Liga Mistrzów. Koniec sezonu Bayernu to początek przebudowy składu Guardioli

Nikt w Monachium nie powinien się czarować, że honorowe zwycięstwo (3:2) w rewanżu z Barceloną oznacza, że obecny zespół Guardioli ma wystarczającą jakość, by wygrać Ligę Mistrzów. Pytanie powinno być inne - czy Hiszpan zostanie w Monachium na wystarczająco długo, by drużynę mistrzów Niemiec przebudować.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasCzasem długie dyskusje o taktyce mogą zejść na dalszy plan, by głównym punktem stała się jakość zawodników. Można bowiem zrozumieć, że Pep Guardiola chciał, by Bayern pokonał Barcelonę w jego stylu, jego pomysłem, ale problem był w tym, że ci piłkarze chcieli, ale nie mogli. Znamienne jest to, że zwycięstwo zagwarantowała im szarża dwóch piłkarzy - Roberta Lewandowskiego i Thomasa Muellera - którzy nie tylko przez 45 minut, ale cały dwumecz wyglądali na zdolnych do walki z tak rozpędzonym rywalem. Inni niekoniecznie.

I sezon Bayernu tą szarżą się skończył. Było efektownie, może nawet bohatersko, ale przynajmniej Guardiola nie musi - jak zapowiadał - czekać do ostatniego meczu sezonu, by zacząć zastanawiać się nad transferami. Choćby po kupnie Memphisa Depaya przez Manchester United widzimy, że kluby coraz rzadziej czekają na sierpniowe okazje. Teraz w modzie jest dopinać transfery, zanim jeszcze piłkarze rozjadą się na wakacje, by trenerzy od pierwszego dnia przygotowań mogli już wprowadzać w życie swoją wizję gry. Kluczowe jest to zwłaszcza w przypadku Guardioli i tego, co robił, robi obecnie, chce i jeszcze przez przynajmniej rok robić będzie jako szkoleniowiec Bayernu.

By tak się stało, w Bayernie muszą zrozumieć dwie rzeczy - dlaczego przebudowa jest konieczna oraz kogo konkretnie trzeba wymienić. Pierwsza kwestia jest bezsporna, jeśli uważnie oglądano i przeanalizowano dwumecz z Barceloną. Druga to de facto proces - znacznie bardziej skomplikowany, wymagający trudnych decyzji i szybkości w działaniu. A przecież Guardioli w Monachium płacą nie tylko za zmienianie ustawienia co kwadrans meczu, ale także opinie oraz ocenę sytuacji, branie odpowiedzialności za swoje wybory. I na razie to Hiszpanowi wychodzi. Wymienił w Monachium już lekarza, rozgrywających, napastnika, stopera, Lahma - obrońcę na Lahma - pomocnika.

To nie krytyka dotychczasowej aktywności transferowej Bayernu, nie zarzut o "zużyciu" się piłkarzy, ale normalna kwestia w każdej wielkiej drużynie. Guardiola musi brać pod uwagę, że zespół, który przejmował po fantastycznym sezonie, mógł w tej części, która wciąż w Monachium jest, już się na tamtych wynikach wypalić. Teraz ma kadrę z dziesięcioma trzydziestolatkami w składzie, w tym dwóch z nich wszyscy uznawali za najważniejszych - i oni byli tymi największymi, kluczowymi nieobecnymi w półfinałach.

Franck Ribery zagrał w mniej niż połowie spotkań, na Arjena Robbena najwyraźniej znów spadła klątwa kolejnych kontuzji. Pewnie jeszcze w kolejnym sezonie, po zaleczeniu ran, daliby Bayernowi kolejny tytuł mistrzowski w Bundeslidze, ale czy wprowadzą zespół do finału Ligi Mistrzów? Wątpliwe. Jeszcze poprzedniego lata mówiło się o budowaniu ofensywy Bayernu wokół Francuza i Holendra, a teraz wiodącymi zawodnikami są Mueller i Lewandowski - przed nimi jeszcze najlepsze lata kariery, nie są po drugiej stronie rzeki.

Guardiola musi brać pod uwagę takie kwestie jak syndrom wypalenia, przydatność zawodnika, jego - brzydko mówiąc - "datę ważności". A kilku piłkarzom Bayernu już czas się kończy. Ostatnio w "Suddeutsche Zeitung" zastanawiano się, dlaczego Lahm nie przypomina już dawnego siebie - wygrywa ledwie połowę pojedynków, ma znikomy wkład w grę zespołu, nie dyryguje nim, jak jeszcze przed rokiem. Zmęczenie? Kontuzje? A może ta najtrudniejsza odpowiedź - to już ten etap jego wielkiej kariery?

Po prawdzie, te kwestie raczej tyczą się innych - choćby Xabiego Alonso, który w Bundeslidze dyktuje tempo spotkań, ale w Lidze Mistrzów i z Porto, i z Barceloną nie mógł za rywalami nadążyć. Jest także kwestia Bastiana Schweinsteigera, może nawet najtrudniejsza do rozpoczęcia, choć akurat drugie 45 minut półfinałowego rewanżu miał więcej niż przyzwoite. Ale wtedy to była inna Barcelona.

Franz Beckenbauer ostatnio krytykował Bayern za politykę transferową - oddanie Shaqiriego i Hojbjerga - ale ważniejsze było przekonanie "Kaisera", że w klubie już wiedzą, jakie popełnili błędy, i podjęto kroki, by ich uniknąć w przyszłości. Nawet z budżetem stu milionów euro, wciąż działającą aurą Guardioli i pozycją hegemona w Niemczech Bayern może tej (nawet częściowej) przebudowy dokonać. Może takie wyzwanie zachęci Hiszpana do pozostania w Monachium ponad tych dwanaście miesięcy kontraktu.

Zobacz wideo

Jedyna czerwona kartka? W debiucie. Pierwsza umowa? Na serwetce [CIEKAWOSTKI O MESSIM!]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA