Piłka nożna. Czy Arsenal nauczył się wygrywać

Liga Mistrzów. 1/8 finału. Kluby Serie A ostatnio najczęściej z wyspiarzami przegrywały. Ale choć Milan zdziesiątkowały kontuzje, to mistrzowie Włoch będą faworytem w dwumeczu z Arsenalem przeżywającym największy kryzys za czasów Arsene'a Wengera. Transmisja w środę w Polsacie i nPremium o 20.45. Relacja na żywo na Sport.pl

Gdy cztery lata temu oba zespoły grały ze sobą ostatni raz, dla Milanu kończył się piękny czas, w którym trzy razy dobijał do finału LM i dwa razy prestiżowe trofeum zdobywał. Dlatego wiosna 2008 była bolesna. Mediolańczycy ulegli Arsenalowi w 1/8 finału, a w lidze zajęli dopiero piąte miejsce, skazując się na występy w Pucharze UEFA (dziś Lidze Europejskiej).

Arsenal, choć nie zdobył wtedy żadnego trofeum (czeka na nie od siedmiu lat), ligę angielską skończył na trzecim miejscu, do mistrza z Manchesteru stracił tylko 4 pkt. Kibiców cieszyły popisy czołowych napastników (Adebayor), pomocników (Fabregas) i obrońców (Gallas) Premier League.

Wydawało się, że do Milanu należała przeszłość, a do Arsenalu będzie należeć przyszłość.

Dziś Włosi bronią jednak mistrzostwa kraju i przyćmiewają Arsenal blaskiem gwiazd. Przez ostatnie lata zaciskający pasa Milan dokonywał na rynku transferowych cudów. Za małe pieniądze przechwycił byłych zdobywców Pucharu Europy (Mark van Bommel), obwieszone medalami gwiazdy (Zlatan Ibrahimović), wirtuozów ataku (Cassano) i zawodników uznawanych za wybitnie utalentowanych (Kevin-Prince Boateng, Robinho, Aquilani).

Trenerem mianował Massimiliano Allegriego, którego legendarny stoper klubu Franco Baresi nazywa połączeniem Carlo Ancelottiego i Fabio Capello (obaj zdobywali Puchar Europy). Po odpadnięciu z LM najlepszych w Anglii drużyn z Manchesteru jego zespół jest jednym z kandydatów do zatrzymania rozgniatających przeciwników Realu i Barcelony.

Arsenal może skończyć sezon w równie podłych humorach co Włosi cztery lata temu. W weekend wspiął się na czwarte miejsce, najniższe dające awans do LM, ale siódmy Liverpool wyprzedza ledwie o 4 pkt. Dla zespołu, który od dziewięciu lat występuje w fazie pucharowej Champions League, wypadnięcie z tych rozgrywek byłoby katastrofą.

Londyńczycy regularnie tracili gwiazdy. Z pierwszej jedenastki, która cztery lata temu pokonała Milan na San Siro 2:0, w klubie ostał się tylko Bacary Sagna. Wielkie gwiazdy zastępowały gwiazdy mniejsze albo juniorzy. Gdyby nie rozgrywający sezon życia Robin van Persie (28 goli w 32 meczach), o pokonaniu Milanu nikt w Londynie nawet nie śmiałby marzyć. Theo Walcott, drugi strzelec zespołu, trafił tylko sześć razy, a na bramkę Wojciecha Szczęsnego najechać jest niezwykle łatwo. Jesienią w dwumeczu cztery gole Arsenalowi strzelił Olympiakos Pireus. - Ich problem polega na tym, że jednego dnia grają wybitnie, a innego fatalnie. Arsenal nie wie, jak zdobywać trofea, bo brakuje mu doświadczenia. Nie boję się ich - mówi Boateng grający kilka lat temu w największym rywalu Arsenalu - Tottenhamie.

O tym, że środowy wieczór będzie bardzo ciężki, Szczęsny wie przynajmniej od poniedziałkowego surfowania w internecie. Prawdopodobnie wtedy zobaczył zdjęcie fioletowo-żółtej kostki Pera Mertesackera, które niemiecki stoper wrzucił na Twittera i Facebooka. Nie zagra przez miesiąc. W środę obok Laurenta Koscielny'ego na środku obrony stanie Thomas Vermaelen, co oznacza, że na lewej stronie biegał będzie Kieran Gibbs, który nie grał od czterech miesięcy.

Gdyby kostkę Mertesackera pokazać Allegriemu, pewnie powiedziałby, że w ostatnim czasie regularnie widzi takie obrazki na żywo. Po sobotnim zwycięstwie z Udinese wiceprezes Adriano Galliani żartował, że drużyna ustanowiła nowy rekord. Zdobyła 3 pkt bez 14 piłkarzy.

W środę ma być trochę lepiej. We wtorek trenowali Alexandre Pato, Alessandro Nesta, Christian Abbiati i Boateng, do jedenastki wróci Ibrahimović, który w lidze pauzował za czerwoną kartkę.

Gdyby jednak przeanalizować najnowszą historię pojedynków włosko-angielskich, Milan nie miałby szans. Romę demolował Manchester United, ekipa z Mediolanu odpadała z Tottenhamem. Wyjątkiem były mecze Interu z Chelsea dwa lata temu, ale wtedy Włochami dowodził José Mourinho. Jego drużyna skończyła sezon z trzema najważniejszymi trofeami, po 45 latach sięgnęła po Puchar Europy.

Ale te mecze, co udowadniają dalsze losy pogrążonego w permanentnym kryzysie Interu, były wyjątkiem.

Hity zimowego okienka transferowego - PSG "królem polowania" ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.