Liga Mistrzów. José znów wszechmogący

Real Madryt pokonał Manchester United w 1/8 finału Ligi Mistrzów, a jego trener w oczach Hiszpanów przemienił się w wielkiego wodza, który może doprowadzić klub do dziesiątego triumfu w rozgrywkach.

Relacje na żywo w twoim smartfonie. Pobierz aplikację Sport.pl LIVE ?

Takiej podróży José Mourinho jeszcze nie przeżył. Owszem, i w Chelsea, i w Interze najeżdżali na niego eksperci i dziennikarze, ale tylko Hiszpanie zrobili z niego niedojdę.

Kończył się styczeń, z ostatnich dziewięciu meczów Real wygrał cztery, przegrał z Malagą i Celtą Vigo. Mourinho miał spartaczyć letnie przygotowania, nie wyciągać wniosków z porażek i przede wszystkim - poróżnić się z piłkarzami. "Marca" krzyczała z okładki: "Prezesie, w czerwcu Mourinho albo my" - ultimatum, zdaniem gazety, mieli postawić Florentino Pérezowi kapitanowie Iker Casillas i Sergio Ramos. Choć konfliktom zaprzeczali wszyscy zainteresowani, portugalski trener na konferencjach musiał odpowiadać, czy jest pewny posady, rozpoczęło się wyliczanie kandydatów na jego następcę.

Mourinho odpowiedział najlepiej jak umie. Wygrał.

Wygrał wszystko, co można wygrać na początku roku. Dwa razy z rzędu pokonał Barcelonę (pierwszy taki przypadek od pięciu lat), wyeliminował ją w półfinale Pucharu Hiszpanii, awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Zapowiadał, że najważniejsza w sezonie będzie Champions League, i do niej przygotował zespół. Poradził sobie bez pierwszego bramkarza (Casillas) i najlepszego lewego obrońcy (Marcelo po kontuzji wrócił do treningów z nadwagą), nie przeszkodziła mu zapaść obu napastników (Benzema i Higuain).

Bohaterem ostatnich minut rewanżu na Old Trafford był sprowadzony kilka tygodni temu w trybie awaryjnym bramkarz Diego López, dzięki Fábio Coentrao trudno było zauważyć brak Marcelo. Portugalczykowi jeszcze dwa miesiące temu groziło wykopanie z klubu. Nie dość, że grał słabo, to jeszcze lenił się na treningach. Gdy 1 stycznia nie dojechał na popołudniowe zajęcia, trener ukarał go 30 tys. euro grzywny i ogłosił, że wiosną "będzie grał o swoją przyszłość". Wskrzesił rodaka. Tak dobrze sprowadzony półtora roku temu z Benfiki Coentrao w Realu nie grał. Mourinho stara się też ożywić Lukę Modricia, za którego latem zapłacił 40 mln euro, uważanego za najgorszy transfer roku w Hiszpanii. W Manchesterze Chorwat strzelił wyrównującego gola, zdaniem trenera "odmienił mecz".

Według Anglików kluczowa była decyzja sędziego Cüneyta Çakira, który na początku drugiej połowy, przy stanie 1:0, wyrzucił z boiska Naniego. Portugalczyk wyskoczył, chciał przyjąć piłkę, ale trafił w pierś Alvaro Arbeloi. Arbiter mógł ukarać go żółtą kartką, ale UEFA zaleca, by na takie przewinienia reagować czerwoną. Na pewno natomiast arbiter pomylił się przy golu dla MU. W akcji, która zakończyła się samobójczym trafieniem Sergio Ramosa, na spalonym był Robin van Persie.

Czerwona kartka przyćmiła sensację wieczoru, czyli zostawienie w rezerwie Wayne'a Rooneya. O odejściu Anglika z MU pisano kilka tygodni temu, według "Timesa" latem spróbuje go kupić Paris Saint-Germain. Teraz możemy spodziewać się zalewu plotek transferowych. "Jeśli Rooney nie zasługuje na miejsce w pierwszej jedenastce na hit sezonu, najważniejsze spotkanie MU od finału LM w 2011 r., przekaz Fergusona jest prosty: Czas Rooneya na Old Trafford się kończy" - pisze "Daily Telegraph".

Mourinho wszystko, co najgorsze, wydaje się mieć za sobą. "Marca" ogłosiła wczoraj, że "La Décima", czyli obsesyjnie wypatrywany przez kibiców Realu dziesiąty Puchar Europy, "to nie tylko marzenie".

Dotychczas los Madrytu nie oszczędzał. W grupie Real mierzył się z mistrzami Anglii (Manchester City), Niemiec (Borussia) i Holandii (Ajax), w 1/8 finału pobił zmierzający po tytuł na Wyspach MU. Czy w ćwierćfinale też trafi pechowo - na niemal już pewny mistrzostwa kraju Bayern Monachium lub Barcelonę, gdyby ta zdołała awansować?

Czerwona kartka, którą obejrzał Nani ? była słuszna

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.