Liga Mistrzów. Barcelona chce dokonać niemożliwego. Najtrudniejsza remontada w historii

Po porażce 0:4 w Paryżu większość ekspertów postawiła na Barcelonie Luisa Enrique krzyżyk. Duma Katalonii nie składa jednak broni i liczy, że w środowy wieczór na Camp Nou dokona rzeczy niemal niemożliwej - odrobi straty z pierwszego spotkania i wyeliminuje Paris Saint-Germain z Ligi Mistrzów.

Od czasu niechlubnej porażki z mistrzami Francji minęły trzy tygodnie, a zespół z Katalonii zdaje się wracać na odpowiednie tory. Ligowe zwycięstwo nad Atletico Madryt (2:1) na wyjeździe i pogromy, jakie Barcelona zaserwowała przed własną publicznością Sportingowi Gijon (6:1) i Celcie Vigo (5:0), zdają się to tylko potwierdzać. Niesiona dobrymi wynikami Blaugrana, która odebrała fotel lidera La Liga Realowi Madryt, odzyskała wiarę w swoją własną wielkość i przed rewanżowym pojedynkiem z paryżanami czuje się mocna.

Odzyskany Busquets

Poziom gry podniósł cały zespół, ale nie byłoby to możliwe, gdyby nie powrót do formy kluczowego zawodnika w układance Luisa Enrique. Zawodzący wcześniej Sergio Busquets był jedną z przyczyn, dla których Barcelona traciła jakość w środkowej strefie boiska. Gdy Hiszpan jest w wysokiej dyspozycji, gwarantuje drużynie odpowiedni balans pomiędzy formacjami defensywnymi i ofensywnymi. Gdy jej nie ma, Blaugrana traci kontrolę i płynność w operowaniu piłką, tak jak chociażby w Paryżu.

Busquets po kilku słabszych w tym sezonie meczach wreszcie zaczął grać na miarę oczekiwań, a fatalny występ przeciwko PSG zdaje się być dla niego punktem zwrotnym. W spotkaniach ze Sportingiem i Celtą był generałem środka pola, który wprowadzał ład i porządek do poczynań swojego zespołu. Wpływ na odzyskanie najlepszej wersji Busquetsa mają także zmiany taktyczne wprowadzone przez Luisa Enrique.

3-4-3

Porażka w Paryżu zmusiła szkoleniowca Barcelony do głębokiej refleksji nad przyczynami katastrofalnej gry zespołu. Wnioskiem okazała się zmiana formacji. Ligowa potyczka z Celtą była swojego rodzaju próbą generalną dla Dumy Katalonii i ustawienia 3-4-3, które Luis Enrique testował w ostatnich tygodniach. I choć nie sposób porównywać drużynę z Galicji do PSG, to piłkarze Blaugrany w nowym ustawieniu prezentowali się świetnie.

- Przy tym systemie mamy większą kontrolę nad środkową strefą boiska, łatwiej przychodzi nam też wyprowadzenie piłki. Zmuszamy rywali do cofnięcia się, a o to nam chodzi. Jesteśmy blisko tego, co chcielibyśmy uzyskać - stwierdził sam Enrique. Barcelona swoją grę opiera na posiadaniu piłki i spokojnym rozegraniu futbolówki, z czym w Paryżu piłkarze z Katalonii mieli ogromne problemy. 3-4-3 ma pozwolić na zdominowanie rywala i prowadzenie gry.

Powtórka z rozrywki?

Warto przypomnieć, że tego systemu Barcelona użyła m.in. w sezonie 2012/2013 w rewanżowym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Milanowi. Wtedy w pierwszym meczu na San Siro zespół przegrał 0:2 i podobnie jak teraz, musiał odrabiać straty na Camp Nou, czego ostatecznie dokonał, pokonując Włochów 4:0.

W środę taki wynik piłkarze Barcelony wzięliby w ciemno, choć wciąż nie gwarantowałby on im awansu, a jedynie doprowadzenie do dogrywki. Czy Blaugranę stać na najbardziej wymagającą w historii klubu remontadę? Początek meczu o godz. 20.45. Relacja w serwisie Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.