Liga Mistrzów. PSG minimalnie lepsze, ale sprawa awansu wciąż otwarta

W pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów PSG pokonało na własnym boisku Chelsea 2:1 (1:1). Dla gospodarzy strzelali Zlatan Ibrahimović i Edison Cavani, dla Anglików - John Obi Mikel.

Paryżanie do wtorkowego meczu przystępowali z pozycji faworyta. Drużyna Laurenta Blanca znakomicie spisuje się w swojej lidze i zdecydowanie prowadzi w tabeli. Chelsea w Premier League jest dopiero 12., choć kibicom "The Blues" nadzieję na sukces w Paryżu dawała efektowna wygrana z Newcastle (5:1) w ostatni weekend.

Zgodnie z przewidywaniami Zlatan Ibrahimović i jego klubowi koledzy osiągnęli zdecydowaną przewagę na początku spotkania. Mistrzom Francji jednak trudno było przebić się przez broniącą nawet dziewięcioma piłkarzami ekipie Guusa Hiddinka. Gospodarze próbowali rozerwać akcję szybkimi wejściami Lucasa i dośrodkowaniami Angela Di Marii, ale te nie przynosiły powodzenia.

Chelsea otrząsnęła się z nieskutecznych ciosów, jakie serwowali im piłkarze PSG i od 20. minuty zaczęła radzić sobie znacznie lepiej. W tym przypadku na widoczne efekty nie trzeba było długo czekać - po dobrym dośrodkowaniu Baby Rahmana z lewej strony boiska w doskonałej sytuacji znalazł się Diego Costa. Hiszpan, który we wtorek występował w specjalnej masce ochronnej, kompletnie niepilnowany uderzał głową z 7. metra. Zazwywczaj po takich uderzeniach cieszy się z gola, jednak tym razem fantastyczną interwencją popisał się Kevin Trapp.

Największe emocje obserwowaliśmy jednak tuż przed samą przerwą. W 39. minucie z rzutu wolnego, po rykoszecie od Johna Obiego Mikela, bramkę mocnym, płaskim strzałem zdobył Zlatan Ibrahimović. Cztery minuty później, też po stałym fragmencie (rzucie rożnym) i wielkim zamieszaniu, wyrównał właśnie pechowy wcześniej Mikel.

Dla Chelsea bramkowy remis wywieziony z Parc des Princes byłby z pewnością korzystnym rezultatem. Dlatego właśnie zespół Hiddinka od 46. minuty zmienił nastawienie. Cofnął się, kontrował lub szukał gry długą piłką. To wychodziło sporadycznie. Dominować zaczęli gospodarze, którzy atakowali głównie lewą stroną boiska, gdzie bardzo aktywny był Di Maria. Dośrodkowania Argentyńczyka świetnie wybijali stoperzy "The Blues".

Di Maria nie poddał się i w końcu w 78. minucie zanotował piękną asystę. Tyle, że nie zrobił tego z lewej strony, a z środkowej strefy boiska. 28-latek miał trochę miejsca i znakomicie wypatrzył wybiegającego zza pleców obrońców Edisona Cavaniego. Ten z dość ostrego kąta mocno uderzył prostym podbiciem i "zmieścił" piłkę pomiędzy nogami interweniującego bramkarza Chelsea. Urugwajczyk wpadł w szaloną radość.

Ekipa Blanca miała prawie kwadrans na to, by podwyższyć wynik spotkania, ale nie potrafiła tego zrobić. Goście starali się grać długą piłką, ale ani Oscar, ani Diego Costa nie znaleźli sposobu na pokonanie Trappa.

Rewanż odbędzie się 9 marca w Londynie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.