Pierwsze 20 minut meczu było zaskakująco dobre. Zaskakująco tylko dlatego, że na zaśnieżonym boisku w Chorzowie grać było po prostu nie sposób. Mimo fatalnych warunków szczególnie piłkarze Ruchu stworzyli kilka ciekawych akcji i pod bramką Adama Stachowiaka często pachniało golem.
Z czasem tempo meczu spadło, a ostatni kwadrans przed przerwą był raczej walką ze śliską nawierzchnią, niż próbą gry w piłkę.
Po przerwie obraz gry zmienił się niewiele. Groźniejsze akcje przeprowadzał Ruch, a najbliżej zdobycia gola był Arkadiusz Piech, który po podaniu Jankowskiego stanął oko w oko ze Stachowiakiem. Napastnik chorzowian przegrał jednak pojedynek, a kilka minut po tej akcji... musiał opuścić boisko.
Zresztą nie tylko Piech, bo boisko musieli opuścić wszyscy piłkarze. Do szatni zeszli też sędziowie. Wszystko z powodu awarii oświetlenia, które odmówiło posłuszeństwa na blisko dziesięć minut.
Najgorzej wymuszona przerwa w grze podziałała na bramkarza zabrzan, bo już pierwsza jego interwencja po wznowieniu meczu zakończyła się błędem, który wykorzystali gospodarze. Po lekkim strzale Pieche, Stachowiak odbił piłkę przed siebie, a Marek Zieńczuk tylko na to czekał i pewnym strzałem wyprowadził chorzowian na prowadzenie.
[WIDEO] Zieńczuk wyprowadza Ruch na prowadzenie
Górnik nie przebudził się po straconej bramce. Przeciwnie. Gol podziałał mobilizująco na chodzowian, którzy w kilka minut wypunktowali nie potrafiącą się otrząsnąć obronę gości. Najpierw Piech strzelił nie do obrony po kapitalnym podaniu Gabora Straki, a dwie minuty później Marcin Malinowski przepięknym strzałem z dystansu dobił słabnących z minuty na minutę gości.
[WIDEO] Przepiękny gol Malinowskiego
Arka zremisowała z Zagłębiem ?