Zagłosuj na aplikację Sport.pl LIVE!
- Oddałbym wszystkie trofea, żeby znów żyć w Doniecku i grać na Donbas Arenie - deklaruje Darijo Srna, chorwacki obrońca Szachtara. Na razie to niemożliwe. Wojna nie oszczędziła obiektów sportowych. Z powodu ostrzału w poniedziałek przed południem kolejny raz ucierpiał stadion, a supernowoczesna baza treningowa w połowie jest ruiną.
W ubiegłym tygodniu minęło 18 lat, od kiedy Szachtara przejął Rinat Achmetow. - Pracowałem już w wielu klubach [m.in. Interze, Brescii, Reggianie, Galatasaray i Beskitasie], ale w żadnym nie spotkałem kogoś takiego - twierdzi trener Mircea Lucescu. - W Doniecku starał się być na każdych zajęciach, a jeśli nie mógł, to codziennie dzwonił do mnie i długo rozmawialiśmy o drużynie. Teraz sytuacja jest trudniejsza, ale i tak codziennie się kontaktujemy - opowiada Rumun zarabiający w Szachtarze 4 mln euro rocznie.
W spełnianiu sportowych marzeń Achmetowowi pomaga ogromny majątek, który z pomocą ekipy Wiktora Janukowycza urósł do kilkunastu miliardów euro. Mozolnie budowana drużyna panuje w kraju, w 2009 roku zdobyła też nieistniejący już Puchar UEFA. - To nie koniec, bo chcę również triumfu w Lidze Mistrzów - zapowiadał miliarder.
Sytuację mocno skomplikowała jednak wojna. Poprzedni sezon jeszcze udało się dokończyć, obecny nie dość, że zaczął się z opóźnieniem, to jeszcze Szachtar musiał się wynieść z Doniecka. Ostatni mecz na Donbas Arenie rozegrał w kwietniu. - Trudno się skoncentrować, gdy słyszymy, co się dzieje w naszym mieście - mówi kapitan drużyny Srna. A dyrektor Siergiej Pałkin szczerze dodaje, że nie wie, co dalej będzie z klubem. - Na razie jakoś wytrzymujemy, ale przyszłość jest niewiadomą - stwierdził w wywiadzie dla BBC.
Wojny boją się piłkarze, dlatego w sierpniu sześciu obcokrajowców - m.in. Brazylijczycy Douglas Costa, Dentinho, Alex Teixeira, Ismaily i Fred - odmówiło powrotu ze zgrupowania we Francji. Szefowie klubu byli twardzi i złamali buntowników. Najdłużej opierał się Bernard, kupiony przed rokiem za 20 mln euro. Ale i jego Szachtar nie puścił. Odeszli tylko Argentyńczyk Ferreyra (wypożyczony do Newcastle) oraz Eduardo. Brazylijczyk z chorwackim paszportem trafił do Flamengo w Rio de Janeiro. - Szachtar oferował mi lepsze warunki, ale bałem się wracać - przyznał. Lucescu musiał się zadowolić uzupełnieniem składu Brazylijczykami Marlosem i Márciem Azevedo, kupionymi za 12 mln euro z Metalista Charków.
Na wielkie transfery nie było szans, choć Achmetow był gotowy sięgnąć głęboko do kieszeni. A problemy ma ogromne, bo czas, kiedy mógł pomnażać majątek z pomocą władz, już się skończył. Zastępca prokuratora generalnego mówił nawet w telewizji, że oligarcha wspiera separatystów. Według niego w pierwszej fazie walk w Donbasie terroryści - tak nazywani są separatyści - rabowali wszystko, co mogli, oszczędzając jednak firmy Achmetowa. Po kilku dniach wycofał się jednak z oskarżeń, a większość artykułów zniknęła z internetu.
Żeby zmienić wizerunek, Achmetow apelował o pokój, próbował mediacji i zaangażował się w pomoc humanitarną dla mieszkańców terenów objętych wojną. Gdy Władimir Putin posłał na Ukrainę słynny biały konwój, właściciel Szachtara odpowiedział podobną inicjatywą nagłaśnianą przez należące do niego media. W dawnej siedzibie klubu w centrum Doniecka (nowa została zajęta przez separatystów) działa punkt wydawania żywności, a piłkarze zawożą leki do szpitali, gdzie leczone są ofiary wojny.
Wygnanie źle wpływa na drużynę, która zajmuje trzecie miejsce w ekstraklasie. Piłkarze mieszkają i trenują w Kijowie, a mecze rozgrywają albo na mającym 1700 miejsc obiekcie w stolicy, albo we Lwowie. - Żyjemy jak koczownicy - skarżą się.
Na Arenie Lwów Szachtar gra w Lidze Mistrzów. W drugiej kolejce zremisował tam 2:2 z FC Porto. Zawodnicy i trener dziękowali za wsparcie ponad 30 tysiącom kibiców, w zdecydowanej większości miejscowych. Z odległego o 110 km Donbasu przyjechało jedynie kilkaset osób, a z samego Doniecka tylko kilku. - Ludzie obawiają się blokad stojących na drogach. Nie chcą ryzykować życia. Łatwiej się wydostać z okolicznych miast - opowiadali fani.
Szachtar obawia się, że kolejny pojedynek w roli gospodarza może rozegrać przy pustych trybunach, ponieważ w czasie gry fani zapalili race i wywiesili transparent atakujący UEFA za brak reakcji wobec łamania przez Rosję prawa po aneksji Krymu. - Najlepiej byłoby grać w Zaporożu, ale tamtejszy stadion nie jest zweryfikowany przez UEFA - piszą na forach kibice. Na Ukrainie pojawiły się pogłoski, że do tego miasta, oddalonego od Doniecka o 240 km, chce się przenieść Achmetow.
Wcześniej jednak Szachtara czeka wyjazdowy mecz z Bate Borysow. Na tym samym obiekcie reprezentacja Ukrainy pokonała niedawno Białoruś w eliminacjach do Euro 2016. Kibice obu krajów zjednoczyli się, skandując "Sława Ukrainie. Bohaterom chwała". Białoruskie media porównały to do okrzyków faszystów w III Rzeszy: "Heil Hitler i Sieg heil", co wzburzyło Ukraińców. Teraz, mimo rywalizacji o wielkie pieniądze, ma być podobnie, bo fani już się umawiają, a sympatia dla Szachtara rośnie nawet w Kijowie czy na wschodniej Ukrainie, gdzie wcześniej był wrogiem nr 1.
Mistrz kraju wciąż ma wielkie ambicje. - Cel minimum to awans do fazy pucharowej - mówi Srna. Lucescu mierzy jeszcze wyżej, w półfinał Ligi Mistrzów. - Kiedyś przyjdzie dzień, że wygramy całe rozgrywki - powtarza jak mantrę Achmetow.