Liga Mistrzów. Limit Krychowiaka

Z Jamesem, ale bez Bale'a i Benzemy Real Madryt gra we wtorek hit z PSG, którego stawką jest pierwsze miejsce w grupie A. Meczem z Manchesterem City Sevilla Grzegorza Krychowiaka zaczyna bój o przetrwanie w Lidze Mistrzów. Relacje ze spotkań od 20:45 na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl Live.

"Jestem w furii, jak każdy związany z Sevillą. Za dwa tygodnie będziemy jednak mieli okazję do rewanżu" - napisał Polak na Twitterze po wyjazdowej porażce z Manchesterem City 1:2. 900 osób podało tę informację dalej, 643 ją "polubiły".

Wściekłość reprezentanta Polski była uzasadniona. Na Etihad Stadium Sevilla pierwsza zdobyła gola i choć lider ligi angielskiej wyrównał dzięki samobójczej bramce Ramiego, remis utrzymywał się aż do 91. min. Wtedy Hiszpanie nieroztropnie ruszyli pod bramkę Joe Harta i pozwolili się skontrować. Zwycięskiego gola dla Manchesteru City zdobył kupiony za 58 mln funtów Kevin De Bruyne. We wtorek na Ramón Sánchez Pizjuán zemsta musi się dokonać, każdy inny wynik niż triumf Sevilli postawi ją w skrajnie trudnej sytuacji. - Wygrana z City to właściwie jedyna droga, jaka nam pozostała do awansu z grupy - przyznaje trener Unai Emery.

Trudny okres Sevilli

Jego drużyna zagra we wtorek bez kontuzjowanego napastnika Kévina Gameiro. Nadzieję na powrót do zdrowia ma lider pomocy Éver Banega, który nie wystąpił w ostatnim meczu ligowym z Villarreal przegranym 1:2. Sevilla przeżywa bardzo trudny okres, kołysze się jak łódka na wzburzonym morzu. Limit błędów wykorzystała przed czasem: w Lidze Mistrzów przegrała dwa kolejne mecze i już zaczyna bój o przetrwanie, w lidze hiszpańskiej po dziesięciu kolejkach zdobyła aż 10 pkt mniej niż przed rokiem. Stara się chwytać dwie sroki za ogon, ale po letnich osłabieniach, być może to dla niej zbyt dużo. Emery obiecywał, że po pięciu latach klub z Andaluzji wraca do Ligi Mistrzów na dłużej, dziś te wielkie obietnice zaczynają być weryfikowane. Krychowiaka i resztę czeka hitowy tydzień, pięć dni po liderze Premier League na Ramón Sánchez Pizjuán przybędzie lider ligi hiszpańskiej z Madrytu.

Real czy PSG? Kto wygra grupę?

Real zdaje we wtorek także trudny egzamin, choć bez noża na gardle. Podejmuje u siebie PSG w szlagierze, który zdecyduje o zwycięstwie w grupie A. Wciąż kontuzjowani są Gareth Bale i Karim Benzema, wyleczyli się Sergio Ramos, Pepe, a przede wszystkim James Rodriguez walczący z urazem od miesięcy. W bramce stanie Keylor Navas, który pauzował w lidze ze względu na przeciążenie. To szalenie ważne dla trenera Rafy Beniteza, bo Kostarykanin jest w życiowej formie. W 12 meczach tego sezonu kapitulował zaledwie trzy razy. Luka Modrić zmieniony w przerwie sobotniego pojedynku z Las Palmas z powodu bólu w nodze, trenował normalnie.

"Nie boimy się Ibry"

Dwa tygodnie temu zdziesiątkowany kontuzjami Real zremisował bez bramek na Parc des Princes, a prasa hiszpańska donosiła, że rezerwy "Królewskich" wystarczyły na mających ogromne aspiracje milionerów z Francji. Zlatan Ibrahimović nie miał nawet okazji do zdobycia bramki, on tylko raz w karierze pokonał bramkarza Realu, w Gran Derbi z jesieni 2009 r. jako piłkarz Barcelony. "Nie boimy się Ibry" - taki tytuł dał na okładce dziennik "Marca", cytując piłkarzy Realu. Dzisiejszy mecz to weryfikacja dla obu stron. Nafaszerowane gwiazdami za setki milionów PSG znudziło się rolą hegemona własnego podwórka. Trzy tytuły mistrza Francji wystarczą, czas na podbój Europy, mówią o tym wszyscy liderzy drużyny. Czy zespół wzmocniony latem Ángelem Di Marią jest już gotowy stawić czoła faworytom Ligi Mistrzów? We wtorek jest okazja się przekonać, u siebie Francuzi oblali wstępny egzamin. Drużyna Laurenta Blanca płynnie wymieniała piłkę w ataku pozycyjnym, ale nie stwarzała zagrożenia pod bramką Navasa. Mistrz Francji nie potrafił przyspieszyć, zaskoczyć, wyprowadzić kontry, rezerwowi Realu byli szybsi, bardziej zdeterminowani, groźniejsi. Całą tę krytykę można jednak unieważnić we wtorek na Santiago Bernabéu, pokazując szejkom z Kataru, że ich majątek jest wydawany z sensem.

Taki sam cel ma jednak drużyna Beniteza, którego praca wzbudza ambiwalentne uczucia. Real jest liderem w Hiszpanii, traci mało goli, ma dobrze zorganizowaną defensywę wspieraną przez odzyskanego z Porto Brazylijczyka Casimiro. Ale kibice z Bernabeu czekają na efektowne zwycięstwo nad innym potentatem, w tym sezonie "Królewscy" grali tylko z Atlético Madryt, remisując 1:1. W każdym innym klubie alibi dla nowego trenera mogłaby być plaga kontuzji. Ofensywne trio BBC właściwie nie istnieje: Bale, Benzema i Cristiano spotkali się ostatni raz na boisku miesiąc temu, przez 10 min w derbach Madrytu.

Zobacz, jak się zmieniliśmy. Poznaj nowy Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.