Liga Mistrzów. Monaco - Borussia Dortmund. Glik: Nikt nie wspomniał, że my również przeżywaliśmy zamach

- Wszyscy mówili o Borussii jako o poszkodowanych. Nikt nie wspomniał, że my też to przeżywaliśmy - powiedział Kamil Glik po meczu AS Monaco z Borussią Dortmund (3-1).

Przypomnijmy: tydzień temu przed meczem w Dortmundzie dokonano zamachu na autobus BVB. Wybuchły trzy ładunki, ale na szczęście raniły tylko Marca Bartrę w rękę. Według niemieckich śledczych mogły być nawet ofiary śmiertelne, gdyby bomby zostały odpalone zaledwie sekundę wcześniej (czytaj więcej >>). Spotkanie zaplanowane na wtorek ostatecznie rozegrano w środę i Monaco wygrało je 3-2.

- Nie było tak, że pojechaliśmy do hotelu i z uśmiechem siedzieliśmy w lobby przy drinkach. Mieliśmy jeszcze trening, nie spaliśmy do późna. Nasze rodziny były przecież na stadionie. Siedziało to we mnie. Chcieliśmy udowodnić, że nasze zwycięstwo nie było przypadkiem i zbiegiem okoliczności.

Co ciekawe, jeszcze tydzień temu Glik mówił o grającym w BVB Łukaszu Piszczku tak: "W całym spotkaniu widziałem po nim, że jest bardzo nieswój. Znam go bardzo dobrze od paru lat, wiem jakim jest człowiekiem. Ani przez moment nie widziałem uśmiechu na jego twarzy". CZYTAJ WIĘCEJ >>

Monaco jest już w półfinale i zmierzy się z Juventusem, Realem Madryt lub Atletico Madryt. Glik uważa, że jego zespół miałby największe szanse z Atletico, ale "z Juventusem miałby derby" - to dlatego, że przed przyjściem do Monaco grał w Torino, lokalnym rywalu "Starej Damy". Losowanie półfinałów Ligi Mistrzów w piątek o 12.00. Relacja na żywo w Sport.pl - to jest twój live!

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.