Wreszcie jest! Aplikacja Sport.pl LIVE w wersji na Androidy. Ściągnij i oceń!
W sześciu meczach fazy grupowej Ligi Mistrzów mistrzowie Anglii zdobyli tylko trzy punkty - złożyły się na nie trzy remisy - wszystkie wywalczone na własnym boisku, kolejno z Borussią Dortmund, Ajaksem i Realem Madryt.
Do tej pory najgorszym angielskim zespołem w Lidze Mistrzów było Blackburn Rovers, które w sezonie 1995/96 zdobyło w sześciu spotkaniach tylko cztery punkty (rywalizowało wtedy w grupie m.in. z Legią Warszawa). Anglicy wygrali wtedy jeden mecz (ostatni - z Rosenborgiem Trondheim) i raz zremisowali (na własnym boisku z Legią).
- W naszej grupie były cztery drużyny, które mogły wygrać Ligę Mistrzów. Zrobiliśmy za dużo błędów, potem nie mieliśmy kiedy się poprawić. Nie wstydzę się wyniku, ponieważ graliśmy na 100% - powiedział po meczu z Borussią trener City Roberto Mancini.
'Jesteśmy mistrzami, mistrzami Anglii - śpiewali fani City po tym, jak w 57. minucie padł gol na 1:0. Niestety, podczas mroźnego wieczoru w Dortmundzie widać było, jak wielka przepaść dzieli zwycięzców Premier League i europejską elitę' - pisze dziennikarz Guardiana.
Kolejny kapryśny występ, kolejna bezduszna porażka. W tym sezonie City chciało powalczyć w Lidze Mistrzów, skończyło z najmniejszym dorobkiem punktowym w historii występów angielskich drużyn. Coś za coś - kończąc rozgrywki grupowe na ostatnim miejscu, podopieczni Manciniego nie zakwalifikowali się do Ligi Europejskiej - oszczędzili sobie wycieczek do Rosji, Grecji czy Rumunii (w przypadku awansu do finału to aż dziewięć spotkań). To może pomóc w obronie tytułu w Premier League. To tylko pocieszenie po tym, co widzieliśmy na ekranie - czytamy dalej w relacji z meczu.
W następnej kolejce Premier League Manchester City zmierzy się u siebie z Manchesterem United. Relacja Z Czuba i na żywo w niedzielę o 14.30.
