Sześć razy Barcelona, trzy razy Real - to zwycięzcy ostatnich dziewięciu sezonów Primera Division. Mistrza spoza tej dwójki liga hiszpańska miała poprzednio 10 lat temu, gdy w 2004 roku tytuł wywalczyła Valencia.
Teraz, na cztery kolejki przed końcem rozgrywek, Atletico wyprzedza drugą Barcelonę o cztery punkty, a nad trzecim Realem, który rozegrał o jeden mecz mniej, ma sześć punktów przewagi.
Po niespodziewanym wyeliminowaniu Barcelony w ćwierćfinale Ligi Mistrzów "Rojiblancos" ewidentnie mogą zdziałać więcej w wyjątkowym dla nich sezonie.
Chelsea, która wciąż marzy o mistrzowie Anglii, w sobotę przegrała 1:2 na własnym boisku z ostatnim w tabeli Premier League Sunderlandem. Mourinho na Stamford Bridge poniósł pierwszą porażkę w 78. ligowym meczu w roli trenera "The Blues", a poza tym stracił Samuela Eto'o, który doznał kontuzji kolana. W Madrycie nie zagra też pauzujący za kartki Branislav Ivanovic.
Mimo to trudno radykalnie zmieniać sposób patrzenia na ten dwumecz i twierdzić, że Atletico zbije Chelsea jak w ich ostatnim meczu - 31 sierpnia 2012 roku, kiedy wygrało 4:1 w starciu o Superpuchar Europy. Ale bukmacherzy swoje notowania zmienili. Tuż po losowaniu półfinałów wszyscy widzieli w finale londyńczyków (na to, że oni wygrają dwumecz, firma Fortuna wystawiała kurs 1,67 przy kursie 1,95 na triumf Atletico), teraz większe szanse przyznają ekipie z Madrytu (1,75 na awans Atletico i 1,94 na awans Chelsea).
Tę wiarę podzielają hiszpańscy kibice. W ankietach dzienników "As" i "Marca" jako zwycięzcę tej pary aż 69 i 72 proc. czytelników wskazało zespół z Vicente Calderon.
Warto dodać, że zabawa trwała jeszcze przed ostatnią wpadką Chelsea. Takich zwycięzcy Ligi Mistrzów sprzed dwóch lat mieli w bieżącym sezonie dużo więcej niż Atletico. Lider Primera Division przegrał od sierpnia 2013 roku tylko pięć z 54 meczów, a Chelsea w 52 występach zanotowała aż 11 porażek. W 34 kolejkach Primera Division Atletico zdobyło 85, a w 35 kolejkach Premier League - Chelsea wywalczyła 75 punktów. Hiszpanie strzelili 74 gole, a stracili zaledwie - 22, najmniej w swojej lidze. Anglicy mają bilans bramkowy 67:26. Różnicę jeszcze lepiej widać w Lidze Mistrzów, bo w niej Atletico strzeliło 22 gole, tracąc w 10 meczach tylko pięć bramek, natomiast Chelsea straciła ich siedem, strzelając 18. Co jeszcze ważniejsze - Chelsea w Champions League przegrała trzy spotkania, a Atletico jest w tej edycji jedynym niepokonanym zespołem.
Krótko mówiąc Atletico to nie tylko Diego Costa, który lada chwila może zostać snajperem Chelsea. Strzelca tej klasy Mourinho nie ma, niespełna 26-latek już od ponad roku (od marca 2013 roku) jest talizmanem swojej drużyny, bo jeśli tylko strzela w meczu choć jednego gola, Atletico wygrywa. W bieżącym sezonie w 28 spotkaniach uzbierał aż 35 trafień (siedem w sześciu występach w Lidze Mistrzów). Dla porównania najlepszy strzelec Chelsea - Eden Hazard - do zdobycia 17 goli w tym sezonie potrzebował 42 meczów.
Ale Diego Simeone jest bogaty nie tylko Costą. Argentyńczyk swoją wyższość nad Mourinho udowodnić może, korzystając również z innych świetnych graczy. Takimi są król asyst Koke, który pod nieobecność kontuzjowanego Costy strzelił decydującego gola Barcelonie, świetni środkowi obrońcy Diego Godin i Miranda czy Thibault Courtois
- Niektórych decyzji lepiej nie komentować - mówi Mourinho pytany o Belga, który stanie w bramce Atletico. Niespełna 22-letni zawodnik w Madrycie przebywa na wypożyczeniu z Chelsea i w myśl umowy między klubami za jego grę przeciwko londyńczykom Hiszpanie powinni każdorazowo płacić im 3 mln euro. Z powodu kłopotów finansowych szefowie "Rojiblancos" nie zamierzali wykładać 6 mln euro, by Courtois zagrał w tym dwumeczu. Ale UEFA postanowiła unieważnić ten punkt umowy, twierdząc, że jeden klub nie ma prawa ingerować w skład innego klubu.
Ciekawe, co powiedziałby Mourinho, gdyby kolejne świetne mecze młodego Belga pozbawiły jego zespół finału Champions League. Na razie Portugalczyk znany zarówno z trenerskich osiągnięć, jak i z tego, że nie potrafi pogodzić się z porażką, jest spokojny. Ale wojna dopiero się zaczyna.
Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy