Piłkarze Realu Madryt drwią z Barcelony po jej awansie w Lidze Mistrzów

Historyczny awans Barcelony do ćwierćfinału Ligi Mistrzów wciąż odbija się echem w środowisku piłkarskim. Po ligowym spotkaniu z Betisem na temat wyczynu Katalończyków wypowiedzieli się pierwszy i drugi kapitan Realu Madryt, Sergio Ramos oraz Marcelo.

Barcelona dokonała w dwumeczu z Paris Saint-Germain rzeczy wydawałoby się niemożliwej. Po porażce 0:4 w Paryżu zdołała w drugim spotkaniu odwrócić losy rywalizacji i awansować do kolejnej rundy rozgrywek. Sytuacja, w której drużyna po przegranej takim stosunkiem w pierwszym meczu zdołała odrobić straty i zakwalifikować się do następnej fazy, miała miejsce po raz pierwszy w historii europejskich pucharów.

Sukces Dumy Katalonii został jednak osiągnięty w cieniu sędziowskich kontrowersji. Wątpliwości budzą przede wszystkim dwa rzuty karne podyktowane dla mistrzów Hiszpanii przez sędziego Deniza Aytekina. Do całej sprawy odnieśli się po ligowej potyczce z Betisem piłkarze Realu Madryt.

- Ten mecz przeszedł do historii, ludzie o tym nigdy nie zapomną. Dlaczego tak mówię? Doskonale wiecie dlaczego. To było spotkanie z wieloma bramkami - powiedział z uśmiechem na twarzy stacji radiowej COPE Marcelo. - Czy to była kradzież? Podoba mi się zatytułowanie tego jako historyczne, bo takim właśnie było pod każdym względem - dodał Sergio Ramos.

Zawodnicy Realu na pracę sędziów w niedzielny wieczór, gdy mierzyli się z Betisem, narzekać nie mogli. Prowadzący te zawody Mateu Lahoz oszczędził chociażby Keylora Navasa, który w 22. minucie zawodów powinien obejrzeć czerwoną kartkę za faul przed polem karnym. Ostatecznie Królewscy pokonali Betis 2:1, a zwycięskiego gola w końcówce drugiej połowy zdobył Ramos. Zespół z Madrytu wrócił na pozycję lidera La Liga i ma dwa punkty przewagi nad zajmującą drugie miejsce Barceloną. Real wciąż ma do rozegrania zaległy wyjazdowy mecz z Celtą Vigo.

Więcej o:
Copyright © Agora SA