Liga Mistrzów. Bayern dobił Arsenal

Ani przez chwilę londyńczycy nie mieli szans na zwycięstwo z liderem Bundesligi. Przegrali 1:3. By wierzyć w awans, musieliby wierzyć w cuda. Tak jednostronnego meczu w tegorocznej 1/8 finału Ligi Mistrzów nie było.

Arsenal nie zrobił niczego, by sprawić niespodziankę. Zaczynając od trenera Arsene'a Wengera, kończąc na piłkarzach. Francuski szkoleniowiec mimo słabiutkich występów w ostatnich tygodniach, nie przygotował niczego, co dawałoby szansę na przetrwanie. Nie zmienił nieefektywnej taktyki, nie wzmocnił dziurawej defensywy i środka pola, który pozwala rywalom na wszystko.

Efekt mógł być tylko jeden - jeszcze zanim dobrze rozpoczął się mecz Bayern prowadził i był o lata świetlne bliższy awansu.

Zawiedli też piłkarze. Najbardziej ci, których Wenger uznaje za liderów. Jack Wilshere nie wyglądał - jak marzyliby Anglicy - na czołowego pomocnika świata. Wyglądał na zawodnika, o którym przyszły trener Bayernu Pep Guardiola mówił, że "takich jak on pełno gra w rezerwach Barcelony". Nie błyszczał Lukas Podolski, ale to akurat nie powinno być sensacją. 28-letni skrzydłowy kilka sezonów temu próbował podbić Monachium i skończył w rezerwach Bayernu.

Arsenal słabiej grał w defensywie i rzadko stwarzał zagrożenie pod bramką rywali. W pierwszej połowie nie oddał ani jednego celnego strzału. Najbardziej jednak różnicę między oboma zespołami było widać po odbiorze piłki. Gdy dopadał do niej piłkarz Bayernu, miał przed sobą zespół zorganizowany, gotowy do rozpoczęcia ataku. Zawodnik gospodarzy widział głównie bałagan.

Nawet gola Arsenal strzelił po serii przypadków. Arbiter podyktował rzut rożny, choć jako ostatni piłki dotknął piłkarz z Londynu. Po słabym dośrodkowaniu niespotykane błędy popełniali defensorzy gości i zazwyczaj pewny Manuel Neuer. Gol Lukasa Podolskiego dał Arsenalowi cień nadziei i kilka minut niezłej gry. Marzenia o remisie przerwał gol Mario Mandżukicia.

Arsenal ósmy sezon z rzędu zakończy bez trofeum, jego ostatnim celem jest zajęcie czwartego miejsca, dającego grę w eliminacjach LM. Niezależnie od wszystkiego latem w klubie dojdzie do rewolucji. Nie wiadomo, czy zostanie trener Wenger. Jego kontrakt wygasa w 2014 r., ale dziś nawet poważne gazety zastanawiają się, czy Francuz latem nie zrezygnuje. Tornado przejdzie też przez szatnię. Latem Arsenal ma wydać na transfery 70 mln funtów, wzmocniona ma zostać każda formacja. Miejsca w bramce nie może być pewny Wojciech Szczęsny (nie zawinił przy żadnym golu), klub zastanawia się nad sprowadzeniem Victora Valdesa (Barcelona) i Pepe Reiny (Liverpool). Obronę może wzmocnić Fernando Amorebieta (Athletic), pomoc - Etienne Capoue (Toulouse), atak - Christian Benteke (Aston Villa) albo David Villa (Barcelona).

W Monachium latem trenera Juppa Heynckesa zastąpi Guardiola. Wciąż niewykluczone, że były szkoleniowiec Barcelony przejmie zespół, który zdobył mistrzostwo (ma 15 punktów przewagi nad Borussią Dortmund) i Puchar Niemiec (w ćwierćfinale zmierzy się z Borussią) oraz wygrał Puchar Europy.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Więcej o:
Copyright © Agora SA