Bayern - FC Porto. Liga Mistrzów: Na co choruje Bayern?

Niemcy już obliczyli: od lat nie było bardziej pokiereszowanej drużyny w szeroko pojętej europejskiej czołówce. Ale piłkarze z Monachium nie mogą płakać, muszą walczyć o ocalenie sezonu. Z Porto w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Początek meczu o 20:45. Relacja na żywo na Sport.pl. Transmisja tv w Canal+ Sport.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasDla potęgi o rozmiarach Bayernu wyzwanie wcale nie wygląda na misję niemożliwą. Owszem, przed tygodniem wypadli beznadziejnie, przegrali 1:3. Zdarza się każdemu. By wymazać tamtą wpadkę i awansować do półfinału, wystarczy strzelić dwa gole i żadnego nie stracić. Co to za sztuka dla piłkarzy, którzy w bieżącej edycji LM potrafili już dołożyć Romie 7:1 i Szachtarowi 7:0, czyli rywalom niekoniecznie słabszym od Porto? Którzy w Bundeslidze czasami rozbijają Hamburg 8:0, czasem Paderborn 6:0, a czasem Werder 6:0? Którzy we wszystkich rozgrywkach trwającego sezonu przeszło połowę meczów wygrali w stosunku wystarczającym we wtorek do wyeliminowania Portugalczyków? Którzy w przeciwieństwie do wszystkich poza Juventusem ćwierćfinalistów mają przyjemnie klarowną sytuację w kraju - mistrzostwa nie odbierze im już nikt?

Wszelkie uspokajające dane miałyby sens, gdyby Bayern nie był drużyną schorowaną. Schorowaną już przewlekle. I w sensie metaforycznym, i w sensie ścisłym.

W tym roku kalendarzowym monachijczycy nie zdołali pokonać ani jednego z czterech najsilniejszych rywali w Bundeslidze, a z Wolfsburgiem (1:4) i Mönchengladbach (0:2 u siebie) ponieśli bolesne klęski. Ilekroć natrafiają na twardszy opór, miękną - jak przed tygodniem z Porto, które zademonstrowało futbol przebiegły taktycznie - oparty na agresywnym pressingu na wrogiej połowie - i dojrzały. To drużyna notorycznie niedoceniana, a przecież właściwie zawsze tworzą ją piłkarze ze wspaniałą przyszłością. Zaraz zostaną wyeksportowani za dziesiątki milionów euro i będą stanowić o sile najpotężniejszych klubów. I tak właśnie wyglądali w meczu z Bayernem. Na świadomych swoich atutów, pozbawionych kompleksów, pewnie dążących do celu.

O chorobie toczącej Bayern świadczy też czwartkowa - szokująca - dymisja sztabu medycznego wraz jego szefem, 72-letnim ortopedą, prof. Hansem-Wilhelmem Müllerem-Wohlfahrtem. To chyba najsłynniejszy lekarz w futbolu, ikona klubu związana z nim od 1977 r., do której pielgrzymują gracze z całego świata. Trener Pep Guardiola od dawna niespecjalnie mu jednak ufał - ściągniętego z Barcelony rozgrywającego Thiago Alcântarę wysyłał np. na leczenie do Katalonii - a teraz miał go obwinić o epidemię kontuzji w drużynie. I narzekać, że Müller-Wohlfahrt przesiaduje w monachijskim centrum chirurgii, a nie w ośrodku treningowym.

Nawał monachijskich nieszczęść to wielka tajemnica sezonu. Trudno podejrzewać, by odpowiadał za nią tak renomowany lekarz, ale też nie ma powodów, by podważać sposób prowadzenia drużyny przez Guardiolę - takiej plagi dotąd w karierze nie przeżył, graczom Bayernu dawał odpocząć, a jeśli mieliby oni cierpieć na skutek zmiany metod treningowych (na początku byli zdumieni, że ćwiczą wyłącznie z piłkami), to raczej w sezonie poprzednim, gdy ich organizmy dopiero się do nowego przyzwyczajały. W każdym razie urazy koszą Bayern równo z trawą. Niemcy obliczyli, że od 2010 r. nikt w szeroko pojętej europejskiej czołówce - wzięli pod uwagę 20 klubów z pięciu krajów - nie miał tak pokiereszowanej kadry. W tym sezonie kontuzje ścięły 23,71 proc. meczowych "roboczogodzin" - tyle czasu piłkarze Bayernu opuścili przez urazy. Więcej niż kiedykolwiek w Arsenalu - osławionym jako klub-szpital, w którym padają nawet najzdrowsi. W Monachium odsetek niedysponowanych w minionych latach wahał się od 9 do 14 proc.

Przed rewanżem z Porto grypę wyleczył Bastian Schweinsteiger, ale ledwie zdążył wznowić treningi. Kostka nie przestała za to boleć Francka Ribéry'ego, co oznacza, że monachijczycy znów zagrają z oberżniętymi skrzydłami - kuruje się także Arjen Robben ( Niemcy twierdzą, że Holender być może zagra ). A jeśli nawet piłkarze powoli wracają między żywych - choć nadal brakuje jeszcze m.in. Davida Alaby, Javiego Mart~neza, Mehdiego Benatii - to są daleko od wysokiej formy lub/i męczą się z drobnymi dolegliwościami. Jak Philipp Lahm, również zagrypiony.

Za to piłkarze Porto przystąpią do gry w doskonałych nastrojach. Nieszczęścia ich omijają, sobotni mecz w krajowej lidze wygrali bez dziewięciu ludzi z podstawowej jedenastki - wszystkich poza bramkarzem Fabiano i lewym obrońcą Alexem Sandro (pauzuje za kartki, podobnie jak prawy defensor Danilo, za którego Real Madryt zapłaci 31,5 mln euro). Dlatego Guardiola powtarza, że minione miesiące były najtrudniejszymi w jego sportowej karierze. I przysięga, że wypełni wygasający w 2016 r. kontrakt.

A jeśli trener musi o tym mówić, to mamy wyraźny sygnał, że jego przyszłość staje się niepewna. I że Müller-Wohlfahrt może jeszcze do Bayernu wrócić.

Zobacz wideo

David Luiz obrywa w sieci po Lidze Mistrzów. "Suarez jak Norek..." [MEMY]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA