla strzelców ostatnich mistrzostw świata Jamesa Rodrigueza bądź Álvaro Moratę.

Żyć dla drużyny

W pierwszej połowie starcia z AS Monaco Dybala zasłużył na duże pochwały, szczególnie za pracę na rzecz zespołu. Rzadko tracił piłki, potrafił przytrzymać futbolówkę dając kolegom czas na ustawienie się w akcji ofensywnej, mądrze zagrywał do partnerów. Najczęściej grał na pozycji cofniętego napastnika, który bardzo skutecznie organizował miejsce nadbiegającym pomocnikom. To właśnie 23-latek brał udział w pierwszej akcji bramkowej Juve, gdy dograł do Daniego Alvesa, który następnie precyzyjnie dośrodkował na głowę Mario Mandžukicia. Sam Dybala również mógł wpisać się na listę strzelców, ale w 43 min. nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Danijelem Subasiciem.

Dybala był też jednym z częściej faulowanych piłkarzy "Starej Damy". Po przerwie to właśnie za atak na Argentyńczyku żółtą kartką został ukarany Benjamin Mendy. Kilka chwil po ostrym wejściu Mendy'ego Massimiliano Allegri zdecydował, że nie warto ryzykować i podjął decyzję o zastąpieniu Dybaly Juanem Cuadrado. Schodzącego piłkarza Juventus Stadium pożegnał owacją na stojąco. Bez dwóch zdań - zasłużoną.

Z Realem i do Realu?

Kariera Dybali rozpędziła się do prędkości, jakiej nie powstydziłoby się TGV. Gdy w kwietniu 2014 roku Mateusz Borek poinformował w "Cafe Futbol", że Dybala jest potencjalnym kandydatem do gry w reprezentacji Polski, piłkarz zdobył kilka bramek na zapleczu Serie A, w barwach drugoligowego wówczas Palermo. Rok później wychowanek Atlético Central Córdoba trzynastokrotnie trafił do siatki w najwyższej klasie rozgrywkowej w Italii, a w lipcu 2015 r. Juve zapłacił za niego ponad 30 milionów euro! Teraz wartość chłopaka z Laguna Larga jest co najmniej dwukrotnie większa. Cena prawdopodobnie wzrośnie po finale LM.

Trudno zresztą dziwić się zachwytom nad Dybalą - w tym sezonie piłkarz zdobył dziewięć bramek w Serie A (zaliczył też siedem asyst), a czterokrotnie pokonywał bramkarzy i w Lidze Mistrzów, i w Pucharze Włoch. To właśnie on tworzy turyńską odpowiedź na madryckie trio BBC i katalońskie MSN - HMD (Higuain-Mandzukić-Dybala). Niewykluczona jest jednak letnia przeprowadzka - w tej chwili najprawdopodobniej do Madrytu. Według informacji dziennika "The Sun" Real jest liderem w wyścigu po Dybalę. Wicemistrzowie Hiszpanii oferują rzekomo 77 mln euro i Alvaro Moratę lub Jamesa Rodrigueza. W grze o piłkarza jest także Barcelona.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.