Liga Mistrzów. Jak menedżer stworzył Lewandowskiego

Kucharski zaczął tworzyć ?produkt? z Lewandowskiego od samego początku. Znajomym opowiadał, jak bardzo chce udowodnić, że nawet polski piłkarz może zrobić karierę, jeśli ma obok odpowiednich ludzi. Bo talent to w tym biznesie zaledwie cząstka powodzenia.

Nie możesz obejrzeć LM? Emocje jak w TV, poczujesz tylko tutaj! ?

Lewandowski słuchał, że jego kariera to wielki biznes, którym on zarządza. Że o kopaniu piłki musi myśleć jak o przedsiębiorstwie, a o swoje aktywa dbać w detalach. Że tak samo, jak trenuje i gra, ważne jest to, co je, jak śpi, z kim spędza wolny czas, w jakim otoczeniu się pokazuje. Że ważne jest każde wypowiedziane słowo, bo media przeanalizują je na wszystkie strony.

Skąd wzięło się bezgraniczne zaufanie Lewandowskiego do Kucharskiego? Już po podpisaniu kontraktu z Borussią w 2010 r. agent wyjął z sejfu propozycję transferu z Galatasaray. Turcy proponowali piłkarzowi kontrakt dwa razy wyższy niż Niemcy (ok. 3 mln euro rocznie), Kucharskiemu chcieli przy tym "odpalić" fortunę liczoną w setkach tysięcy euro. Menedżer uznał, że dla wchodzącego na falę wznoszącą piłkarza to Borussia będzie odpowiednim kierunkiem, a tak naprawdę przystankiem w drodze do piłkarskiego edenu. Wszystko było już przygotowane - od wielu tygodni prywatne lekcje języka niemieckiego, podpatrywanie przyszłych kolegów, planowanie dalszej kariery.

To wtedy Lewandowski usłyszał od swojego doradcy, że zaraz po przyjściu do Borussii powinien trzymać się niemieckich kolegów, by nie tworzyć z Jakubem Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem "polskiej enklawy". To stało się zresztą powodem nieporozumień między napastnikiem a kolegami, którzy poczuli się dotknięci jego niezależnością i wyniosłością. Doszło do tego, że Lewandowski z Błaszczykowskim poza boiskiem przestali ze sobą rozmawiać. Jeden z członków sztabu szkoleniowego Franciszka Smudy wspomina, że musiał obu rozdzielać, kiedy doszło między nimi do szarpaniny na zgrupowaniu reprezentacji. Poszło o błahe uwagi, które później przeszły w wyzwiska. Bywało i tak, że podczas wspólnej podróży z Dortmundu do Polski Błaszczykowski i Piszczek siedzieli razem, a w drugim końcu samolotu - Lewandowski.

O Robercie Lewandowskim inaczej. Czytaj w poniedziałek w "Gazecie Wyborczej" albo w Sport.pl Ekstra.

Ponadto w numerze: O białoruskiej polityce dopingowej pisze z Grodna Andrzej Poczobut. "Więzienie za doping" - odpowiada na to mistrz olimpijski w rzucie młotem Szymon Ziółkowski. "Podziwialiśmy Barcy samowystarczalność, gdy jesienią zademonstrowała lidze hiszpańskiej jedenastkę w całości złożoną z absolwentów La Masii, a wcześniej niemal całą w finale Champions League. Czy ciemną stroną jej mocy jest niechęć do jakichkolwiek wpływów z zewnątrz?" - zastanawia się Rafał Stec. Dlaczego w Polsce zamyka się ogólnodostępne boiska? - docieka Aleksandra Sobczak.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.