Wobec kilkunastoletniej posuchy, jeśli chodzi o awans polskich drużyn do europejskiej elity, kibice w kraju wypatrują choćby pojedynczych biało-czerwonych akcentów w Lidze Mistrzów. Doceniany jest każdy udany występ, liczone są pojedyncze gole.
W historii rozgrywek Ligi Mistrzów Polacy zdobyli do tej pory tylko 53 bramki. Wkład w strzelecki dorobek miało 21 strzelców, a zdecydowanym liderem jest Robert Lewandowski, który od debiutu w 2011 roku szybko wyprzedził Krzysztofa Warzychę, zdobywając w barwach Borussii 17 goli w 28 meczach. Dwa mecze Lewandowskiego w tym sezonie, już w drużynie Bayernu, nie przyniosły zdobyczy bramkowej.
Po bardzo udanych występach w reprezentacji Polski naturalnym klientem w kolejce po kolejne polskie gole w Lidze Mistrzów jest Arkadiusz Milik. Ale czy w meczu przeciwko Barcelonie w ogóle pojawi się na boisku? Polak, choć zadebiutował już w europejskich rozgrywkach w barwach Ajaxu (8 minut w meczu z PSG), wciąż nie znajduje uznania w oczach trenera Franka de Boera. Nie zamierza się jednak poddawać, czego potwierdzeniem są jego wpisy na Twitterze tuż po meczach z Niemcami i Szkocją:
Po powrocie Milika ze zgrupowania reprezentacji jego występu od pierwszej minuty domagali się nawet kibice z Amsterdamu. Niestety, po raz kolejny w meczu ligowym w pierwszej jedenastce wybiegł Kolbeinn Sigthorsson. Ajax tylko zremisował z Twente, a polski napastnik dostał szansę od 72. minuty, zastępując właśnie Islandczyka.
Pełen nadziei Arkadiusz Milik udał się z drużyną do Barcelony. Czy wreszcie dostanie szansę gry od pierwszej minuty? Gol w meczu z Barceloną byłby pięknym przypieczętowaniem najlepszych jak dotąd dni w karierze 20-letniego zaledwie piłkarza.