Liga Mistrzów. O co gra Juventus?

Mecze z FC Kopenhaga i Galatasarayem przyniosą odpowiedź, czy Juventus zdoła awansować do 1/8 finału Ligi Mistrzów. "Stara Dama" losy awansu ma w swoich rękach. Potrzebuje dwóch zwycięstw, lecz do tej pory nie odniosła żadnego. Jakie konsekwencje miałoby ewentualne pożegnanie z LM już po fazie grupowej?

Oczywiście to bardzo odważne założenie, wszak Juventus dalej jest faworytem bukmacherów do zajęcia drugiego miejsca w grupie B. Jednak ewentualne niepowodzenie mogłoby zaszkodzić klubowi na kilku płaszczyznach.

Przede wszystkim ucierpiałby prestiż klubu. Juventus stara się budować swoją markę zarówno na boisku, jak i poza nim. Zeszłoroczny ćwierćfinał zwiastował nadejście lepszych czasów. I dziś to on stanowi punkt odniesienia. Wcześniejsze odpadnięcie będzie jednoznacznie uznane za porażkę, a awans do półfinału jako spory sukces. "Stara Dama" potrzebuje regularnej gry w dalszych fazach Ligi Mistrzów, by móc z powrotem przyciągać gwiazdy światowej piłki, a nie tylko piłkarzy dobrych - np. Fernando Llorente - niechcianych w lepszych klubach, jak Carlos Tevez, czy zawodników młodych, traktujących klub z Turynu jako trampolinę do największych klubów. Zawodnicy z wyższego pułapu, tacy jak Luis Suarez - którego Juventus starał się pozyskać - muszą mieć pewność gry we wtorkowe i środowe wieczory, gdy na ich wyczyny w fazie pucharowej patrzy z zapartym tchem cały świat.

Jeszcze ważniejszy jest aspekt finansowy, bez którego nie można w ogóle myśleć o pozyskiwaniu zawodników tego pokroju czy funkcjonowaniu klubu na odpowiednim poziomie. Celem Juventusu według jego dyrektora komercyjnego, Francesca Calvo, jest bycie wśród pięciu największych klubów pod względem obrotów. By tak się stało, kluczowe są dobre występy w Lidze Mistrzów i awanse do dalszych faz. "Stara Dama" przekonała się o tym na własnej skórze w poprzedniej edycji LM. To właśnie ona zarobiła najwięcej pieniędzy z udziału w tych rozgrywkach. Więcej nawet od Bayernu Monachium, czyli zwycięzcy LM! Turyńczycy dostali aż 65 mln euro, przeszło o 10 więcej od monachijczyków. To jednak nie było zasługą zespołu - znaczną część tej kwoty Juventus zawdzięcza Udinese, które odpadło w eliminacjach tychże rozgrywek. W ten sposób pieniądze z rynku marketingowego przeznaczone dla Włoch "Stara Dama" podzieliła tylko z Milanem.

- Jeśli chcesz, by twoja marka była rozpoznawalna na świecie, musisz uczestniczyć w Lidze Mistrzów - mówi Andrea Agnelli. Prezydent Juventusu doskonale zdaje sobie sprawę z tego, iż to występy w najważniejszych klubowych rozgrywkach w Europie mają olbrzymie znaczenie przy zawieraniu umów sponsoringowych. Jeszcze do niedawna turyńczycy dostawali 14 mln euro od producenta koszulek. Za dwa lata ta kwota wzrośnie aż do 30 mln euro!

Za reklamę na trykotach Jeep przez trzy lata płaci klubowi 35 mln euro, lecz w tym samym czasie Real Madryt - według nieoficjalnych informacji - dostaje od Fly Emirates 30 mln rocznie. Pod tym względem widać ogromną przepaść dzielącą oba kluby. I Włosi muszą znaleźć sposób, by ją przeskoczyć.

Agnelli trzeźwo ocenia obecną pozycję Juventusu. - Czy będziemy w stanie utrzymać Paula Pogbę, gdy przyjdzie wielka oferta? Nie sądzę, nie mamy odpowiedniej siły ekonomicznej, by walczyć z innymi i zatrzymać takiego piłkarza. Włochy nie są przystankiem końcowym, tylko pośrednim - tłumaczył na jednej z konferencji. Zwrócił uwagę na ważny problem, czyli kondycję włoskiej piłki jako całości; jeśli Serie A nie stanie się atrakcyjniejsza, to i "Stara Dama" niekoniecznie musi być celem najlepszych piłkarzy na świecie. Lecz to na Juventusie, czyli historycznie najlepszym zespole z Półwyspu Apenińskiego, spoczywa obowiązek godnego reprezentowania kraju na arenie międzynarodowej, a co za tym idzie, poprawiania wizerunku ligi. To system naczyń połączonych, gdzie trudno czasem wyróżnić przyczynę i skutek.

Wpływ finansów nie ma większego znaczenia dla trenera Antonia Conte. - Pokazaliśmy, że postawa na boisku liczy się bardziej niż potęga ekonomiczna - powiedział po meczu z Realem Madryt (2-2).

Jeśli spojrzymy jeszcze na piłkarzy takich jak: Domenico Berardi, Manolo Gabbiadini, Simone Zaza czy innych, przyszłość Juventusu jest mocno zabezpieczona i brak jednego awansu nie powinien w znaczny sposób pogorszyć funkcjonowania klubu. Ci młodzi piłkarze ogrywają się w innych klubach, będąc niejednokrotnie ich wiodącymi postaciami (Berardi w Sassuolo zdobył 7 bramek w 9 meczach), i to oni mogą zostać piłkarzami światowego formatu - a wtedy nie ma potrzeby ich pozyskiwania.

Brak awansu nie oznaczał tragedii dla innych zespołów, które sensacyjnie żegnały się z fazą grupową w ostatnich latach, takich jak Chelsea w poprzednim sezonie (wyeliminowana m.in. przez Juventus właśnie), Manchester United w sezonach 2011/12 i 2005/06 czy Manchester City przez dwa ostatnie sezony. Te kluby nie odczuły znacznie porażki, lecz wracały mocniejsze.

Dodatkowo priorytetem trenera Antonia Conte jest Serie A i sięgnięcie po trzecie scudetto z rzędu. Liga Mistrzów jest ważna, ale to jedynie dodatek. Za to gdyby Juventus zajął trzecie miejsce i zagrał w Lidze Europy, miałby szansę na rozegranie finału na własnym stadionie...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.