Liga Mistrzów. Guardiola gra o trzeci finał, Bayern o miejsce w historii

- Słyszałem, że Real jest już w finale, ale my widzimy to inaczej - mówi Josep Guardiola przed rewanżowym meczem półfinału Ligi Mistrzów Bayern - Real. Na tym etapie hiszpański trener dwa razy odpadał z broniącą tytułu Barceloną. Teraz ma pomóc Bayernowi wygrać rozgrywki drugi raz z rzędu, co dotąd nie udało się nikomu. Jeśli odpadnie, "my" będzie musiał zamienić na "ja". Relacja na żywo w Sport.pl we wtorek o godz. 20.45.

- Myślę, że Pep zostanie tutaj dłużej, niż wszyscy przewidują - mówi Karl-Heinz Rummenigge. Prezes Bayernu twierdzi, że już teraz chce przedłużyć z trenerem ważną jeszcze przez dwa lata umowę.

Rummenigge przekonuje, że Hiszpan błyskawicznie chłonie "kulturę Bayernu" i podkreśla, że to szkoleniowiec, z którym gigant z Bawarii będzie rządził w Europie przez długie lata.

Znając zdanie innych osób związanych z Bayernem, trudno nie podejrzewać, że Rummenigge mówi tak, by dodać Guardioli otuchy przed arcytrudnym zadaniem.

Przebić Milan, Ajax, Juve i United

Gdy kilka dni temu Bayern przegrał w Madrycie 0:1, Hiszpan był mocno krytykowany za styl, w jakim zagrał jego zespół. "Cesarz" Franz Beckenbauer uznał, że drużyna Guardioli zanudza widzów i dodał, że dalsze poddawanie się trenera obsesji posiadania piłki "może się skończyć jak w Barcelonie".

Honorowy prezes monachijskiego klubu nie miał raczej na myśli wyników, jakie pod wodzą Pepa osiągała Blaugrana. Warto pamiętać, że w cztery lata Guardiola zdobył z nią aż 14 trofeów, w tym dwa Puchary Europy. Ale grając jako ich obrońca, "Barca" w obu przypadkach odpadała w półfinałach, przegrywając z Interem i z Chelsea.

Bez względu na losy dwumeczu z Realem Guardiola jest trenerską gwiazdą Ligi Mistrzów. Właśnie kończy w niej piąty sezon pracy, zawsze dochodził do półfinału, dwa razy wygrał rozgrywki.

Jeśli we wtorek na Allianz Arenie odrobi straty do "Królewskich", Bayern zostanie piątym zespołem w historii, który broniąc pucharu awansuje do finału. Poprzednio udawało się to w 1995 roku Milanowi, rok później Ajaksowi, w 1997 roku Juventusowi i w 2009 roku Manchesterowi United.

Anglikom trofeum wywalczone w 2008 roku odebrała Barcelona Guardioli. W 21 edycjach Ligi Mistrzów, która w sezonie 1992/1993 zastąpiła Puchar Europy Mistrzów Klubowych, nie było jeszcze zwycięzcy, który potrafiłby potwierdzić swoją dominację w następnym sezonie.

Właśnie tego wszyscy spodziewają się teraz po Bayernie. Właśnie po to do świetnie spisującego się przed rokiem zespołu Juppa Heynckesa ściągnięto trenerskiego guru.

Półfinał? Dużo za mało

Jeśli Pep nie wypełni zadania, świat uzna, że zawiódł. Były zawodnik Bayernu Stefan Effenberg już stwierdził, że z takim potencjałem kadrowym Hiszpan powinien zdobyć potrójną koronę.

Rekordowo szybko zdobyte mistrzostwo Niemiec, finał krajowego pucharu i półfinał Ligi Mistrzów - te osiągnięcia Bayernu nikogo w Niemczech nie rzucają na kolana. Thomas Mueller prosił nawet przed meczem z Realem, by dziennikarze pisali o drużynie pozytywnie, a zniszczyli ją dopiero, jeśli ta odpadnie.

Przed wtorkowym hitem pewne jest jedno - półfinał nie jest sukcesem ani Bayernu, ani Realu. Pierwsi, będąc w nim, są 10. zwycięzcą LM, który w następnym sezonie dociera co najmniej do najlepszej czwórki. Robią więc to, czego statystycznie dokonuje prawie połowa triumfatorów.

Drudzy już od 12 lat czekają na 10. w historii klubu Puchar Europy, a z Bayernem mają rachunki do wyrównania. Dwa lata temu, właśnie w półfinale, ulegli mu po serii rzutów karnych. W roku 2001, jako obrońcy tytułu, też zatrzymali się na Bayernie w półfinale. Gdyby go wtedy pokonali, szczyciliby się mianem zespołu, który Champions League wygrał trzy razy z rzędu, bo po triumfie z 2000 najlepsi byli też w 2002 roku.

Real, którego trenerem był wówczas Vicente del Bosque, przeżył więc dokładnie tę samą historię, co Barcelona Guardioli w latach 2009-2011. Ciekawe, jaką historię Pep stworzy teraz.

Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy

Więcej o:
Copyright © Agora SA