W 65. minucie meczu doszło do wymiany zdać pomiędzy Polakiem i Chorwatem, obaj zetknęli się czołami, po czym Mandżukić odepchną swoją głową głowę Lewandowskiego.
Sędzia Martin Atkinson nie ukarał żadnego z piłkarzy. Według Lewandowskiego słusznie. - Może mógł sięgnąć po kartkę, żeby ostudzić zapał. Na czerwoną to jednak nie było. No chyba, że w jakiejś innej sytuacji, albo gdyby policzyć kilka zdarzeń, to wtedy może tak - mówił Lewandowski w rozmowie z Canal+ zaraz po meczu.
Mandżukić był napastnikiem Bayernu przed Polakiem, więc ich rywalizacja miała dodatkowy podtekst. Lewandowski przyznał, że Chorwat trochę prowokował swoich byłych kolegów. - To jego styl, ale nie daliśmy się i wydaje mi się, że szczególnie w pierwszej połowie graliśmy dobrze. Juventus nawet nie mógł wejść na naszą połowę. W drugiej połowie trochę inaczej to wyglądało, miał kilka sytuacji.
Po 2:2 w Turynie, w rewanżu zdecydowanymi faworytami będą piłkarze Bayernu. - Jak się prowadzi 2:0 to można czuć niedosyt, ale też nic się już nie zmieni. Trzeba brać to, co jest. Akurat dwie bramki na wyjeździe z Juventusem, mając mecz u siebie, to też jest dobry prognostyk przed rewanżem - przyznał Lewandowski.