Liga Mistrzów. Po Atletico - Bayern: Terror nad Europą

Nawet hiszpańskie media nie mogą przywyknąć do stylu Atletico. Po zwycięstwie 1:0 nad Bayernem "Marca" straszy nim cały kontynent.

Dyskutuj z autorem na jego blogu >>

Oto znów idą, znów trzeba ich traktować na serio. Trzy porażki w finale Pucharu Europy nie złamały ich, ale wzmocniły. Niby nic się wielkiego nie stało, to był zaledwie mecz drugiej kolejki, w którym gracze Diego Simeone rozbili przepotężny Bayern na kawałki. Rzecz jasna zrobili to w swoim ulubionym zerojedynkowym stylu, Antoine Grieznann przestrzelił w tym celu nawet karnego.

"Dla nas Liga Mistrzów jest obsesją" - mówi Gabi. Jako wychowanek klubu nie mógł nie słyszeć żałosnych treli starszyzny z finału 1974 roku. Sam przegrał dwa: raz po dogrywce (2014), raz rzutach karnych (2016). Można się było zniechęcić, a można było nabrać wilczego apetytu. Cholo Simeone, którego finał w Mediolanie zabolał do żywego, mówi, że wczoraj przeżył najlepszy mecz swojej drużyny. Jego pomysł został wcielony w życie od początku do końca, ofiarą byli akurat Bawarczycy, ale na ich miejscu polegli by zapewne wszyscy inni.

Cesar Luis Menotti o pracy Simeone wypowiada się niechętnie. On woli grę w stylu Pepa Guardioli. Być może jednak po Atletico bardziej widać rękę trenera, niż po zespołach kierowanych przez maga z Katalonii. Powtarzamy historie o boiskowych kanibalach napadających niewinne ofiary, Menotti mówi, że to kwestia estetyki, a on od dziecka nie lubił horrorów. Nie wiem co tak trudnego do zaakceptowania ma w sobie drużyna z Koke, Saulem, Carrasco, Griezmannem, Filipe Luisem, Godinem - poza tym, że wymyśliła patent na europejskich gigantów.

Od dawna Atletico nie gra brutalnie, atakuje czasem wręcz finezyjnie, akcja po której wywalczyła rzut karny składała się z kilkunastu podań wymienionych pod polem karnym Bayernu. A przecież Bayern szukał wyrównującej bramki i w każdych innych warunkach rozgniatałby przeciwnika, lub okładał ciężkimi ciosami w narożniku. Tymczasem wczoraj bliżej było do 2:0 niż remisu. Atletico nie potrzebowało nawet natchnionych interwencji Oblaka, ani pomocy sił nadprzyrodzonych. Było drużyną lepszą od Bayernu.

Aby zdobyć punkt w Lidze Mistrzów PSV i FK Rostów musiały zdobyć po dwa gole. Dwa gole starczyły Atletico do wywalczenia sześciu punktów. Po dwóch kolejkach Ligi Mistrzów są tylko cztery drużyny bez straty gola: Juventus, Sevilla, Leicester i Atletico.

"Marca" pisze, że Godin i Savic pożarli Lewandowskiego - Polak zaliczył zaledwie cztery celne podania! A przecież jeśli coś czyni go napastnikiem tak unikalnym, to nie czyhanie w polu karnym, ale umiejętność gry z drużyną. Wczoraj był bezradny jak cały Bayern, jakby ktoś wyłączył magię drużyny, która w tym sezonie zaliczyła osiem zwycięstw z bilansem bramkowym 27:1! I nie była to nagła zniżka formy. W meczach z dwoma największymi faworytami tej edycji rozgrywek (Barca, Bayern) Atletico wywalczyło 4 pkt.

Milik ma pytanie do kibiców Napoli, a Nawałka tajny plan! [MEMY]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.