Liga Mistrzów. Kto bardziej pasuje do elity. City czy Barcelona?

Dla Manuela Pellegriniego i Luisa Enrique stawką jest coś więcej niż awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Mecz Manchester City - Barcelona o 20.45, relacja na żywo na Sport.pl.

Na szlagier 1/8 finału można patrzeć jak na jedyne w tej fazie starcie zespołów z najsilniejszych lig rankingu UEFA. Hiszpanie objęli w nim prowadzenie dwa lata temu i nie zanosi się, by je stracili. W tym wyścigu Anglicy bardziej niż gonieniem lidera powinni zajmować się odpieraniem ataków reprezentantów Bundesligi.

Można też na niego patrzeć jak na mecz klubu dbającego o opinię najlepszego futbolowego uniwersytetu, chętnie dającego szanse wychowankom, z zespołem niemal w całości opierającym się na graczach z importu. Można wreszcie jak na rywalizację starego z nowym, Barcelona od dziesięcioleci zbiera trofea w kraju i Europie, dorobek Manchesteru City jeszcze przed chwilą ograniczał się do dwóch mistrzostw kraju i Pucharu Zdobywców Pucharów.

Ale przede wszystkim to próba ogniowa obu trenerów.

Obaj słyszeli już w tym sezonie, że ich praca wisi na włosku. Luis Enrique, bo Barcelona oblała najważniejsze jesienne testy - z Realem (1:3) i PSG (2:3). Manuel Pellegrini, gdy mistrzowie Anglii zaczęli fazę grupową LM od czterech meczów bez zwycięstwa. Obaj później się podnieśli, Barcelona trzykrotnie pokonała broniące tytułu Atlético, City na finiszu zapewniło sobie awans do 1/8 finału Champions League. Te sukcesiki zapewniły im spokój, teraz nadchodzi moment, który zaważy na ocenie całego sezonu.

Teoretycznie w lepszej sytuacji jest Enrique. Wciąż może zakończyć pierwszy sezon na Camp Nou z dwoma krajowymi trofeami - Barca jest bliska awansu do finału Pucharu Hiszpanii (pierwszy mecz z Villarreal wygrała 3:1), od prowadzącego w lidze Realu dzielą ją cztery punkty. Ale dla zespołu, który w ostatnich siedmiu sezonach sześć razy dobijał do półfinałów LM, odpadnięcie na starcie fazy pucharowej byłoby katastrofą. Nie ma zresztą powodu, by nie widzieć w Katalończykach zespołu ścisłej europejskiej czołówki. Można Barcy wytykać, że nie sprawiła sobie stopera światowej klasy, że nie zauważyła postępującej zapaści Daniego Alvesa, można się zastanawiać, czy potrzebowała Luisa Suareza tak bardzo, by wydać na niego aż 81 mln euro, ale to wszystko nie ma jednak znaczenia. Enrique nie obroni się, jeśli odpadnie z mistrzami Anglii.

Pellegrini również gra o głowę. Pracę w Manchesterze dostał głównie dlatego, że z przeciętnymi zespołami dochodził do półfinału (Villarreal) i ćwierćfinału (Malaga) Ligi Mistrzów. Miał spełnić marzenia właścicieli klubu chcących wedrzeć się na szczyt europejskiego futbolu. Próbują już sześć lat, za każdym razem, gdy elita mówi "sprawdzam", City wciąż wygląda na nuworysza, którego nie sposób traktować poważnie. Od 2010 r. Manchester zagrał w fazie grupowej LM 24 spotkania, wygrał tylko dziesięć (Barcelona w tym czasie - 18). Owszem, trzy razy pokonał Bayern, ale za każdym razem na finiszu fazy grupowej, gdy Bawarczycy byli już pewni awansu. Gdy rok temu spotkał się w 1/8 finału z pogrążoną w kryzysie Barceloną, skończyło się na 1:4 w dwumeczu. Pod tą porażką podpisał się już Pellegrini, ale po pierwsze, był to jego debiutancki sezon na Wyspach, po drugie, skończył go z mistrzostwem i Pucharem Ligi. Dziś z krajowych pucharów już odpadł, do prowadzącej w lidze Chelsea traci pięć punktów i trudno byłoby znaleźć eksperta na Wyspach typującego, że zdoła zespół José Mourinho dogonić. Porażka z Barceloną byłaby ostatecznym dowodem, że nie kogoś takiego szukali właściciele, że w City wciąż części są lepsze od całości. Drużyna, w którą tylko w ostatnich pięciu latach wpompowano ponad pół miliarda euro, nie może kończyć LM, zanim poważna gra tak naprawdę się rozpocznie.

Faworytem jest jednak Barcelona, nawet jeśli zdarzają się jej takie wpadki jak w sobotę, gdy przegrała u siebie z Malagą. Ta porażka nieco naruszyła świetne nastroje na Cam Nou, przerwała serię 11 zwycięstw z rzędu. City z kolei w ostatnich dwóch meczach ligowych strzeliło dziewięć goli, straciło jednego. Ale to, że potrafi bić Stoke i Newcastle, wiemy od dawna. Aby awansować do elity, musi zacząć wygrywać z zespołami klasy Barcelony.

Czy rozpoznasz piłkarzy po ich komputerowych odpowiednikach? [QUIZ]

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.