Cezary Kucharski dla Sport.pl: Kassai wypaczył wynik meczu! Gdyby Lewandowski był zdrowy, awansowałby Bayern

Sędzia Viktor Kassai wypaczył wynik spotkania! Bez niego Real by nie awansował. Świat po raz kolejny przekonał się, że powtórki telewizyjne są niezbędne - powiedział po meczu Realu Madryt z Bayernem Monachium (4:2) menadżer Roberta Lewandowskiego Cezary Kucharski.

Sebastian Staszewski: W Madrycie obejrzeliśmy mecz godny finału Ligi Mistrzów?

Cezary Kucharski: Na pewno zobaczyliśmy drużyny godne finału. Oba zespoły zasłużyły na grę w Cardiff. Szkoda więc, że los skojarzył je już w ćwierćfinale. A co do samego spotkania to było ono otwarte, bardzo dynamiczne, pełne sytuacji podbramkowych. Wydaje mi się, że finał nie byłby aż tak atrakcyjny. We wtorek nikt nie kalkulował, liczył się futbol.

Mina uśmiechniętego od ucha do ucha Zinédine Zidane była wymowna. Wygrał lepszy?

- Nie uważam tak. Wygrał zespół, któremu pomógł sędzia.

Kontrowersji faktycznie nie brakowało. Od drugiej żółtej kartki dla Arturo Vidala, przez brak kartonika dla Casemiro, aż po gole Cristiano Ronaldo.

- Jak dla mnie dwie jego bramki padły po strzałach ze spalonego, a kartka dla Vidala była niesłuszna. Sędzia Viktor Kassai wypaczył wynik spotkania! Bez niego Real by nie awansował. Świat po raz kolejny przekonał się, że powtórki telewizyjne są niezbędne. Gdyby system VAR funkcjonował w Lidze Mistrzów, dziś awansowałby Bayern.

Żadnych wątpliwości nie ma natomiast w kwestii pojedynku Roberta Lewandowskiego z Cristiano Ronaldo. Portugalczyk w dwumeczu zdobył aż pięć bramek!

- Ja skupiłbym się raczej na tym, że "Lewy" nie był do tego meczu gotowy na sto procent. Myślę, że ten bark mu dokuczał. Nie udało nam się jeszcze porozmawiać, ale widziałem, że w pojedynkach jeden na jeden zachowywał się inaczej, niż zazwyczaj. To nie była najlepsza wersja Roberta. Na pewno nie zabrakło mu motywacji i umiejętności. Problemem był ból.

Obawiał się Pan o dyspozycję Polaka? Lewandowski niezwykle rzadko miewał przerwy spowodowane urazami, a "kontuzja barku", to brzmiało groźnie.

- Obaw nie miałem, wiedziałem, że Robert zagra najlepiej, jak będzie mógł. Pomimo dyskomfortu "Lewy" walczył, ani razu nie odstawił nogi. Ale gdyby był w pełni zdrowy, zagrałby jeszcze lepiej. A, żeby pokonać Real, trzeba być gotowym na maksa. Z drugiej strony możemy rozmawiać o formie, kontuzji i wszystkim innym, ale to bez sensu, bo przyjdzie sędzia i popsuje widowisko.

Jak ocenia Pan grę Lewandowskiego? W pierwszej połowie defensywa gospodarzy radziła sobie z Robertem całkiem nieźle, po przerwie "Lewy" nie tylko zdobył bramkę, ale miał też udział przy drugim trafieniu Bayernu. To on naciskał Ramosa, kiedy ten pokonał Navasa.

- Dobry występ - tak bym to ujął. Robert spełnił oczekiwania, zdobył bramkę. Ale tak jak mówiłem - swoje zrobił uraz barku.

Zgadza się Pan z decyzją Carlo Ancelottiego z 88 min, aby Lewandowskiego zastąpić pomocnikiem Joshuą Kimmichem?

- Grali w dziesięciu, więc trener nie miał wyjścia.

To była wyłącznie zmiana taktyczna?

- Ewidentnie tak. Nie mam co do tego wątpliwości.

Wiem, że to tylko gdybanie, ale uważa Pan, że dla Bayernu kluczowa była absencja Roberta w pierwszym meczu? Gdyby zagrał, to on stanąłby do rzutu karnego przy stanie 1:0 dla mistrzów Niemiec, który w 45 min. zmarnował Arturo Vidal.

- Gdyby Robert był całkowicie zdrowy i wystąpił w obu spotkaniach, w półfinale Ligi Mistrzów zagrałby Bayern.

***

Obserwuj Sebastiana Staszewskiego na Facebooku .

Więcej o:
Copyright © Agora SA