Od 2009 r. Legia cztery razy grała w fazie grupowej Ligi Europy. Jesienią może wystąpić po raz piąty, jeśli w środę przy Łazienkowskiej ogra mistrza Słowacji w eliminacjach LM. Na wyjeździe najlepszy zespół ekstraklasy wygrał dość szczęśliwie 1:0. Jeśli Legia awansuje, zagra w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów (16-17 i 23-24 sierpnia) i zapewni sobie udział w fazie grupowej LE.
Awans potwierdziłby, że Legia należy do klubów stabilnych, które co roku są w stanie dostać się do fazy grupowej LE. Innymi są Rapid Wiedeń, Lazio, Red Bull Salzburg, Sparta Praga i PAOK Saloniki. Od 2009 r. zebrały pięć na siedem możliwych startów w grupie LE. I ani razu nie awansowały do LM. Regularnych klubów jest więcej. W fazie grupowej LE sześć startów miały również PSV i Club Brugge, a pięć - Tottenham, Sporting Lizbona i Steaua Bukareszt. W tym czasie przynajmniej raz grały też jednak w Champions League lub - jak Belgowie - wystąpią tej jesieni.
Samo przejście AS Trencin da więc Legii jedynie pozorny spokój. A potem przyjdzie refleksja "co dalej". Środowy awans zapewni warszawiakom przynajmniej 6,17 mln euro premii z UEFA, czyli 26,5 mln zł (jeszcze bez premii marketingowych i za punkty zdobyte w fazie grupowej LE). - Dziś w ogóle nie zastanawiam się, czym byłaby dla nas kolejna faza grupowa LE. Nie nazywam tego. Gramy bardzo ważny mecz z Trencinem, dalej nie chcę wybiegać - mówi prezes Bogusław Leśnodorski.
Wiadomo jednak, że Legia chce Ligi Mistrzów. Bez niej znów wyląduje gdzieś w poczekalni do wielkiej piłki. Gdy półtora roku temu w 1/16 finału Ligi Europy mierzyła się z Ajaxem, została dotkliwie pobita 4:0 w dwumeczu. Długo po końcowym gwizdku szefowie Legii siedzieli w loży VIP i wpatrywali się w boisko. - Przegraliśmy wyraźnie z Ajaxem, którego szefowie powiedzieli nam, że na kontach mają ponad 100 mln euro - wspominał Leśnodorski. - I nie widzą sensu ich ruszać w celu gonitwy topowej szesnastki w Europie, bo to i tak nic nie da. Dysproporcja jest zbyt duża. Można się zdołować, zastanowić, gdzie my jesteśmy, skoro oni mają takie problemy.
Ajax w ostatnich latach dwa razy był w grupie LE i pięć razy w LM.
Warszawiaków nie ma jednak wśród największych nieszczęśników eliminacji LM. Wspomniany Red Bull Salzburg jest wyśmiewany za starania o awans do elity. W tym roku Austriacy spróbują po raz... siódmy. Czeska Sparta po raz piąty, a licząc ostatnią dekadę, już po raz siódmy. I cały czas bezskutecznie, choć w latach 2003-05 co roku rywalizowała w grupie.
Dla Legii to dopiero trzecie eliminacje w ostatnich siedmiu latach. W 2013 r. odpadła w IV rundzie ze Steauą, rok później pobiła Celtic w III rundzie, ale została zdyskwalifikowana za wystawienie nieuprawnionego piłkarza. Na drugim biegunie są BATE Borysów i APOEL Nikozja, które w tym okresie gościły w LM cztery i trzy razy.
- Ciągle szukamy wzmocnień, pracujemy nad tym, aby piłkarze, którzy dołączyli do nas później w trakcie przygotowań, osiągnęli najwyższą formę. Na pewno w tym momencie najbardziej brakuje nam kreatywności. Najważniejsze jest jednak to, że rozwijamy się jako zespół - uważa trener Legii Besnik Hasi, który dwa lata temu rywalizował w grupie LM, prowadząc Anderlecht. - Przewaga jednej bramki to jednak bardzo niebezpieczny wynik. Rywal będzie od początku atakował i zrobimy wszystko, żeby temu zapobiec - mówi Hasi, który będzie mógł dziś wystawić lewego obrońcę Adama Hlouška wracającego po kontuzji uda.
W sobotę Legia ograła 3:2 beniaminka Wisłę Płock. Po 10 minutach przegrywała 0:2, ale dzięki grze Aleksandara Prijovicia, Thibaulta Moulina i Michała Kucharczyka zdobyła trzy punkty. - Mój zespół pokazał charakter - mówił z satysfakcją Hasi. Trzeba przyznać, że po fatalnym starcie z każdym tygodniem jego zespół prezentuje się odrobinę lepiej. Szczyt formy ma przyjść w połowie sierpnia.
Wtedy Legia ma zagrać o Ligę Mistrzów.
źródło: Okazje.info