Liga Mistrzów. Tam, gdzie uwzięli się na Anglików

Wystarczy im dzisiaj zremisować w Liverpoolu, by awansowali do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Piłkarze Basel, czyli klubu, który przypomina spełniony sen właścicieli Legii Warszawa. Mecz Liverpool - FC Basel oraz pozostałe spotkania Ligi Mistrzów na żywo od godz. 20:45 na Sport.pl

Kto nie śledzi uważnie poczynań mistrzów Szwajcarii, intuicyjnie da im co najwyżej śladowe szanse na sukces. Gdzie reprezentantowi średniego w futbolu kraju do renomowanej firmy angielskiej? A jednak w Basel nie znajdą żadnych powodów, by przystępować do gry na Anfield Road z kompleksem niższości. Przeciwnie, to gospodarze powinni czuć niepokój.

Piłkarze Bazylei prześladują bowiem Premier League jak, nie przymierzając, Real Madryt czy Barcelona. W październiku pokonali Liverpool 1:0. W minionej edycji LM w fazie grupowej dwukrotnie pobili Chelsea - 1:0 i 2:1 - co się w erze Abramowicza niemal nie zdarza. Trzy sezony temu uporali się z Manchesterem Utd - 2:1 i 3:3 - i wykopali faworyta z rozgrywek! Także z Ligi Europejskiej zdołali wypchnąć niedawno Tottenham, zanim w półfinale przeżyli jedyne w starciach z wyspiarzami niepowodzenie - wyeliminowała ich Chelsea, późniejszy zdobywca trofeum. W Champions League nie przegrywają z Anglikami nigdy.

Szefowie klubu z Bazylei działają tak, jakby buntowali się przeciw wszystkiemu, co uprawiają kluby angielskie - wystawiający ledwie pojedynczych wychowanków i notorycznie przepłacający za przeciętnych piłkarzy. Młodzieżowa akademia w Basel szkoli ze wspaniałym znawstwem. Słychać o niej rzadziej, ponieważ nie wypuszcza gwiazd formatu Iniesty czy Müllera - tu trzeba jeszcze wybitnie utalentowanej jednostki - ale rozsyła mnóstwo absolwentów po czołowych ligach. To z niej wywodzą się Rakitić z Barcelony, Shaqiri z Bayernu, Inler z Napoli, Kuzmanović z mediolańskiego Interu, a także kilkunastu innych uznanych wyczynowców zatrudnianych dziś w Bundeslidze. Nawet u nas kopie jeden z nich - wypożyczony do Lecha Poznań Darko Jevtić.

Zanim najzdolniejsi wyjadą w wielki świat, wygrywają dla Basel we wspomniane wieczory europejskie. Najwydajniejszą fabryką piłkarzy spoza futbolowej elity elit czyni mistrza Szwajcarii ponad 40 (!) wychowanków, którzy w tym stuleciu występowali lub występują w podstawowym składzie. Dla październikowego zwycięstwa nad Liverpoolem zasłużyli się m.in. nadający płynność całej drużynie środkowy pomocnik Fabian Frei; wspierający go Taulant Xhaka; zdobywca bramki i kapitan Marco Streller; również biegający w ataku, zaledwie 17-letni, urodzony w Kamerunie Breel Embolo. A jeśli dostawimy do nich jeszcze energetycznego Philippa Degena, który wówczas się leczył, to okaże się, że wychowankowie stanowią połowę jedenastki. Lepsze pod tym względem są w LM tylko Barcelona i Athletic Bilbao.

Dlaczego w Bazylei spełnia się sen Legii? Bo tam też rozpoczęli od wzniesienia efektownego stadionu, wylansowali modę na odwiedzanie trybun, zainwestowali mnóstwo energii w akademię i skauting. Nie ozłocił ich oligarcha w typie Rinata Achmetowa i nie wykonali nagłego gigantycznego, lecz postawili na zrównoważony rozwój. Szaleją w młodzieżowej LM (w grupie nad Realem!), co sezon sprzedają dwóch-trzech graczy - z atrakcyjnym przebiciem, w ub.r. kupionego za 2,5 mln euro Mohameda Salaha wyeksportowali do Chelsea za 16,5 mln - i natychmiast wynajdują następców. Dziś wypracowują 29 mln rocznego przychodu, także dzięki wpływom z europejskich pucharów, które w każdej edycji dają fanom trochę lub mnóstwo frajdy. Więcej niż np. wszyscy przedstawiciele ligi holenderskiej, znacznie bogatszej w tradycje. Mały wielki klub, o jakim marzymy w Polsce

Historia mundiali w artystycznej pigułce [PLAKATY]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.