Liga Mistrzów. Roma - Bayer 3:2. Szczęsny, czyli jak być normalnym w wariackich meczach. "Roma topniała jak śnieg na słońcu". Ale Polak dał radę

Roma wróciła do gry o awans (wygrała z Bayerem 3:2), Wojciechowi Szczęsnemu nie udało się nie stracić gola, ale bronił dobrze.

Zobacz, jak się zmieniliśmy. Poznaj nowy Sport.pl

To był kryzysowy moment drugiej połowy. Bayer już wówczas dogonił Romę, wyrównał na 2:2, choć przegrywał wcześniej 0:2. I chciał więcej, trwało oblężenie, a obrońcy gospodarzy popełniali przedziwne błędy. "Roma topniała jak śnieg na słońcu" - napisała o tych kilkunastu minutach "La Stampa". W pewnym momencie Maicon nie tylko stracił piłkę z boku pola karnego, ale też nawet nie kiwnął palcem, by ją odzyskać. Admir Mehmedi miał czas, by przymierzyć. Ale Szczęsny odbił jego strzał nogą.

Roma: po wariacku, czyli jak zwykle

Tak wyglądała jego najbardziej spektakularna interwencja w meczu, w którym Roma wróciła do życia w grupie E. Była ostatnia w tabeli, teraz jest za Barceloną, na miejscu dającym awans. A w samym meczu z Bayerem miała najpierw wszystko pod kontrolą, strzelając szybko gola i poprawiając drugim, potem wszystko to zmarnowała, tracąc dwa gole w sześć minut, by na koniec uratować się po rzucie karnym. Wariacki mecz, ale akurat w przypadku Romy to wariactwo stało się regułą.

Od meczów bez puszczonego gola Szczęsny już się odzwyczaił. Roma, od kiedy Polak jest w klubie, zagrała taki tylko jeden: w lidze z Frosinone, ponad miesiąc temu. W Lidze Mistrzów w meczach z jej udziałem padło aż 20 bramek, więcej było tylko w meczach Bayeru Leverkusen. A więcej goli niż 10 Romy stracili tylko grupowi słabeusze: BATE i Maccabi Tel Awiw.

Gorąco z niczego

Świetnie się mecze Romy ogląda, ale dla bramkarza to jest nie byle jaki problem: wrócić do regularności i spokoju w drużynie, która jest zdolna do wszystkiego, na dobre i złe. W meczu z Bayerem zagrała dwie połowy różne od siebie jak dzień i noc. W pierwszej to ona zaskakiwała wysoko ustawioną obronę rywala, w drugiej pozwoliła się niszczyć podobną bronią. W pierwszej Szczęsny miał taki komfort, że mógł wszystkie akcje pod własną bramką przerywać, zanim stały się groźne (raz pomogło mu niefortunne przyjęcie piłki przez Javiera Hernandeza), dobrze wprowadzał piłkę do gry wyrzutami (tak się zaczęła akcja skończona golem Dżeko na 2:0) i dalekimi wykopami. W drugiej połowie, gdy rezerwowy Karim Bellarabi rozpędził Bayer, już nie było tego komfortu, zrobiło się pod bramką Szczęsnego gorąco.

Kartka za grę na czas

Polak pierwszą bramkę puścił po szybkim rozegraniu i strzale Mehmediego pod poprzeczkę, a potem przegrał pojedynek z Javierem Hernandezem. Nikt jednak nie będzie mieć do niego pretensji o te bramki. A potem była wspomniana udana interwencja po błędzie Maicona. Niedługo później Bayer wyhamował, Roma wróciła do gry. Doczekała się zwycięskiego gola, tym razem już przypilnowała prowadzenia. Szczęsny dostał zresztą w końcówce żółtą kartkę za grę na czas.

Polak potrzebował takiego wieczoru, właśnie teraz. Szczęsny w tym sezonie błędy popełnia tak naprawdę rzadko. Ale gdy się już pomyli, to tak, że pamięta mu się to długo. Tak było w meczu LM z BATE i w ostatni weekend z Interem, gdy potwierdził, że najłatwiej go ostatnio zaskoczyć strzałem z dystansu, w jego prawą stronę, przy słupku. Tak trafił Gary Medel, Roma przegrała 0:1, a trener Rudi Garcia powiedział dziennikarzom, że Polak mógł się bardziej postarać.

Jak kochać Arsenal, a jak Romę

Do tego w telewizyjnym wywiadzie Polak dał okazję do nadinterpretowania jego słów, gdy mówił o swojej sytuacji klubowej. Zapewnił, że bardzo podoba mu się w Rzymie: miasto jest piękne, a Morgan de Sanctis, mimo że Polak zabrał mu miejsce w bramce, otoczył go opieką i uczył włoskiego. Ale Szczęsny dodał, że wróci do Londynu, jeśli Arsenal wezwie, że ten klub ma ciągle w sercu. Niby oczywiste: nadal jest piłkarzem Arsenalu, londyński klub pokrywa część jego pensji w Romie, i jeśli wezwie z powrotem, to Polak po prostu musi wrócić. Ale było to różnie rozumiane, niektórym zabrakło wyraźniejszej deklaracji przywiązania do Romy.

Derby Rzymu, kadra, Camp Nou

Gdy do tego doszedł błąd w meczu z Interem, pojawiły się głosy, że może do bramki powinien wróci de Sanctis, że Roma nie musi się wiązać ze Szczęsnym na dłużej, że dyrektor sportowy Walter Sabatini przygląda się już Allisonowi z Internacionalu Porto Alegre. Ale Garcia nie stracił zaufania do Polaka. I raczej się nie zawiódł. W wariackim meczu Szczęsny bronił po prostu normalnie.

Z Arsenalem byłby już teraz jedną nogą poza Ligą Mistrzów. Z Romą jest na drugim miejscu w grupie, z punktem przewagi nad Bayerem i z lepszym bilansem bezpośrednich spotkań. A w Serie A Roma ma tylko punkt straty do lidera. Już w niedzielę derby Rzymu, potem zgrupowanie kadry i tydzień po nim mecz z Barceloną na Camp Nou. I pomyśleć, że byli tacy, którzy pukali się w czoło, gdy Szczęsny przenosił się latem do Rzymu.

Arsenal dostaje lanie, czyli [MEMY]

Zobacz wideo
Czy Szczęsny dobrze zrobił przechodząc do Romy?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.