Liga Mistrzów. Mecz Schalke - Real 27 km od "miejsca dramatu"

Mecz Realu z Schalke w Gelsenkirchen zapowiada się hitowo. Wyłącznie ze względów statystycznych? - pisze na blogu dziennikarz Sport.pl Dariusz Wołowski. Początek spotkania o godz. 20.45. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji Sport.pl Live!

Piłkarz to ma klawe życie. Kiedy Kevina-Prince'a Boatenga sfotografowano w szatni z zapalonym papierosem w ustach i otwartą butelką piwa, dyrektor generalny Schalke usprawiedliwiał go, że musiał się zrelaksować po meczu. Jak bardzo się zrelaksował, zobaczymy dzisiaj, gdy drużyna Schalke podejmie Real Madryt w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Wiadomo, że niesportowy tryb życia wyrzuca się piłkarzom tylko wtedy, gdy przegrywają. Nikomu nie przeszkadzało, kiedy Ronaldinho szalał w nocnych klubach Barcelony, dopóki szalał też na boisku. Gdy szalał już wyłącznie w barach, zaczął się problem i powszechne oburzenie.

Dziś wszystko przemawia za Realem, który nie przegrał od Gran Derbi na Camp Nou w październiku. Jest samotnym liderem Primera Division, do jego składu wraca laureat Złotej Piłki Cristiano Ronaldo, by odeprzeć atak Zlatana Ibrahimovicia (PSG) w walce o tytuł króla strzelców Ligi Mistrzów. Pierwszy ma 9 bramek, drugi 10.

Schalke zajmuje czwarte miejsce w Bundeslidze, mając 21 pkt straty do Bayernu Monachium, ale tylko jeden do Borussii Dortmund. Jest solidną drużyną, teoretycznie jednak znacząco poniżej poziomu "Królewskich". Jedno, co przemawia za Niemcami, to statystyki i historia. Z 26 meczów, jakie stoczył Real, na ziemi niemieckiej wygrał jeden! Ronaldo wyprawiał się do Niemiec cztery razy i cztery razy przegrywał (raz z MU, trzy razy z Realem), dochodzą do tego trzy mecze z kadrą Portugalii przeciw Niemcom w roli gospodarzy - wszystkie przegrane.

Carlo Ancelotti nie zwraca uwagi na statystyki. W końcu nie mówią one nic o przyszłości. Włoch, jako trener, był w Niemczech dziewięć razy, przegrywając tylko dwa, wygrywając aż trzy mecze. O ile Real drży przed wyprawą do Niemiec, o tyle jego trener nie zaznał tam smaku porażki od 12 lat.

"O 27 km od miejsca przestępstwa" - pisze o Gelsenkirchen dziennik "Marca". Na zdjęciu do tekstu pojawia się oczywiście strzelec czterech goli Robert Lewandowski. W półfinale poprzedniej edycji Champions League "Królewscy" polegli na Signal Iduna Park 1:4, choć do przerwy mieli wspaniały wynik 1:1.

Obsesja na punkcie "La Decima" nie została zaspokojona. Zespół z Madrytu zaprzepaścił gigantyczną szansę, czego kibice z Bernabeu wciąż nie mogą darować Jose Mourinho. Ostatnio Ancelotti brał nawet Portugalczyka w obronę, przypominając, że gdy przybywał do Madrytu, królewska drużyna sześć razy z rzędu odpadała w 1/8 finału Champions League, a z nim trzy razy była w półfinale. "To chyba nie była taka zła robota?" - pytał retorycznie. Rywale "Królewskich", w tym wypadku Schalke, marzą, by bez Mou wszystko wróciło do normy. Wydaje się jednak, że w ostatniej dekadzie Real nigdy nie był silniejszy niż teraz z Ancelottim.

Więcej o:
Copyright © Agora SA