LM. "Prezydent" Blanc rządzi PSG za małe pieniądze

Czy katarscy właściciele Paris Saint-Germain wydają pieniądze bez opamiętania? Wcale nie. Trener Laurent Blanc dostaje co miesiąc pensję w wysokości tylko 35 tys. euro brutto. Ale już niedługo to się zmieni.

Jak na szkoleniowca klubu z wielkimi ambicjami 48-letni Blanc referencje miał nie najgorsze. Jako piłkarz: mistrz świata z 1998 roku i Europy z 2000, występy w najlepszych klubach Europy (Barcelona, Inter, Manchester United, Olympique Marsylia). Jako trener: z Bordeaux - pierwszym klubie, w którym pracował - zdobył mistrzostwo Francji (2009) i Puchar Ligi (2009), awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów (2010). Nękaną pozasportowymi problemami reprezentację trójkolorowych wprowadził do ćwierćfinału ostatniego Euro, gdzie przegrał 0:2 z późniejszymi zwycięzcami - Hiszpanią. Po mistrzostwach stracił pracę, przez rok pozostawał bezrobotny, choć szukał stałego zajęcia.

Gdy skuszony przez Real Madryt Carlo Ancelotti odchodził z PSG, Blanc nie znajdował się nawet w dziesiątce kandydatów. Arsene Wenger, José Mourinho, Rafael Benitez, Robert Mancini, Manuel Pellegrini, Andre Villas-Boas, Fabio Capello, Michael Laudrup, Guus Hiddink, Frank Rijkaard - aż braknie tchu, by wymienić wszystkich. Katarskich właścicieli klubu ze stolicy Francji, którzy tylko na transfery piłkarzy wydali w dwa lata ćwierć miliarda euro, stać było na każdego. Zmuszeni byli wybrać Blanca, bo pozostali albo woleli nie zmieniać klubów, albo wybrali inne propozycje. Został więc szkoleniowcem z przypadku. Dlatego prawnicy PSG i menedżer trenera dwuletni kontrakt skonstruowali w myśl filozofii: skoro nie jesteśmy pewni twoich umiejętności, będziemy ci płacić, gdy coś osiągniesz.

W sezonie 2013-14 podstawowa pensja Blanca wynosi 35 tys. euro brutto plus 1,1 mln euro co kwartał, jeśli trener spełnia wymagania. Jeśli wygra Ligę Mistrzów, do jego kieszeni wpłynie 500 tys. euro, a za mistrzostwo kraju 200 tys. Umowa na przyszły sezon przewiduje wypłatę już tylko gołych 35 tys. euro, czyli tyle, ile zarabia trener w średniej klasy klubie francuskiej drugiej ligi. Ancelotti, poprzednik Blanca w PSG, otrzymywał w Paryżu 600 tys. euro netto miesięcznie.

Katarczycy sądzili, że "Prezydent", jak od mundialu w 1998 roku nazywają Blanca Francuzi, nie sprawdzi się i będą musieli go zwolnić. Przed wypłatą wysokiej odprawy zabezpieczyli się, dając mu niską pensję. Odprawa liczona jest bowiem głównie od jej wysokości. Ale "Prezydent" rządzi w najlepsze. W Paryżu dawno już przestano tęsknić za Ancelottim.

W tym sezonie PSG jeszcze nie doznało porażki. W Ligue 1 prowadzi z czteropunktową przewagą nad Lille. Zespół gra widowiskowo, we Francji strzela najwięcej goli (30 w 14 meczach), w Lidze Mistrzów znajduje się w czołówce klasyfikacji klubów za Barceloną i Arsenalem, które wymieniają najwięcej podań (3252 w sześciu spotkaniach). Blanc ugasił płonące za czasów Włocha pożary w tłocznej od gwiazd szatni. - Nie jest to typ menedżera, który zamyka się w biurze pod koniec treningu. Zawsze jest wśród nas, zawsze z nami rozmawia - mówi o metodach pracy szkoleniowca pomocnik Thiago Motta.

Katarczycy znów rozmawiają z Blankiem o pracy, ale dziś warunki stawia "Prezydent". - Nie ma wątpliwości, że trener ma teraz mocną pozycję, i nie ma żadnego powodu, żebyśmy szukali innych rozwiązań. Gramy lepiej w piłkę niż rok temu - przyznał w wywiadzie dla "L'Équipe" prezes Nasser al-Khelaiffi.

- Nie będę na razie dzielił się szczegółami dotyczącymi mojej przyszłości - powiedział Blanc na konferencji przed meczem z Olympiakosem.

Dziennik "Le Parisien" podał, że rozmowy o przedłużeniu kontraktu trwają od miesiąca. Były selekcjoner reprezentacji ma zarabiać 500 tys. euro miesięcznie, czyli prawie 15 razy więcej niż do tej pory.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.