Liga Mistrzów. Nowe życie Szczęsnego. Buffon wzorem?

Przeciwko Barcelonie debiutował w Lidze Mistrzów, a teraz ma szansę na arenie europejskiej potwierdzić, że odebranie mu miejsca w bramce Arsenalu było niesłuszne. W Romie Wojciech Szczęsny ma jednak szansę stać się bramkarzem bardziej kompletnym. Mecz AS Roma - FC Barcelona w środę o 20.45. Relacja ze spotkania w Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE!

Widok rozpędzonego Messiego, który szykuje się do strzału na jego bramkę, nie jest dla Wojciecha Szczęsnego obcy. Tak naprawdę to pierwsze wspomnienie polskiego bramkarza z meczu w Lidze Mistrzów. Był początek 2011 roku, Arsenal grał z Barceloną w fazie pucharowej europejskich rozgrywek i debiut Szczęsnego okrasił nieoczekiwanym zwycięstwem. Zwycięstwem, którego nie byłoby bez świetnych interwencji niespełna 21-letniego golkipera.

- Jest bardzo głośny, czuć jego obecność. Jest duży, pomaga obrońcom. Pomimo wieku wydaje się, że jest w grze od wielu lat - komplementował Szczęsnego przed tamtym spotkaniem defensor Johan Djourou. Wszystko sprawdzało się... do czasu. Jeszcze na koniec sezonu 2013/14 Polak wraz z Petrem Cechem z Chelsea zaliczył najwięcej czystych kont w lidze angielskiej, by po roku uciekać z Londynu przez transfer tego golkipera do Arsenalu.

Kiedy rozmyła się pozycja Szczęsnego w drużynie Arsene'a Wengera? Łatwo byłoby wskazać na początek 2015 roku i mecz w Southampton, gdy Polak popełnił łatwe błędy, Arsenal przegrał, a do bramki wszedł David Ospina. Jednak można też odnieść wrażenie, że potencjał Szczęsnego nie został odpowiednio wykorzystany. Nie chodzi o doświadczenie, którego jako 25-latek ma sporo, ale umiejętności nabywane na treningach.

- Anglia kusi pieniędzmi, atmosferą - ale czy poziomem sportowym? - pytał retorycznie Krzysztof Dowhań, trener bramkarzy Legii Warszawa, który opiekował się także Szczęsnym. - Wojtek powinien u nas trenować dłużej. On wszystkiego szybko się uczył, był bardzo plastyczny, dobrze by mu zrobiło, gdyby jeszcze został - dodawał. Jego sugestie nie są odosobnione. Łukasz Fabiański twierdził, że więcej uczył się od trenera golkiperów rezerw Arsenalu, Tony'ego Roberta, którego zresztą w tym roku polecił w Swansea. Sam Dowhań miał propozycję pracy w londyńskim klubie. Przy przyjściu Cecha dyskutowano, czy nie dołączy do niego wierny mu trener bramkarzy Christoph Lollichon. Sugerowano, że tym samym Wenger rozwiąże problem w swoim sztabie szkoleniowym.

Ratunek na kontynencie

- Dostrzegam różnice w technice, zwłaszcza w tym, jak bramkarz atakuje piłkę - twierdził Domenico Doardo, włoski trener bramkarzy, który pracował m.in. w Sunderlandzie. - Nasze zajęcia z bramkarzami są inne niż na Wyspach. Tam zobaczyłem, że wielu szkoleniowców po prostu kopie w golkipera. My wolimy przeplatać jego interwencje z ruchem - dodawał były bramkarz Torino i Genoi. Pracując w sztabie Paolo Di Canio, był chwalony przez podopiecznych za przywiązanie do szczegółów, analizę gry przeciwnika i podpowiadanie bramkarzom. Anglicy twierdzili, że z rodzimymi szkoleniowcami czegoś takiego nie doświadczyli.

Również dla Szczęsnego byłaby to odmiana. W Arsenalu analiz własnych spotkań i treningów często dokonywał z Robertsem, nie Peytonem. Chociaż wielokrotnie Polak podkreślał, że jego zrozumienie gry rośnie wraz z nabywanym doświadczeniem, to błędy popełniał wciąż niemal identyczne. Zwłaszcza gdy przy próbach wyjścia z bramki podejmował decyzję złą lub była ona spóźniona.

To dosyć jasne, że Szczęsny nie jest bramkarzem w typie Manuela Neuera, czyli niemal dodatkowego zawodnika do rozgrywania piłki. W poprzednim sezonie Polak należał do najrzadziej wychodzących z linii bramkowej golkiperów, którzy bronili w połowie spotkań ligi angielskiej. Jego walory są inne, choć zdecydowanie bliższe temu, co ceni się we Włoszech. Stąd dobry początek wypożyczenia Szczęsnego i niemal przesadnie entuzjastyczne recenzje tamtejszych kibiców oraz ekspertów.

Kto modelem?

- We Włoszech technika i taktyka dotyczy również bramkarzy i nad tym pewnie popracujemy, ale to będzie jedynie coś, co polepszy, a nie zmieni sposób bronienia Wojtka, wzbogaci jego dotychczasowe umiejętności - mówił w "Przeglądzie Sportowym" Guido Nanni, trener bramkarzy rzymskiego klubu, wspominając o różnicy w porównaniu z modelem angielskim. Na Wyspach kluczowymi cechami przypisywanymi golkiperom jest siła fizyczna i odpowiedzialność, we Włoszech zwinność ruchów oraz technika bronienia.

Najlepiej operować na przykładach - skoro w Niemczech takim jest Neuer, to we Włoszech musi nim być Gianluigi Buffon. - Dla nas jest wzorem - twierdzi Salvatore Sirigu z PSG. - Najbardziej imponuje mi nie tyle skutecznością, co stylem. Nie wiem, czy zauważyliście, że on nigdy nie robi niczego pod publiczkę. Tylko to, co do niego należy. Jeśli rzeczywiście ma się do czegoś rzucić, to się rzuca. Jeśli nie, to łapie piłkę tak, jak powinien złapać. Nie lubię bramkarzy, którzy robią z igły widły. Łapią łatwą piłkę i rzucają się pod niebiosa. Tego nienawidzę. Dlatego nie jestem fanem na przykład hiszpańskich bramkarzy - opisywał Buffona... Artur Boruc. On po transferze z Celticu Glasgow do Fiorentiny również sporo zyskał, zdołał rozwinąć pewne umiejętności, będąc już po trzydziestym roku życia, i zasłużył na powrót do Premier League, gdzie jest bardzo ceniony.

- Buffon w typowo włoski sposób bramkarzem jest zdecydowanie biernym. Zawiaduje polem karnym, przeraża napastników wymiarami oraz dobrze broni sytuacyjnie, ale rzadko opuszcza bramkę, by wymiatać pole za plecami linii defensywnej - opisuje golkipera Juventusu Jonathan Wilson w książce "Bramkarz, czyli outsider". Bardziej zwraca uwagę wyróżnienie wzorca - bierności - włoskiego bramkarza "Starej Damy". On oczywiście w ostatnich sezonach udowadniał, że potrafi włączyć się w rozgrywanie akcji od własnej bramki, ale szarż w stylu Neuera nie sposób odnotować.

Bez pustych przelotów

Przesadą byłoby twierdzenie, że Szczęsny w przyszłości może w światowym futbolu osiągnąć status Buffona. A jednak Włosi niemal gwarantują zmianę postrzegania kariery czy też podejścia do codziennego życia. Najważniejsza jest jednak świadomość własnej roli na boisku. - Zwykle pierwsze pytanie, jakie zadaję ludziom, brzmi: czy wiesz, jak duże jest pole bramkowe, gdy golkiper stoi na linii? - mówił w jednym z wywiadów Gianluigi Buffon. - Nikt nie wie. Sto metrów kwadratowych, czyli jak dwupokojowe mieszkanie albo bar! - dodał bramkarz, zarzucając, że w ocenie bramkarzy nie zwraca się uwagi na tak istotne detale. On zna je doskonale.

Atuty Buffona było widać we wtorkowym meczu z Manchesterem City - wyczekiwanie na strzał w sytuacjach jeden na jednego z przeciwnikiem, refleks oraz spokój w rozegraniu, dyrygowaniu kolegami, którzy głównie patrzyli, jak piłkę podają sobie rywale. Nie podejmował żadnego ryzyka, ledwie raz wyszedł do dośrodkowania. Istotę tego w stylu włoskim opisywał Frans Hoek, który twierdził, że Juventus zrezygnował z Edwina van der Sara na rzecz Buffona właśnie ze względu na to, jak świetny na linii był ten drugi. Dla nich Holender grał zbyt ryzykownie.

A w obecnym sezonie Serie A portal statystyczny Squawka.com nie naliczył Szczęsnemu nawet jednej interwencji na przedpolu. Stąd dobra informacja dla Polaka - wcale nie musi zmieniać kompletnie swojego profilu, by się odnaleźć w lidze włoskiej. Roma wzięła go po obserwacjach oraz konsultacjach sztabu szkoleniowego, trener Rudi Garcia z miejsca zaufał mu, choć w umowie wypożyczenia nie ma kwoty wykupu Polaka z Arsenalu. Rzymianom łatwiej byłoby znaleźć sobie równie perspektywicznego bramkarza, który jednak nie byłby związany umową z innym klubem.

- Jestem zadowolony, że mogę mu znów zaufać, ponieważ rozwija się w bardzo dobrego bramkarza - mówił Arsene Wenger po podpisaniu nowego kontraktu ze Szczęsnym pod koniec 2013 roku. - Jego rozwój będzie oczywiście zależał od koncentracji, chęci poprawienia się i włożenia w to ciężkiej pracy - dodawał Francuz. Łatwo odgadnąć, że to z powodu braku tych aspektów Szczęsny stracił swoją pozycję w Arsenalu.

Na grze we Włoszech - nowym impulsie, innym, bardziej szczegółowym modelu szkolenia oraz niełatwych wyzwaniach - może tylko skorzystać. I w środę z Barceloną przypomnieć o świetnym wrażeniu z debiutu w Lidze Mistrzów, ale także potwierdzić, że jego kariera wróciła na właściwą drogę.

Zobacz wideo

Najlepsze interwencje Wojciecha Szczęsnego w Lidze Mistrzów [WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.